10

38 7 0
                                    

-Ona jest powalona- po raz setny zacząłem narzekać na nauczycielke matematyki jednocześnie wychowawczynie- bo ona sobie powiedziała, że mamy za mało ocen to co piątek będzie robiła nam kartkówki, jeszcze powiedziała nam, że mamy się cieszyć, bo nas o tym informuje! Tak już padam dozgodnie wdzięczny na kolana- przewróciłem oczami otworzyłem drzwi przed Ethanem i Nick'iem.
-Dobrze wszyscy wiemy jak jej nienawidzisz i tak my też jej nienawidzimy, a teraz się zamknij, bo cię jeszcze usłyszy.
Weszliśmy do klasy i przeprosiliśmy za spóźnienie. Ta jędza, znaczy pani Hoove jeszcze kilka minut siedziała wpatrzona w ekran laptopa, po czym wstała i wielkimi literami napisała: WYCIECZKA.
-Z racji tego, że jedzie z nami Ivan, znaczy pan od matematyki- rozmarzyła się na chwilę, a Carlos wzruszył ramionami i przywracając oczami odwrócił się do okna- to podjęłam wykazd na wycieczke z wami.
Po sali przeszły krótkie rozmowy, a kobieta zabrała znowu głos.
-Wycieczka odbędzie się w czerwcu, termin nie jest jeszcze wiadomy.
-A gdzie jedziemy?- przerwała pani, nagle Akira.
-Jedziemy do Paryża, reszte informacji przekaże waszym rodzicom.
Nauczycielka jeszcze coś mówiła, jednak przestałem ją słuchać. Jak ja jej nienawidziłem, czemu matematyka?
-Ej a pan Smith jest wychowawcą jakiejś klasy?- szturchnąłem Nick'a, który rozmawiał z siedzącym przed nami Ethanem- tak w ogóle kto to jest?
-To jest matematykiem, z czego wiem nie jest wychowawcą żadnej klasy i jest podobno bardzo przystojny, według naszej nauczycielki.
-Psze pani, a jak długo będzie trwać ta wycieczka?- zapytałem nie czekając na danie dostępu do głosu.
-Cztery dni- odpowiedziała lekko poirytowanym tonem i wróciła do rozmowy z uczniami na przodzie.
-Jezuu przez cztery dni będę musiał patrzeć na romanse nauczycieli... Japierdziele.
-Ahh te równania i te wzory- dodał prześmiewczo Ethan, który przez cały czas lekko chichoczał.
-Trzecia ławka, nie za wesoło?
-Śmiech to zdrowie- odezwał się Ethan, który nie mógł opanować śmiechu i omało nie zachłysnął się śliną.
-Możemy się pośmiać w kozie. Zapisuje waszej trójce uwagi za przeszkadzanie na lekcji- skineliśmy śmiejąc się i wyszliśmy równo z dzownkiem z sali.

-Gdzie są te cholerne klucze?- powiedziałem sam do siebie, przeszukując kieszenie- wreszcie.
Wyjąłem pęk kluczy i po kolei próbowałem odkluczyć.
Z moim szczęściem był to ostatni klucz, a gdy stanąłem w progu zobaczyłem mojego brata ogladającego serial razem z koleżanką Akiry.
-O cześć Harry!- dziewczyna na mój widok uśmiechnęła się i zaczęła bawić się włosami.
-Ta hej- odparłem krótko do dziewczyny, a następnie zwróciłem się do brata- widziałeś Hervey'a?
-Tak, jest w swoim pokoju.
-Okej, dzięki- chciałem ruszyć w stronę holu, lecz dziewczyna wstała i zatrzymała mnie ruchem ręki.
-Może pooglądasz z nami?
-Nie dzięki, muszę załatwić jeszcze oare spraw.
Dziewczyna trochę się zasmuciła jednak zrobiła po chwili obrażoną mine i wróciła na swoje miejsce oddalając się od Ryan'a.
-Cześć, załatwiłeś już wszystko z papierami?- wkroczyłem do pokoju nie pukając, Hervey siedział w fotelu przy laptopie, w ręku trzymając kubek z kawą.
-Ta wszystko już zrobione, masz jakąś wycieczkę, ta?- kiwnąłem głową, a mężczyzna rzucił rulonik banknotów- będziesz musiał zacząć zarabiać i to najlepiej już teraz.
Zgarnąłem pieniądze, patrząc na mężczyzne, który nie odwrócił wzroku od monitora.
-Mogę wiedzieć jak?
-Nielegalne walki bokserskie- odwrócił się na fotelu składając ręce jak jakiś biznesmen- wiem, że się interesujesz różnymi sztukami walki, więc pod okiem najlepszych trenerów będziesz mógł zarabiać i trenować. Jak będziesz słuchać co mówią, to daleko zajdziesz.
-Dobra, od kiedy zaczynamy?
-Od następnego miesiąca w przyszłym tygodniu, a teraz zmykaj.
Wyszedłem tyłem powoli zamykając drzwi, a gdy się obróciłem, nagle się z kimś zderzyłem.
-Oj, przepraszam. Daj wyczyszcze to- koleżaneczka Akiry wylała na mnie wode, a teraz jeździła rękami po moim torsie.
-To tylko woda, wyschnie- odepchnąłem jej ręce i wślizgnąłem się do swojego pokoju.

Leżałem na łóżku. Niezwykle się nudziłem, telefon mi padł, a nawet jakbym go podłączył to nie miałbym co robić, ponieważ skończył mi się internet. Wychodzić z domu mi się nie chce, bo jestem za leniwy, więc błądziłem wzrokiem po moim pokoju szukając czegoś do roboty.
Wzrokiem natknąłem się na serie książek J. K. Rowlnig. Czytałem je z milion razy, ale wsumie może być milionowy pierwszy raz. Wstałem z łóżka i sięgnąłem po książkę ,,Harry Potter i kamień filozoficzny".
Ułożyłem się wygodnie w łóżku i zacząłem przygode z moim imiennikiem.

Gdy późnym wieczorem kończyłem trzecią część, z holu dobiegły hałasy.
Zmusiłem się do wstania i wyjścia za drzwi. Stając w progu do moich nóg podbiegła mała kruszynka.
-No hej- wziąłem pieska na ręce, a ten pomerdał wesoło ogonkiem.
-Znaleźliśmy go w kartonie obok kubła na śmieci- zaczął Hervey obserwując uważnie pieska.
-Ale słodko- w progu stanęła towarzyszka Ryan'a i powolnym krokiem podeszła do mnie, następnie pogłaskała psa po główce.
-Jaka rasa?- spytałem mężczyzny, ignorując dziewczyne.
-Szpic miniaturowy- odłożyłem psa delikatnie na ziemie, a ten podbiegł do Hervey'a, który założył mu smycz.
-Pójdę z nim na spacer, wrócę kiedyś.
Pomachałem ręka i wróciłem dokończyć książkę.
Jednak nie miałem przyjemności jaką była samotność. Dziewczyna usiadła na boku łóżka i uważnie obserwowała kazdyem mój ruch.
-Ryan zasnął, mogę zostać?- przewróciłem oczami i sięgnąłem po ładujący się telefon.
-Jak chcesz.
Ja: hejka, chcesz wpaść do mnie na maraton Harry'ego Pottera?
Emily: przecież jutro do szkoły.
Ja: to pójdziemy razem, a jeśli chodzi o nocleg to mam pokój goscinny.
Emily: okej to wpadne.
-Jak ty w ogóle masz na imię?- dziewczyna zrobiła mine typu: ty tak serio?
-Margiot- przewróciła oczami poprawiając oczy.
Emily nie mieszkała daleko, więc po chwili usłyszeliśmy dzwonek do drzwi.
-Otworze- wstałem a dziewczhna nie ruszyła się z miejsca.
-Cześć Harry- przytuliłem ją na powitanie, dawając całusa w policzek.
-Hejka, wchodź- wskazałem ręka do środka, a dziewczyna wybierając buty, zawiesiła kurtke na wieszaku.
-Po drodze zaszłam do sklepu i kupiłam trochę przekąsek, wiesz żeby zrewanżować się po urodzinach.
Weszliśmy do pokoju, w którym nadal siedziała Margot.
-Margot musisz chyba już iść, chcieliśmy zrobić sobie wieczór filmowy.
-Może zostane z wami?
-Nie ty musisz się zaopiekować swoim CHŁOPAKIEM, który teraz śpi w salonie- specjalnie nałożyłem nacisk na słowo chłopakiem, by jeszcze bardziej ją zdenerwować.
Pruchnęła tylko i trzasnęła drzwiami.
-O co chodzi?
-Nie ważne, oglądamy?- dziewczyna kiwnęła głową, a ja włączyłem pierwszą część, którą czytałem kilka godzin temu.

Life Is Cruel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz