3

70 11 0
                                    

Poobijany wróciłem do domu.
Drzwi otworzył mi Ryan, który na mój widok zasłonił usta dłonią.
-Jezu, kto ci to zrobił?- złapał mnie pod ramię i zaprowadził do salonu, gdzie odpoczywał Hervey.
-Zasługa ojca i Bena- syknąłem przez zaciśnięte zęby- pomożesz mi dojść do łóżka?
Blondyn kiwnął głową i razem z mężczyzna przenieśli mnie do pokoju.
Położyłem się po woli na łóżku, a moje powieki zaczęły robić się ciężkie...

Siedziałem na ławce w starym opuszczonym parku. Nikt nie przychodził tu od lat, więc zdziwiłem się widząc postać idącą w moim kierunku.
-Znowy ty?- rzuciłem rozpoznając bruneta.
-Kotku, co tak agresywnie?- usiadł obok zmniejszając drastycznie odstęp między nami.
-Możesz sunąć dupe?- uśmiechnął się łobuzersko na co przewróciłem oczami. Odsunąłem się, jednak brunet objął mnie ręka w pasie i przyciągnął w swoją stronę. Napotykając jego zielone przenikliwe oczy, przeszył mnie dreszcz.
Odwrociłem wzrok, a kąciki bruneta uniosły się jeszcze bardziej. Uniósł dwoma palcami moją twarz tak bym patrzał na niego po czym musnął wargami moje usta.
Odepchnąłem go, a ten przybliżył się do mnie gwałtownie. Jęknąłem zginając się w pół z powodu mojej rany. Chłopak zaśmiał się cicho po czym podniósł moją głowę i namiętnie mnie pocałował.

Podskoczyłem w łóżku cały spocony po czym jęknąłem z powodu obolałego ciała. Czyli to wszystko sen.
Z jednej strony cieszę się, bo wizja całowania się z Benem nie za bardzo mi sprzyjała, ale z drugiej strony... to było takie realistyczne... On tak dobrze całuje... Czekaj, co? Ja naprawdę o tym pomyślałem? Jest głupim, zadufanym w sobie debilem... Który nieziemsko całuje.

--------------------------------------------------------------
Taki króciutki na szybko.
--------------------------------------------------------------

Life Is Cruel Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz