Zimny wiatr powiewał liśćmi otaczających nas drzew.
Szliśmy wąską ścieżką wsłuchując się w dzięki natury, zamieniając ze sobą po drodze może kilka słów.
-A ty i Ethan to coś na poważnie?- Emily podjęła próbę rozmowy, zadając mi to samo pytania po raz piąty.
-Dwa razy, może trzy się pocałowaliśmy, ale to tak jakby... przez przypadek?- wybuchneliśmy śmiechem zagłuszając długotrwałą cisze.- zimno ci?
Dodałem, gdy zauważyłem jak dziewczyna lekko się trzęsie.
-Nie, a po za tym masz tylko koszule.
Zaczynałem odpinać guziki od koszuli, a dziewczyna zatrzymała się odwracając się w moją stronę.
-Mogę chodzić bez- odpiąłem ostatni guzik i założyłem koszule Emily.
Ubranie po prostu na niej wisiało lekko unosząc się na wietrze.
Wzrok dziewczyny był skupiony na mojej klatce piersiowej. Lekko się zaśmiałem, a dziewczyna odrazu się ożywiła.
-Nie będzie ci zimno?
Machnąłem ręka i oplotłem dziewczyne ramieniem.
-Daleko poszliśmy, może wracajmy.
Brunetka kiwnęła głową.-Wkońcu wróciłeś, zagrasz z nami?- zapytał Ethan, gdy razem z Emily weszliśmy do willi.
-Nie, z chęcią popatrze- zająłem miejsce na kanpie idealnie na prost Ethana- tylko nie upij się za bardzo.
Brunet kolejny raz nie trafił powodując tym mój cichy śmiech i radość rywali.
Chłopak tak się wkręcił w gre, a to był zwykły pij pong.
Wkrótce zdenerwowany brunet zajął miejsce obok mnie i zauważając moje braki w garderobie lekko się uśmiechnął.
-Kto ci zakosił koszule?
-Emily było zimno, więc oddałem jej.
-Ej, mi byś nie oddał- powiedział smutno robiąc mine obrażonego dziecka.
-No nie oddałbym ci- chłopak szturchnął mnie łokciem w brzuch na co lekko się zaśmiałem.
Pocałowałem go w policzek i wstałem z kanapy.
-Gdzie się wybierasz?
-Nie wygodnie mi tu, ide znaleźć lepszą kanape.
Udałem się do wielkiego salonu i widząc pustą kanape rozłożyłem się na niej licząc na chwile spokoju.
Niestety mój wypoczynek nje trwał długo, bo poczułem jak ktoś siada mi na kolanach i lekko chichocząc kładzie ręke na moim brzuchu.
Najpierw pomyślałem, że to Ethan lecz po tonie głosu rozpoznałem, że musi to być dziewczyna.
Lekko się uśmiechnąłem licząc, że zobacze Emily lecz zamiast niej zobaczyłem Akire.
Przewróciłem oczami i lekko ją popychając wstałem i udałem się do stolika z kubeczkami.
Wziąłem jeden z nich i upiłem łyka, a obok mnie stanął Will, starszy brat Nick'a.
-Kogo moje oczy widzą- zaczął z cwanym uśmieszkiem.
-Co chcesz Will?- przewróciłem oczami, a chłopak zbliżył się o krok.
-Chcę, żebyś przesunął ten twój zgrabny tyłek- przeniósł spojrzenie z moich oczy na moje spodenki, po czym zagryzł warge- żebym mógł się napić.
Chłopak musiał być już nieźle wstawiony, bo nigdy nie zachowywał się w ten sposób. Zawsze jak przychodziłem do Nick'a, to razem z jego bratem ciągle sobie dogryzaliśmy. Więc co się teraz zmieniło?
-Spadaj- chciałem odejść lecz chłopak łapiąc za moje biodra popchnął mnie na lodówkę i zmniejszył dystans między nami- ile wypiłeś?
-Troszeczkę- teraz błądził wzrokiem po moim torsie, wciąż przygryzając warge niemal do krwi.
Gwałtownie obróciłem go tak, że te raz to on opierał się o lodówkę.
Musnął ustami moją rozpaloną szyje, a ja przygryzłem wnętrze policzka, by się nie uśmiechnąć.
Nagle doszło do mnie co teraz się dzieje i odwracając się na pięcie usłyszałem cichy śmiech blondyna.-Ty na serio musisz wszystkich macać?- usiadłem na kanpie, a Ethan położył głowę na moim barku.
-Jak na razie, to ja jestem macamy przez wszystkich- obejrzałem się po domu, w którym było coraz mniej ludzi- wszyscy powoli zaczynają się zbierać, która godzina?
Ethan spojrzał na nadgarstek, ale przypominając sobie, że nie ma zegarka wyjął telefon, którego o dziwo jeszcze nie zgubił.
-W pół do czwartej- ziewnął zakrywając usta dłonią- może my też się zbierajmy?
-W sumie możemy, tylko odzyskam koszule.
Kątem oka zauważyłem Emily z lekko chwiejącym się Benem.
-O pacz! Kotek przyszedł, kici kici.
-On coś ćpał- wskazałem palcem na Bena, a Emily przewróciła oczami.
-Sama się zastanawiam... A, masz to twoje- zdjęła lekko pogniecioną koszule, którą odrazu na siebie zarzuciłem, czując powiew wiatru od ciągle otwieranych drzwi- Dobra, musimy już iść, bo za chwile będę musiała go ciągnąć do domu, pa.
-Pa- dodałem krótko odprowadzając dziewczyne wzrokiem.-Moge iść do ciebie? Jak teraz wrócę do domu to starzy mnie zabiją- zapytał Ethan, gdy opuściliśmy próg drzwi Akiry.
-Jasne nie ma problemu, ale ty śpisz na podłodze.
-A nie moge spać z tobą?- splótł nasze palce na co lekko się uśmiechnąłem i pokiwałem głową.
-Przepraszam, ale kocham moje łóżko i nie lubie się nim dzielić- Ethan zrobił dziwny uśmieszek, który mówił jeszcze zobaczymy.Koniec końców Ethan dopiął swego i teraz leżałem z brunetem, który już dawno spał wtulony w mój tors.
CZYTASZ
Life Is Cruel
Teen FictionHarry po chwili bliskiej śmierci, zgadza się na ucieczkę od ojca, dzięki czemu zaczyna nowe życie. Nie spodziewa się jednak, że ten rok przyniesie mu więcej wrażeń, niż każdy inny.