-Mocno oberwał.
-Tak, ale za dwa tygodnie, góra trzy będzie mógł walczyć.
-Jesteś tego pewny? Póki Ben jest na wolności powienieś zapewnić mu jakąś ochrone.
-Znam mojego syna da rade.
-C-co?- otworzyłem oczy i ujrzałem Hervey'a rozmawiającego z wysokim mężczyznom, który poznając po stroju cbyba był lekarzem.
-Harry, porozmawiamy później, teraz odpoczywaj.
-Ale ja chce teraz- mężczyzna westchnął i skinieniem głowy, pokazał by lekarz wyszedł.
Wziął stołek z pod łóżka i przybliżył się.
-No dobrze... Zacznijmy od początku.
-No wypadałoby.
-Cztery lata przed twoimi narodzinami zacząłem chodzić z twoją matką. Była wspaniałą kobietą i drugiej takiej bym nigdy nie znalazł. Jednak dostałem wezwanie do wojska i musiałem opuścić dom, jak i twoją matke. Po dwóch latach wróciłem i udałem się do jej domu, jednak nie była sama. Towarzyszył jej mężczyzna i dwu letni chłopiec. Gdy wyszła z domu sama, postanowiłem, że podejdę i zapytam kim oni są. Na początku nie chciała ze mną rozmawiać, lecz gdy zapytałem czy to nie moje dziecko, ta wzdychając zgodziła się wszystko wyjaśnić. Powiedziała, że miesiąc po moim wyjeździe zrobiła test i okazało się, że jest w ciąży. Potem spotkała twojego ojca i na koniec powiedziała, że spodziewa się drugiego dziecka. Spytałem więc czy mogę zobaczyć mojego syna, ale ona nie pozwoliła. Powiedziała, że byłoby lepiej jakbym nie wtrącał się w jej życie, bo na robie niepotrzebnego zamieszania. Spytałem więc o imię i powiedziała tylko Harry i odeszła. Gdy tamtego dnia, w którym twój brat został pobity, zobaczyłem cię odrazu poznałem w tobie ją, a gdy twój brat powiedział do ciebie po imieniu, nie miałem wątpliwości.
-Czyli ja i Ryan nie jesteśmy braćmi?
-Jesteście tylko macie innych ojców.
-Chcę zostać sam...
-Pewnie to dla ciebie trudne, rozumiem-
-Idź
Mężczyzna już bez słowa wyszedł z pokoju zostawiając mnie samego.
Taki napływ informacji o sobie bywa szokujący i trudny.
Moje powieki stawały się ciężkie więc ustawiłem im zapadają w sen.Pomyślałem, że mimo odniesionych ran i tak pójdę do szkoły, bo nie wytrzymałbym w tym domu nawet godziny. Na dodatek mamy nowych sąsiadów z małym dzieckiem, a ja mam potworny ból głowy.
Podszedłem do szafy, z której wyjąłem czarny t-shirt, niebieskie jeansy i czarną bluzę. Umyłem zęby i wyszedłem z domu bez słowa.
Wkroczyłem do szatni, gdzie chłopacy bawili się świetnie w towarzystwie skrzynki wódki.
-Oj chłopacy, tak przed lekcjami? I jeszcze lepsze pytanie, beze mnie?
Wszyscy uśmiechnęli się radośnie i wyciągnęli w moją stronę kieliszek. Popatrzyłem chwile na niego, po czym z uśmiechem na ustach przechyliłem szkło, a gorzka ciecz zaatakowała moje kubki smakowe.
Zauważyłem, że Ethan trzyma drugą ledwo napoczętą butelkę. Dopiero teraz zauważyłem, że wszyscy są niezle wstawieni, a to dopiero początek tego dnia.
Wspiąłem się na parapet i otworzyłem okno na oścież, następnie zeskakując na dół sięgnąłem po w połowie zapełnioną skrzynkę i z zamachem o mało się nie przewracając wyrzuciłem ją przez okno.
Ethan padł na kolana i aktorsko złapał się za serce.
-Ty potworze! Jak mogłeś?!
Śmiejąc się zabrałem ubrania i uciekłem do toalety zanim reszta udusiła mnie za mój czyn.
Gdy szybko się przebrałem, odłożyłem ubrania i sięgnąłem po wodę.
-Prze pana, co dzisiaj robimy?
-Nosimy ławki na apel.
Super dwie lekcje mniej: na jednej nosimy, a na drugiej siedzimy.
WF minął mi bardzo szybko i niechętnie udałem się na matematykę. Gdy dotarłem pod klasę, wyjąłem podręcznik i zacząłem się uczyć do niezapowiedzianej kartkówki, o której wspominała nam na ostatniej lekcji pani.
Gdy zadzwonił dzwonek westchnąłem cicho i razem z resztą klasy ustawiłem się w nierówne dwójki. Wizja kolejnej jedynki nie za bardzo mi się podobała, gdy oceny teraz miały duże znaczenie.
Pani dotarła pod klasę lecz zamiast sięgnąć po klucze i otworzyć pomieszczenie, jednak ruszyliśmy holem. Miałem cichą nadzieje, że teraz idziemy na ten apel jednak bardziej prawdopodobna wydała mi się myśl, że po prostu zmieniamy klasę. Ku mojemu zdziwieniu i wielkiej radości trafiliśmy na sale gimnastyczną.
Znowu nudny apel, jakieś nieinteresujące nikogo występy, długie wygłoszenia, które i tak każdy przestaje słuchać po drugim słowie. Nagrody za coś o czym nigdy nie słyszałem. I tak większość albo śpi, albo grzebie na telefonie, tylko nieliczni słuchają z uwagą.
Po apelu okazało się, że mamy świetlice, a potem zastępstwo. Postanowiłem się zerwać, bo i tak nic produktywnego nie zrobię.
Poszedłem do domu i po ujrzeniu łóżka rzuciłem się na nie i natychmiast zasnąłem.
CZYTASZ
Life Is Cruel
Teen FictionHarry po chwili bliskiej śmierci, zgadza się na ucieczkę od ojca, dzięki czemu zaczyna nowe życie. Nie spodziewa się jednak, że ten rok przyniesie mu więcej wrażeń, niż każdy inny.