Rozdział 8 - "Masz jeszcze większe powodzenie u kobiet"

960 60 9
                                    

Kenan:

Minęło kilka dni. Śnieg jak sypał tak dalej sypie. Codziennie próbujemy odśnieżać teren wokół schronu, ale następnego ranka wracamy do punktu wyjścia. Nie mam pojęcia skąd się ten biały puch bierze. Mimo to mam dość dobre nastawienie. Wstaje z dobrym humorem i rzadko kiedy poczuje złość. Możliwe, że wrzuciłem na luz dzięki Larissie. Dziewczyna z czasem poczuła się lepiej. Już nic ją nie boli, ale dalej ma lekki problemy z apetytem. Zaznaczyła, że to u niej normalne. Zazwyczaj jak wraca do siebie po ciężkim stanie nie ma ochoty na jedzenie. Ulgą też jest to, że Diablo jest w stanie ograniczyć dostęp witamin w jej ciele. Larissa nie musi dostarczać energii organizmowi bo za sprawą wilka po prostu go nie potrzebuje. Można powiedzieć, że demon może działać cuda ze swoim dzierżycielem. Niestety niebieskooka dalej nie znalazła odpowiedzi na te nurtujące pytanie, ale nie traci nadziei. Każdą możliwą chwile spędza przy swoich notatkach. Już każdy w schronie wie, że lepiej jej wtedy nie przeszkadzać. Dzisiaj jest dzień jak codzień. Wstałem, ogarnąłem się, zjadłem śniadanie i ruszyłem do pracy. Na początku musiałem zająć się chorymi leżącymi w specjanym pomieszczeniu. Po prostu zabawiałem ich i sprawiłem, że zapomnieli o samotności. Po chwilowej przerwie zacząłem kolejną robote. Mianowicie, z Neilem i Safalem zanosimy różnego rodzaju pudła do poszczególnych pokoi. Ich zawartość jest różna. Po broń, aż po ciuchy. Właśnie wróciliśmy po ostatnie trzy pudełka.

- I wtedy jej mówię, że jakoś daje sobie radę. - śmieje się Safal.

Właśnie skończył nam opowiadać jak jedna mała dziewczynka wczoraj zapytała się go dlaczego nie ma ręki. Chłopak z wielkim entuzjazmem opowiedział jej co się stało, a ta podobno się popłakała. Musiał ją uspokajać i przy okazji zrobił jej wykład jak to trzeba być silnym.

- Z tą ręką masz jeszcze większe powodzenie u kobiet niż wcześniej. - prycha Neil.

Zaśmiałem się razem z nimi. W tym czasie podeszliśmy do pudeł. Zauważyłem, że te są inne. Są dokładnie zamknięte i nie widać co mają w środku.

- Dlaczego są zamknięte? - postanowiłem zapytać.

- Te są dla pana Aarona. Pewnie mają jakieś dokumenty o ludzich stąd. - informuje Safal czytając dziennik z którego korzystaliśmy cały czas.

To tam jest wszystko zapisane. W jakie miejsce i kto ma odebrać owe pudło. Tym razem padło na Aarona. Złapałem za jeden karton i poczułem, że jest lekki. Patrząc na niektóre wcześniejsze to teraz możemy odpocząć. Chłopaki zrobili to samo. Safal sobie doskonale radzi z jedną ręką. Czy duża, czy mała paczka, czy ciężka, czy lekka on i tak sobie poradzi. Tą jedyną rękę ma tak wyćwiczyną, że mogę pofatygować się do stwierdzenia, że podniesie nią wszystko.

- To wszystkie? - pytam rozglądając się.

- Tak. Wyjdźcie. Zamknę pokój. - informuje Neil.

Zrobiliśmy to co chciał. Poczekaliśmy chwilę, aż chłopak zamknię drzwi, po czym ruszyliśmy w strone biura Aarona. Nie śpieszymy się. To nasze ostatnie zadanie, a poza tym nie mamy ustalonego czasu na dostarczenie pudeł.

- A ty co o tym myślisz, Kenan? - usłyszałem głos Neila.

- Co? - spojrzałem na nich. - Sorry. Zamyśliłem się. - pokazałem zęby nerwowo.

Neil westchnął głośno i pokiwał głową. Nie skomentował. Zna mnie i wie, że często chodzę głową w chmurach.

- Rozmawialiśmy na temat nowych zdobyczy w schronie. - tłumaczy Safal z lekkim rozbawieniem.

O to chodzi. Ostatnio trafiła do nas dziewczyna w ciężkim stanie. Na szczęście szybko wróciła do zdrowia i podobno na znak wdzięczności powiedziała Aaronowi o miejscu gdzie przez większość czasu siedziała. Wygoniły ją Wiedźmy i tak pojawiła się u nas. Lidera zachęcił fakt, że podobno jest tam dużo samochodów. Od razu zebrał ekipe i ruszył w owe miejsce. Niestety nie brałem w tym udziału, ale wiem, że do schronu trafiło dużo dość zadbanych samochodów.

Dzierżycielka Diablo LilithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz