Rozdział 21 - "Spróbuje..."

868 57 9
                                    

Larissa:

Irystujące pulsowanie w głowie sprawia, że nie czuje nic więcej. Ciężko jest mi otworzyć oczy, a tym bardziej zrozumieć gdzie jestem. Co się wydarzyło? Dlaczego zemdlałam ponownie? Na pewno nie jest to związane ze stanem mojego organizmu. Jestem zdrowa. Przeczekałam jeszcze dłuższą chwile, aż pulsowanie ustąpiło. Dopiero wtedy zdecydowałam się podnieść powieki. Od razu robiąc ową czynność zrozumiałam, że nie zmieniłam położenia. Dalej znajduje się w jaskini i leże na łóżku. Nie wiem, która jest godzina, ale widzę jasne niebo.

- Obudziłaś się? - usłyszałam.

Przede mną pojawił się Anthony. Powoli podszedł do łożka z uśmiechem na twarzy.

- Jest już ranek, czy spałam tylko chwile? - pytam patrząc w górę.

- Ranek. Zemdlałaś. - odpowiada siadając na posłaniu. - Co się stało? - spojrzał na mnie uważnie.

- Poczułam ból w całym ciele, a potem w moich uszach zadzwonił dzwon. Dalej była już tylko ciemność. - opowiadam.

- A teraz coś cię boli? - dopytuje.

- Nie. Oprócz pustki. - mówię.

Rozejrzałam się szybko po pomieszczeniu i zauważyłam, że nie ma jednej osoby.

- Gdzie Rocko? - pytam.

- Gdziesz poszedł. Nie wypytywałem. Wolałem z tobą zostać. - wzrusza ramionami.

- Jak długo go nie ma? - spytałam.

- Z dobre dwie godziny. - oznajmia.

A to ci ciekawe. Gdzie on mógł pójść? Mniejsza o to. Ułożyłam się wygodniej na łóżku.

- Nie mów mi, że masz zamiar spędzić cały dzień w łóżku. - śmieje się.

- A dlaczego nie? I tak nie mam nic ciekawego do roboty. - zaznaczam.

- Owszem masz. Trzeba skopać tyłek pewnej blond lali. - prycha.

- Nie jestem pewna, Anthony. - wtrącam.

Nałożyłam sobie kołdre na głowe by móc na niego nie patrzeć. Po prostu nie chcę widzieć jego wspaniałych oczu.

- Co cię martwi? - pyta troskliwie.

Poczułam jak przytulił mnie przez materiał. Od razu zaczął mnie ogrzewać swoim ciepłem.

- Po prostu... Mam wątpliwości i... Nie jestem w stanie powiedzieć dlaczego. - wydukałam.

Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Zawsze działałam i nie myślałam co będzie dalej. Teraz jest inaczej. Mam mase wątpliwości i nawet nie wiem jakie. To chyba po prostu mnie przerasta.

- Spróbuj chociaż. Będę przy tobie. Rocko też. Jeśli poczujesz, że to za dużo to od razu wrócimy. Nie dziwi mnie to, że chcesz zacząć żyć spokojnie. Masz prawo mieć zmartwienia. - uspokaja mnie.

Odsłoniłam sobie oczy by móc go zobaczyć. Uśmiechnął się, po czym pocałował mnie w czoło.

- Spróbujesz? - pyta patrząc mi w oczy.

Ta otchłań mnie pochłania. Ścisnąłem ręcę na kołdrze.

- Spróbuje... - mówię po chwili.

Nie mam nic do stracenia. Poza tym od zawsze robiłam to co chciałam.

- Nie chodzi tutaj już o Diablo, czy Lilith. - stwierdzam przechodząc do siadu. - Muszę uwolnić Nadie i reszte. - dodaje.

Anthony pokiwał głową na znak, że rozumie. Wstał i zrobił kilka kroków przed siebie. Ja w tym czasie powoli przysunęłam się do krawędzi łóżka. Po chwili moje stopy dotknęły zimnej podłogi.

Dzierżycielka Diablo LilithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz