Rozdział 29 - "Jesteś wyjątkowa"

856 67 5
                                    

Larissa:

Dalej idziemy przed siebie. Od czasu do czasu mówimy coś do siebie, ale tak to jesteśmy cicho. Przedmieście wydaje się spokojne. Mimo wszystko, lepiej być czujnym. W obecnej chwili tylko ja i Rocko trzymamy się tej zasady. Tamara i Anthony idą przed nami i rozmawiają ze sobą. Kompletnie mają gdzieś co się wokół nich dzieje. Z jednej strony to dobrze, bo to oznacza, że się dogadują, ale z drugiej mógłby przejść Mutant obok nich i w ogóle nie zwróciliby na to uwagi. Wydaje mi się, że szatynce po prostu się nudzi i tak zaciągnęła go do rozmowy. Popielatowłosy nie chcę być nieuprzejmy, więc kontynuuje temat. Na szczęście mówią dość cicho, więc nie sprawia to większego problemu.

- Mam wrażenie, że nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych. - stwierdza Tamara.

- No co ty. Nie jestem Bogiem. - śmieje się.

- To w czym jesteś najgorszy? - pyta. - I najlepszy? - dodaje po chwili.

- Najlepszy jestem w zabijaniu i... pyskowaniu? A najgorszy chyba w relacjach z ludźmi. - podrapał się po głowie z małym zakrępowaniem.

- Na pewno. - szepcze pod nosem przytakując.

Rocko zaśmiał się cicho na moje słowa.

- Skromny jak zwykle. - wyznaje.

Jeszcze bardziej go rozśmieszyłam. Sama prychnęłam pod nosem. Na szczęście nas nie słyszą. To prawda, że Anthony potrafi doskonale zabijać, ma dobrą wytrzymałość i zawsze trzyma rękę na pulsie. Jeśli chodzi o ralacje międzyludzkie to może mieć lekkie problemy, ale to tylko dlatego, że nie ufa ludziom od razu. Moim zdaniem to najgorsze w nim jest to, że kiedy uzna coś za cenne dla niego, jest bardzo troskliwy. Niektórym może to pasować, ale mnie to denerwowało. Zwłaszcza, że ja sobie zawsze poradze. To chyba jedyny minus jaki w nim widzę. Możliwe, że nie dostrzegam więcej bo jest dla mnie ważny. Kiedyś go kochałam i nie skłamie jak powiem, że całe owe uczucie ze mnie nie zniknęło. Dalej coś do niego czuje. Nie kryje się z tym.

- A czym interesowałeś się przez Zarazą? - kontynuuje dziewczyna.

- Od urodzenia żyłem w Limbo. Nawet jak nie było Zarazy. Jedynie co się zmieniło jak już się pojawiła to to, że bez problemu mogę przejść na ten świat. Wcześniej nie mogłem bo Limbo nie było połączone. - tłumaczy szybko. - Raczej zajmowałem się szkoleniem siebie w zakresie walki i survivalu. Ale od zawsze uwielbiałem pomagać mamie. Nie ważne co robiła. - dodaje.

- Jak to Limbo nie było połączone z naszym światem? To teraz jest? - wyłapała temat.

- W momencie, kiedy Limbo połączyło się z tym światem wybuchła Zaraza. Z dnia na dzień Limbo coraz bardziej łączy się ze światem. Kiedy połączą się ze sobą w 100% nastąpi Koniec Świata. - tłumaczy.

Lepiej tego powiedzieć nie można. Dlatego Zaraza tworzy nowe stwory. To po prostu oznacza, że Limbo coraz bardziej jest połączone z naszym światem. Nie jest to dość trudne do zrozumienia, ale z naukowego punktu widzenia nie wiadomo dlaczego tak się stało. Są ludzie co do tej pory zadają sobie owe pytanie. Ja powiedziałam sobie, że tak najwidoczniej musiało być. Tyle w temacie.

- Teraz to wszystko ma sens. - mówi do siebie Tamara. - Wiedziałeś, że coś takiego się wydarzy? - dopytuje.

- Każdy żyjący obok Władcy wiedział. - oznajmia.

- Larissa nie wiedziała. - zaznacza.

- Bo ja jestem jedynym Władcą żyjącym na Ziemi. Ja muszę walczyć o to by nim być. - wtrącam. - Pozostała trójka od urodzenia wiedziała kim będzie i co się stanie. - dodaje.

- To nie fair względem ciebie. Mieli od wiele więcej czasu na poprawianie swoich umiejętności, a ty dowiedziałaś się dopiero jak pojawiła się Zaraza. Musiałaś działać szybko i pod presją. - stwierdza patrząc na mnie zza ramienia.

- Na szczęście Diablo mnie zna i doskonale wiedział co robić bym szybko się nauczyła. Wystarczył rok na Arktyce. - prycham wspominając owe czasy.

Dużo się tam działo. Wiele razu miałam ochotę rzucić to wszystko i utopić się w wodzie. Skoro teraz żyje to oznacza, że za każdym razem ktoś mnie powstrzymał. Wiem dokładnie kto, Diablo. Mimo wszystko, dobrze wspominam te czasy. Był ból, płacz i dużo krwi, ale dawałam z siebie wszystko za każdym razem jak zobaczyłam jego czerwone tęczówki. Był przy mnie i to dodawało mi otuchy. Były dni co płakałam i wnet krzyczałam na niego, że to nie dla mnie. Nie ma co się dziwić. Każdy kto znał mnie przez Zarazą nigdy by nie pomyślał, że stane się osobą jaką teraz jestem. Sama ja miałam tony wątpliwości, ale teraz jak na siebie spojrze to jestem dumna z tego, że Diablo mnie wspierał. Dzięki niemu jestem jaka jestem i nie uważam to za coś złego. Inni widzą we mnie potwora, ale ja jestem z tego dumna. Nie wiem, czy demon to we mnie stworzył, czy moja psychika za tym stała. Zauważyłam, że przed nami jest las. Znajdujemy się na ostatniej uliczce. To oznacza, że przeszliśmy całe miasto. Troszkę nam zajęła podróż, ale dobrze, że wchodzimy w te krzaki. Na pierwszy rzut oka las wygląda jakby przechodził etap przedwiośnia. Na drzewach są pojedyncze liście i widać na nich gniazda ptaków. Taki teren będzie dla nas idealny. Wszystko widać z daleka i to nam ułatwi szybkie dostrzeżenie niebezpieczeństwa. Ale przed wejściem do lasu znajduje się kilka gęstych krzaków. Są wyraziście zielone i bardzo wyróżniają się od pozostałego terenu.

- Jesteś wyjątkowa. - odzywa się Tamara odwracając się do mnie. - Jedyna w swoim... - nie dokończyła.

Do moich uszu dotarł strzał. Zanim się obejrzałam i zrozumiałam co się dzieje Tamara ma dziure w głowie. Mając jeszcze otwarte oczy padła na ziemie. Czerwona plama od razu zaczęła się tworzyć pod jej ciałem.

- T... - wyjąkał w szoku Anthony.

Patrze na ciało dziewczyny z nadzieją, że to tylko sen. Zaraz się obudzę i będę ją miała obok siebie.

- Trzeba było nie wtrącać się w nasze polowanie. Powinniście zostawić tego pieska w klatce. Teraz zginiecie. - mówi jakiś ochrypiały głos zza krzaków.

Czując jego i kilku innych mężczyzn zapach poczułam narost gniewu. Mój wzrok ponownie powędrował na ciało Tamary i wtedy coś we mnie pękło. Uświadomiłam sobie, że ona już nie żyje. Po policzku zaczęła mi lecieć krew. Moje oczy stały się takie jak z Limbo. Moc Diablo wylała się ze mnie strumieniami. Poświata wilka pojawiła się za mną robiąc przy tym wielki hałas. Ścisnęłam ręcę i zęby warcząc głośno. Rocko i Anthony widząc moją reakcje odsuneli się ode mnie. Wiedzą, że lepiej mi teraz nie przeszkadzać. Pioruny wytwarzane z mojego ciała niszczą pobliskie okna. Zaczęłam robić powolne kroki w strone celu. Padły dwa strzały. Oberwałam w prawe ramie i lewy obojczyk.

- Debile! Strzelać w głowe! - rozkazuje jeden z nich.

- Nie mogę! B-boje się. - zająkał się kolejny.

Czuje gniew. Okropny gniew. Dlatego się nie zatrzymałam. Idę dalej, a z sekundy na sekunde mam coraz większą ochote ich zabić. Pozbawili życie niewinnej osoby. Tamara nikomu nie szkodziła. Robiąc kolejne kroki znów padły dwa strzały. Jeden nabój otarł się o moje prawe udo, a drugi po kilku sekundach wbił się w miejsce nad lewym kolanem. Przez to upadłam na jedno kolano. Czując ból nie odpuszczam. Wstałam i ponownie zaczęłam iść do mężczyzn. Znalazłam się obok krzaków i od razu ich ujrzałam. Jest ich pięć i wszyscy patrzą na mnie ze strachem w oczach. Otworzyłam rękę, a przez to pazury wydały nieprzyjemny dźwięk. Podniosłam dłoń i potem już tylko krzyka pozostały w moich uszach.

Dzierżycielka Diablo LilithOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz