🅧🅘🅘

2.5K 158 23
                                    

Jak oparzona wpadłam do domu. Już nawet nie dbałam o to czy ktoś mnie zobaczy. Po ty co dzisiaj miło miejsce chciałam zapaść się pod ziemię. Zrobiłam z siebie debila i przy okazji go pobudziłam. Ja to jednak jestem dziwna. Mówię jedno, a robię drugie. Przecież ustaliłam, że nie będę się z nim spotykać sama, a tym bardziej w jego domu gdy nikogo nie będzie w pobliżu i to jeszcze tak blisko pełni. Naprawdę jestem głupia. Przecież to co zrobiłam było skrajnie głupie i nieodpowiedzialne. W końcu wykończę samą siebie.

Wbiegłam po schodach. O dziwo nikt mnie nie zaczepił. Przynajmniej to mi się dzisiaj udało. Podeszłam do drzwi swojego pokoju i nacisnęłam na klamkę.

– Gdzie byłaś? – Spytała głos dobiegający z pokoju.

Podskoczyłam wystraszona. Kompletnie się tego nie spodziewałam. Tata naprawdę lubi siedzieć w moim pokoju. Otworzyłam drzwi szerzej gotowa go ochrzan. Jednak taty tam nie było. Za to był Fili. Siedział na łóżku i uśmiechał się wrednie.

– Wiesz ty co? Mało nie zeszłam na zawał. – Warknęłam, wchodząc do pokoju. – Już myślałam, że to mój ojciec.

– Zapomnę, że to powiedziałaś, bo inaczej musiałbym się obrazić - to po pierwsze. – Podniósł się z łóżka i podszedł do mnie. - No, a po drugie; na serio, gdzie byłaś?

W tym momencie mogłabym skłamać. Powiedzieć coś w stylu: biegałam lub byłam na spacerze. Jednak nie chciałam tego robić. Chciałam być szczera z Filipem. Jako z moim najlepszym przyjacielem, który pomaga mi, mimo że nie musi.

– U niego w domu.  – Spojrzałam na niego z miną zbitego psa. Wiedziałam, że zrobiłam źle. – Wiem, że to było głupie, ale nie mogłam się powstrzymać. Kiedy napisał wyłączyło mi się myślenie. – Zaczęłam się usprawiedliwiać i szczerze to nie wiem, czy bardziej przed nim, czy przed sobą.

– Od początku wiedziałaś, że to nie będzie łatwe. Musisz pamiętać, że jesteś silna za was obu. – Wyjął mi telefon z kieszeni. – On nie wiem o więzi. Poza tym jest za słaby, żeby z tym walczyć.

– Przecież wiem. – Rzuciłam, przewracając oczami. – Oddaj. – Zażądałam wyciągając w jego stronę otwartą dłoń.

– Zabieram to na czas pełni. – Wsadził telefon do kieszeni swoich eleganckich czarnych spodni.

Muszę przyznać, że Filip jak zawsze wyglądał bardzo dobrze. Miał na sobie czarne eleganckie spodnie i białą dopasowaną koszule, która podkreślała jego sylwetkę. Najpewniej miał na sobie jeszcze czarną marynarkę, ale zdjął ją, zanim przyszedł. Jego włosy były idealnie ułożone. Co dodawało mu męskości i seksapilu.

– Rozumiem, że mogę zrobić coś głupiego, ale telefonu ci nie oddam. – Zaprotestowałam, próbując zabrać mu urządzenie.

– To zbyt duże ryzyko. – Złapał mnie i docisnął plecami do swojej klatki piersiowej. – Jeśli napisze lub postanowisz całkiem "przypadkiem" przejrzeć jego media to możesz się nie pohamować. Gwarantuje ci, że jeszcze nie czułaś takiego pożądania.

– To też rozumiem.– Zaczęłam się z nim szarpać. – Jednak w dalszym ciągu nie zamierzam przystać na twoje metody. Nie uważasz, że są zbyt drastyczne?

– Te metody są dla ciebie zbyt drastyczne? -– Spytał, wzmacniając uścisk. – To nie jest nawet pierwszy poziom mojej drastyczności. – Oświadczył dumnie.

– Więc wolę nie poznać pierwszego poziomu. – Stwierdziłam, że dalsza szarpanina jest bezcelowa. Wytrenowany wampir mógł znacznie więcej niż ja. -– No, ale mi go oddaj. Przysięgam, że nie napiszę.

– Tak samo, jak przysięgałaś, że nie spotkasz się z nim sama? – Dopytał z lekką drwiną. – Nie ufam Ci. No, a przynajmniej w tematach związanych z twoją więzią. Przyznaj, że to cię przerasta.

Przeklęłam pod nosem. Oczywiście, że mnie to przerosło. Nie przypuszczałam, że trzymanie się kogoś na dystans okaże się aż tak trudne. Brendan był jak spełnienie wszystkich moich marzeń. Ideał, którego trzymałam w swej podświadomości od kiedy skończyłam trzynaście lat. Tyle, że zanim go spotkałam, nie miałam o tym pojęcia.

– Dobra przerosło mnie to. – Przyznałam zgodnie z prawdą. – Dlatego mam ciebie. Musisz mnie pilnować, ale nie tak. – Dodałam, nie zamierzając żegnać się z telefonem. – Pragnę ci uświadomić, że rodzice zawsze piszą do nas w trakcie pełni, więc jeśli nie odpuszczę, to będzie niedobrze.

Rodzice każdą pełnię spędzali w domu watahy. Co niezmiernie mnie cieszyło. Słuchanie jak okazują sobie miłość przez całą noc nie było jedną z rzeczy, które chciałam przeżyć. No a, że po prostu musieli nas skontrolować, to zawsze pisali.

– To ja odpisze. – Nadal uparcie trwał przy swoim.

– Nie upieraj się do cholery, tylko mi go oddaj. – W końcu skończyła mi się cierpliwość. No dobra, chyba jednak jestem uzależniona od telefonu. – Nawet gdybym chciała, nie ma opcji bym wyszła z domu. Okna są zamknięte tak samo drzwi.

– Żyjesz w bunkrze? – Spytał rozbawiony.

– Tak. Pełnia u wilkołaków to nie przelewki. Gdyby jakiś samiec wyczuł nieoznaczoną mnie, byłoby nieciekawie.

Podczas pełni bardzo trudno jest się pohamować. Do głosu dochodzą najbardziej zwierzęce instynkty. Samce, jak i samice kompletnie tracą nad sobą panowania. Przez co w zasadzie wszystko może się zdarzyć.

– Ja tam się nie ograniczam. – Stwierdził wyraźnie dumny z siebie. – No, ale jak wolicie.

– Przestań mnie denerwować. Nie jestem tobą i nie zamierzam się puszczać całą pełnię. – Warknęłam już naprawdę wkurzona.

– No już, spokojnie. – Otworzył usta, by jeszcze coś powiedzieć, ale mu się to nie udało.

– Ojciec cię szuka. – Do pokoju wszedł mój starszy brat Niko. Spojrzał na nas jak na dwóch debili. – Dobra, kończ macanki ze swoim księciem i choć na dół. – oświadczył, po czym wyszedł z pokoju.

– Wygrałaś. – Oświadczył, w końcu mnie puszczając. – Wypchaj się tym telefonem a jak coś odwalisz, to ci go zabiorę. – Wyjął telefon z kieszeni i mi go podał. – Dobra, spadam zanim zły wilk mnie wyniucha.

– Dobry pomysł. – Zabrałam od niego telefon.

Wyszłam z pokoju i od razu skierowałam się do salonu. Obstawiałam, że to właśnie tam siedział ojciec. Kiedy przekroczyłam prób pomieszczenia, przekonałam się, że miałam rację. Ojciec siedział na kanapie, a obok niego siedzieli moi bracia.

– Dobra, co się dzieje? – Spytałam, podchodząc i siadając na wolnym fotelu.

– Musimy wyjechać z mamą na parę dni. Jest mały problem z Niemiecką watahą. – Oświadczył spokojnie ojciec, mierząc mnie wzrokiem. – Tak więc, w ramach formalności. Żadnych imprez, znajomych w tym domu w ilości większej niż dwóch na głowę, a w trakcie pełni siedzicie tutaj sami. Jasne?

– To nie nasza pierwsza pełnia po przemianie. – Zauważył Niko. – Damy sobie radę.

– Spoko, znamy zasady na pamięć. – Zapewnił Elio podnosząc się z kanapy. – Żadne z nas nie ma mate, więc będzie łatwo zachować czystość.

– Mam taką nadzieję. – Rzucił ojciec, podnosząc się z miejsca. – Jeśli się dowiem, że złamaliście zasady to dożywotni szlaban murowany. – Ostrzegł, opuszczając pomieszczenie.

Serio po to mnie tu ściągnął? Żeby powtórzyć zasady, które tak dobrze znam. Wycofałam się i ruszyłam niepocieszona na górę. Zanim dotarłam do pokoju, dogonił mnie mój bliźniak.

– Co będzie z tym twoim mate? – Spytał najpewniej odnośnie pełni.

– Nie zamierzam się z nim przespać, jeśli o to ci chodzi. – Wyszeptałam, tak by nikt nas nie usłyszał.

– Wiesz, że to będzie trudne? – Dopytał, stając przed drzwiami mojego pokoju.

– Wiem i niech cię o to głową nie boli. Poradzę sobie. – Zamknęłam przed nim drzwi, nawet nie czekając na jego odpowiedź.

Przecież doskonale wiem, że będzie trudno. Jednak mam silną motywację, by trzymać się od niego z daleka. Teraz pozostało mi żywić nadzieję na to, że mam dosyć siły, by podołać temu wyzwaniu.

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz