🅧🅛

1.9K 128 8
                                    

Zgodnie z umową o dziewiętnastej wszyscy byliśmy już gotowi. Szczerze to nie miałam pojęcia, co z tego wyjdzie. I nie liczyłam na nic dobrego. Spojrzałam na chłopaków, którzy byli widocznie bardziej podjarani pomysłem na polowanie niż ja. Nawet Brendan wydawał się bardzo podekscytowany. Nie mam pojęcia dlaczego. W końcu to człowiek. Z tego, co wiem, ich raczej takie rzeczy jak polowanie nie kręcą.

- Dobra, idziemy. - Zarządził Niko, który jako alfa prowadził polowanie.

Ruszyliśmy za nim, a ja bacznie przyglądałam się swojemu mate. Szedł on praktycznie przy Niko, który tłumaczył mu, jak tropi się zwierzynę. Oczywiście, on ma za słabe zmysły, by iść po zapachu, jednak może już iść po różnych śladach. Połamane gałęzie, spałowana kora i tropy w ziemi. On wydawał się naprawdę zaciekawiony tematem.

- Widzę, że ci się podoba. - Kiedy tylko Niko skończył mu tłumaczy,  udało mi się go dogonić.

- Nigdy bym nie przypuszczał, ale to jest naprawdę ciekawe. - Wyszeptał, nie chcąc spłoszyć zwierzyny.

Szliśmy dosyć długo i powoli zaczynało robić się ciemno. Oczywiście nam nie robiło to większej różnicy, bo wampiry i wilkołaki doskonale widzą po zmroku. Martwiłam się jedynie o Brendana. Szłam z samego tyłu, by mieć na niego oko. Wolałam dmuchać na zimne.

- Rozluźnij się i przestań o mnie martwić. - Poprosił, równając ze mną krok. - Nie jestem tutaj, żebyś miała się o kogo martwić. Poza tym jest jeszcze jasno. Nie traktuj mnie, jakbym był aż taki słaby.

- Masz rację, przepraszam. - Faktycznie, gdyby ktoś tak potraktował mnie, to bym się zirytowała. - Idę na przód.

Przyspieszyła kroku, tak by być bliżej braci. Stwierdziłam, że teraz muszę skupić się na tropieniu. Chcę mieć mimo wszystko jakiś ubaw z dzisiejszego polowania.

W końcu natrafiliśmy na świeży trop. Były to dobre wieści. Oznaczały, że zwierzyna jest już blisko. Czułam jak moje wewnętrzne zwierzę pobudza się na ten zapach. Kochałam polować, a już dawno nie miałam do tego głowy. No i tym razem wyjątkowo nie jestem sama, a w towarzystwie. Czasem zdarzyło się, że polował ze mną Filip, ale rzadko. On zdecydowanie nie jest fanem polowań. Kiedy do zapachu doszedł dźwięk zwierzyny, moje ciało całe się spięło. Byłam gotowa do przemiany w każdej chwili.

- Ustawcie się i zaczynamy. - Niko ruszył w swoją stronę.

- Nie daj się zabić. - Elio oczywiście musiał powiedzieć coś niesamowicie pocieszającego na sam koniec.

- Zostań tutaj i postaraj się nie narobić hałasu. - Zwróciłam się do swojego mate, na co ten skinął głową.

Ustawiłam się w miejscu, które wskazał mi brat. Szybko zrzuciłam z siebie ubrania i maksymalnie cicho przemieniłam się w wilka. Spojrzałam na zwierzęta pasące się na polanie. Były odsłonięte, jednak w każdej chwili mogły uciec do lasu, a pogoń tam będzie już znacznie trudniejsza.

Czekałam przyczajona na znak. Zwierzęta musiały być spokojne inaczej nici z sukcesu. Cierpliwość w polowaniach zawsze była najważniejsza, a mi zawsze jej brakowało. A mojej wilczej stronie tym bardziej. Najchętniej rzuciłabym się na te zwierzęta tu i teraz licząc na szczęście.

Nagle Niko ruszył do przodu. Momentalnie zerwałam się z miejsca. Zwierzęta również zareagowały niemal natychmiast. Zerwały się do panicznej ucieczki. Odruchowo zaczęłam od szukania najsłabszego osobnika. Szybko wypatrzyłam sztukę, która widocznie nie nadąża za resztą. To było już stare zwierzę, więc upolowanie go i skrócenie jego cierpienia, jest aktem miłosierdzia. Dla kogoś to będzie okrutne, jednak w przyrodzie nie ma czegoś takiego jak bezbolesna śmierć. Jeśli zwierzę dożyje starości, najczęściej umiera z głodu, bo jest już tak stare, że nie jest w stanie przeżuwać.

~ Niko, rusz się tutaj. - Zawołałam go telepatycznie.

Mój brat pod postacią białego wilka już po chwili biegł w moim kierunku. Musiał już poinformować Elio, bo ten zajął się odcięciem wybranej sztuki od reszty. Była ona na tyle słaba, że mój brat szybko ją dopadł. Zacisnął szczęki na jej szyi i skręcił jej kark. Wbrew pozorom była to jednak z najmniej bolesnych śmierci, jakich mogła doświadczyć.

Niczym zagłodzone zwierzę rzuciłam się na zdobycz. Razem z Niko od razu zamierzaliśmy zabrać się za posiłek, jednak Elio nam przerwał.

- Spadać. Ja zawsze jem pierwszy zanim cała krew z niej wypłynie.

Niko oczywiście musiał warknąć na brata za bezczelność, jednak ostatecznie odsunął się, a ja razem z nim. Mimo to moja wilczyca nie miała na to ochoty. Była głodna i niepocieszona faktem, iż musi czekać. Na szczęście Elio szybko wbił się w szyję ofiary i równie szybko się odsunął.

Rzuciłam się na zwierzę dłużej nie mogąc czekać. Byłam strasznie głodna. Jadłam szybko i zachłannie podobnie jak Niko. Oczywiście nie obyło się bez warczenia, a nawet kilku ukońśnięć. Wilki przy jedzeniu są bardzo agresywne. Zwłaszcza po tym jak same sobie upolują. To naprawdę mocno pobudza.

Po skończonym posiłku odeszłam od zwierzęcia. Dopiero teraz przypomniałam sobie o obecności Brendana. Stał obok mojego bliźniaka, przyglądając mi się uważnie. Podeszłam do niego powoli, jakbym spodziewała się, że będzie się bał. On jednak zatopił dłoń w mojej sierści częściowo pokrytej krwią i mnie pogłaskał.

Odsunęłam się, chwilowo znikając między drzewami. Znalazłam swoje ubrania i szybko je na siebie założyłam. Już po chwili wróciłam do reszty nadal umazana we krwi.

- I jak się podobało? - Zwróciłam się do Brendana, dla którego to w końcu był pierwszy raz.

- Było dziko i krwawo. - Wskazał na mnie i moich braci. Oczywiście wszyscy byliśmy cali od krwi.

- Spodziewałam się, że będziesz się bał lub, że taki poziom okrucieństwa będzie dla ciebie odrzucający.

- Daj spokój, Toni. Nie jestem dzieckiem, wiem z czym wiąże się polowanie. - Podszedł do mnie i odgarnął kosmyk moich włosów z twarzy. - Spodziewałem się, że będzie krwawo. W końcu to polowanie, a nie obserwacja.

- Pocałowałabym cię, ale to byłoby chyba przegięcie.

- Zdecydowanie. - Odsunął się, podnosząc ręce w geście obronnym. - Nie chcę być cały od krwi.

- To masz pecha. - Niko podszedł do mojego mate od tyłu i ubrudził go krwią. Elio oczywiście się dołączył.

- Nie mogliście sobie darować, co? - Spytałam zrezygnowana, podchodząc do ich trójki.

- Jeśli nie umażesz się krwią na polowaniu to się nie liczy. - Elio wzruszył ramionami. No tak, kochane drapieżniki.

- Idioci. - Skarciłam ich, spoglądając na mojego mate. - Jak się czujesz?

- Myślałem, że to będzie bardziej paskudne. - Stwierdził rozbawiony. - Mogłabym się przyzwyczaić.

- Więc witaj w rodzinie. - Niko szturchnął go w ramię. - Jeszcze nie raz nas znienawidzisz, zobaczysz. Jednak chociaż się tego nie spodziewałem, pasujesz do nas.

- Chyba właśnie stałeś się częścią watahy. - Tym razem kompletnie się nie hamując pocałowałam Brendana, który dosyć szybko się odsunął.

- Dobra, krew nie jest smaczna. - Wypluł krew, która wpadła mu do ust, na co wszyscy wybuchliśmy śmiechem.

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz