Od samego rana biegałam w tą i z powrotem, by przygotować się na dzisiejszą randkę. Ja i randka - jak to dziwnie brzmi. Chyba będę musiała się przyzwyczaić. W końcu pewnie jeszcze na nie jedną randkę pójdziemy.
Szczerze? Stresuje się. W końcu nawet nie wiem, gdzie on mnie ciągnie. Co zdecydowanie utrudnia wybór garderoby. Randki znam tylko z filmów i seriali, więc muszę improwizować. Niemal od razu odstawiłam restauracje lub kino. To był najczęściej powtarzający się motyw. Ewentualnie może postawić na coś bardzo romantycznego i zabrać mnie na jakąś polanę w lesie lub nad jezioro, a zważywszy na to czym jestem, wydaje się to całkiem prawdopodobne. Tak więc czas mi się kończył, a ja nadal nie wiedziałam co ubrać. Ostatecznie ubrałam na siebie zwykłą czarną sukienkę. Mała czarna, zawsze dobra. Już miałam zabrać się za makijaż, kiedy dostałam SMS-a.
Brendan: Ubierz coś wygodnego. Najlepiej dres i buty sportowe.
Zatkało mnie. Jeszcze w życiu nie słyszałam, aby ktoś szedł na randkę w dresie. No, ale mam nadzieję, że on wie, co robi. I ma szczęście, że napisał, zanim się pomalowałam. Bo jak musiałbym to zmywać, to bym go chyba udusiła.
Szybko zamieniłam sukienkę na czarne dresy i top sportowy. Do tego czarne adidasy, a włosy spięłam w kucyk. Zdecydowałam, że nie pomaluje się w ogóle. Chciałam wyglądać jak najlepiej, a obstawiam, że mogę się spocić, wtedy makijaż raczej mnie nie wypięknieje, a wręcz przeciwnie. Nie mam pojęcia, co on wymyślił, ale może być naprawdę ciekawie.
O umówionej godzinie wyszłam z domu. Nie musiałam długo czekać na mojego partnera. Stał przy bramie ubrany w czarny dres i biały podkoszulek. Nie powiem, wyglądał w tym bardzo seksownie. Podbiegłam do niego i od razu go przytuliłam. Bardzo mi go brakowało, kiedy mnie nie pamiętał, więc teraz chce nadrobić stracony czas.
- Gdzie mnie ciągniesz? - Zapytałam, z szerokim uśmiechem. Cała ta niepewność była naprawdę ekscytującą.
- Zobaczysz. A teraz chodź. - Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić w nieznanym mi kierunku.
- W ten sposób stracimy cały dzień na dojście w to miejsce. Powiedz mi gdzie to jest to nas zabiorę i będzie szybciej. - Byłam dzisiaj wyjątkowo niecierpliwa.
- Musimy tylko wyjść z lasu. Dalej już pojedziemy. - Oświadczył, spoglądając na mnie z uśmiechem.
- Było tak od razu. - Wyrwałam dłoń z jego uścisku i wzięłam go na ręce. Za pomocą hybrydzieiej szybkości wybiegłam z lasu. Dopiero tam odłożyłam chłopaka. - Właśnie zaoszczędziliśmy jakieś trzydzieści minut.
- To było... Cholernie dziwne. - Stwierdził, rozbawiony wyjmując telefon.
Jak się okazało, zamówił taksówkę. Na szczęście kierowca szybko się zjawił i już po chwili byliśmy w drodze. Skupiłam się na widokach za oknem. Miałam nadzieję jakoś skojarzyć okolice i się domyślić gdzie mnie zabiera. Niestety, ani adres, ani okolica nic mi nie mówiły. W końcu dotarliśmy na miejsce. Brendan zapłacił kierowcy, a kiedy wyszliśmy z samochodu, zasłonił mi oczy.
- Co ty odstawiasz? - Moje mięśnie spięły się mimowolnie na ten gest. Nie lubiłam, kiedy ktoś zachodził mnie od tyłu.
- Spokojnie. Przecież wiesz, że cię nie skrzywdzę. - Jedną ręką zasłonił moje oczy, a drugą złapał moją dłoń. - Idź przed siebie.
CZYTASZ
Wampirołak
Loup-garouPonoć w życiu czasem wystarczy odrobina szczęścia, by wszytko dobrze się skończyło. Co jednak kiedy całe życie jedyne co masz to odrobinę pecha? Wtedy jesteś taka jak ja. Rodzisz się przedstawicielem potężnej, nielicznej rasy, przez co nieustanie kt...