🅔🅟🅘🅛🅞🅖

2.8K 135 23
                                    

Leżałam na łóżku oglądając serial, a raczej próbowałam to robić. Niestety, rozmowy i komentarze tych czterech debili mi tego nie ułatwiały. Kto by pomyślał? Moi bracia, Filip i Brendan w jednym pokoju oglądające ze mną serial. Nigdy bym nie pomyślała, że się dogadają, a jednak. Chociaż sama nie wiem, czy cieszy mnie to, że tak dobrze się dogadują, bo aktualnie skończyłam z czterema nadopiekuńczym idiotami na głowie. Kocham ich wszystkich, ale razem tworząc przymierze, które próbuje mnie wykończyć. Kiedy tylko chce się spotkać z kimś innym niż oni, to nagle znajduje się jakieś 'ale'. No, ale wiem, że robią to, bo się martwią, dlatego jeszcze żyją. No tak Brendanowi udzieliła się ta cholerna wilcza zaborczość. No, ale nie zamierzam nic z tym zrobić. Zwłaszcza, że był słodki, kiedy robił się zaborczy.

- Z wami nie da się oglądać serialu. - Stwierdziłam zrezygnowana, podnosząc się do siadu. - Czemu wy musicie wszystko komentować?

- No bo niby jak Clark przeżyła radioaktywną fale, skoro czarna krew nie działa? - Filip spojrzał na mnie tak, jakbym znała odpowiedź.

Ku mojej wielkie radości Filip mimo nowego stanowiska potrafił znaleźć dla nas czas. Nie był jeszcze pełnoprawnym królem i nadal się szkolił, więc na razie miał sporo wolnego czasu. Chwilowo to jego matka pomaga mu w podejmowaniu najważniejszych decyzji.

- Bo była zamknięta w nowoczesnym laboratorium i przy okazji to główna bohaterka serialu, a oni są kurwa nieśmiertelni. Oj, przestańcie już wszystko brać tak dosłownie.

- A ty przestań się nas czepiać. - Elio spojrzał na mnie rozbawiony. - Przecież komentowanie jest najlepszą częścią wspólnego oglądania.

- A ja chciałam tylko w spokoju obejrzeć serial. - Wydostałam się z uścisku mojego chłopaka i zeszłam z łóżka.

- Trzeba nas było nie zapraszać. - Niko wzruszył ramionami, wyłączając telewizor.

- Ja was nie zapraszałam. - Stwierdziłam rozbawiona. - Po prostu wszyscy z waliliście mi się na głowę. Filip to wszedł jak do siebie w towarzystwie Brendana i położyliście się obok mnie na łóżku nawet nie pytając o pozwolenie. A Elio i Niko weszli tutaj, kiedy tylko usłyszeli tych pierwszych. Wy wchodzicie do mojego pokoju jak do domu publicznego.

- Też cię kochamy. - Oświadczył Brendan, wpychając sobie chipsy do ust. - Oj, kochanie nie przesadzaj. Po prostu nam na tobie zależy, a ty nic tylko siedzisz w tym pokoju. A wyciągnąć cię gdzieś ostatnimi czasy to jakiś cud.

- Po prostu mam wrażenie, że wydarzy się coś złego...

- Hybrydy nie mają daru przewidywania przeszłości. - Niko spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem. - Więc nie gadaj jak wariatka, tylko gdzieś z nami wyjdź.

- Gdzie chcecie iść? - Spytałam, zrezygnowana chociaż wiedziałam, że tego pożałuję.

- Chodźmy na polowanie. - Stwierdził z podejrzanym entuzjazmem Filip.

Filip nigdy nie lubił polować. Aż pewnego dnia chłopcy zaciągnęli go na nasze wspólnie polowanie, które w zasadzie było bardziej wygłupami w lesie jak porządnym polowaniem. I od tej pory chodzimy do lasu regularnie całą piątka. I chociaż nazywamy to polowaniem, to są raczej wygłupy, niedojrzałych dzieciaków, w lesie. Serio, potrafimy ganiać się w środku lasu jak dzieci.

- Dobra. - Szybko zgarnęłam buty i zaczęłam je ubierać. Za plecami cały czas słyszałam chłopaków, którzy byli naprawdę podekscytowani.

Nigdy nie sądziłam, że tak dobrze się dogadają. Elio i Niko nigdy nie byli jakoś specjalnie zżyci z Filipem. A teraz kiedy pojawił się Brendan, są jak bracia. Jakby on był tym spoiwem, którego zawsze nam brakowało. Dzięki niemu jesteśmy teraz prawdziwą paczką.

- Kto pierwszy ten lepszy. - Stwierdził Elio, wyskakując przez otwarte okno.

- Hej! - Wykrzyczała chórem pozostała trójka.

- Wykończycie mnie! - Krzyknęłam za nimi, kiedy już wszyscy byli na zewnątrz.

- Też cię kochamy! - Usłyszałam w odpowiedzi.

Usiadłam na parapecie i spojrzałam na ich czwórkę. Moi bracia, mój najlepszy przyjaciel i mój mate stali się niemal nierozłączni. Nigdy nie przypuszczałam, że to może się wydarzyć. Jednak dzięki temu, że Brendan to człowiek i nie jest przesadnie zaborczy, to było możliwe. Teraz nie muszę wybierać z kim chce spędzieć czas. Chociaż ich jedność bywa irytująca. Szczerze to współczuję każdemu facetowi, który zaczepi mnie na ulicy.

- No rusz się, bo przy tobie nas noc zastanów. - Z zamyślenia wyrwał mnie głos mojego bliźniaka.

- A gdzie ci się tak spieszy? - Zeskoczyłam z parapetu. - Myślałam, że wampiry to nocne stworzenia.

- Dobra, koniec tych dramatów. Ruszcie się w końcu.

Wszyscy zerwaliśmy się do biegu. Pewnie jako osoby o naszych pozycjach nie powinny się tak zachowywać, jednak mieliśmy to gdzieś. Świetnie się bawiłam i spędzałam czas z najważniejszymi facetami mojego życia. O co więcej mogłabym prosić?

Brendan był tylko człowiekiem, jednak ku mojemu zaskoczeniu, moi bracia i Filip dbali o to, by nie czuł się gorszy. Ostatnio dostali ode mnie opieprz za bójki. Tak, ktoś zaczepił Brendan, a Niko i Elio zareagowali trochę zbyt impulsywnie. A co usłyszałam w odpowiedzi? ''To w końcu członek watahy. Musimy o niego dbać''. To było tak kochane, że muszę się przyznać, złość opuściła mnie od razu.

Nagle Niko się na mnie rzucił, a ja wylądowałam na miękkiej trawie. Zaczęliśmy się siłować. Było to bardziej na żarty niż serio. Młode wilki często tak trenują. Bawimy się w ten sposób od najmłodszych lat.

Mój starszy brat to naprawdę silny facet. Oczywiście, do hybrydy nie ma doskoku, ale się stara. Brendan też zyskiwał na sile. Moi bracia dawali mu niezły wycisk, żeby umiał się obronić. No i przy okazji czasem obrywał od Filipa, ale on po prostu nie umiał być delikatny, więc raczej rzadko razem trenowali.

W końcu zrzuciłam z siebie Niko i podniosłam się z ziemi. Moją uwagę przykuło niewielkie wzniesienie, na które wbiegłam.

- Kto pokona królową alfa? - Warknęłam w ich stronę rozbawiona. Naprawdę lubiłam te wspólne wygłupy.

- Każda królowa potrzebuje króla. - Brendan stanął obok, całując mnie w usta.

- Ochyda. - Jęknął Elio, udając zniesmaczonego. - Dajcie sobie na wstrzymanie, chociaż przy ludziach.

- Ja tu więcej ludzi nie widzę. - Brendan rozejrzał się po okolicy, jakby kogoś wypatrywał. - No patrzę i nie widzę.

- No i złapał cię za słowo. - Filip walnął mojego bliźniaka otwartą dłonią w tył głowy. - Tak dać się podejść? Po prostu wstyd.

Oglądałam to wszystko z rozbawieniem. Mimo to nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ktoś mnie obserwuję. Było to mało przyjemne uczucie, Ja jednak postanowiłam je olać. Pewnie po prostu wariuje lub znowu jakaś delta ojca nas śledzi. Czasem kogoś za nami posyłał. Chyba średnio nam ufa.

- Broń się, siostra. - Niko zaatakował jako pierwszy, ja jednak skutecznie go od siebie odepchnęłam.

Potem po kolei atakowali wszyscy. Kilka razy upadłam i wróciłam na swoje miejsce. Wydawało się to głupią grą, jednak bardzo ją lubiłam. Takie przepychanki są serio zabawne.

Szczerze to w moim życiu chyba jeszcze nigdy nie było tak dobrze. Wszystko zaczęło układać się po mojej myśli. Był przy mnie Brendan przy którym już nic nie musiałam ukrywać. Mój najlepszy przyjaciel został królem wampirów i już nikt nie chce mnie zabić. Ja zaczęłam spędzać, więcej czasu z braćmi. Czy tak nie mogło być już wiecznie...?

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz