🅧🅥🅘🅘

2.3K 152 14
                                    

Ruszyłam w stronę wskazanej kawiarni. Stresowałam się niemiłosiernie. Jak ja mam mu to wyjaśnić? To wszystko jest strasznie zawiłe i skomplikowane. W końcu jak w jeden dzień wyjaśnić komuś, że istnieją istoty z legend? Wilkołaki i wampiry to nie tylko seriale i filmy, ale nasza rzeczywistość.

Szczerze? Gdybym była zwykłą śmiertelniczką, pewnie byłabym przerażona, a gdybym usłyszała o hybrydzie takiej jak ja to pewnie nie wyszłabym więcej sama z domu. Więc postanowiłam, że przemilczę fakt, iż jestem hybrydą. Dla jego dobra. To, że jestem wilkołakiem, jest już chyba i tak zbyt szokujący. Poza tym i tak pewnie każde mi odejść, więc mówienie całej prawdy wydaje się zbędne i przy okazji ryzykowne. Ludzie nie powinni o nas wiedzieć. Ten świat jest dla nich zbyt niebezpieczny i tyle, a ja muszę go chronić za wszelką cenę.
W końcu znalazłam odpowiednią kawiarnię. Zajęło mi to trochę czasu, bo nie za dobrze znam miasto. Znam tutaj niewiele miejsc, no i w zasadzie nie za bardzo wolno mi tu przebywać. No, ale ten jeden raz, by czuł się pewniej - zaryzykuje. Weszłam do środka i przez chwilę się rozglądałam. W końcu zobaczymy Brendona. Siedział w kącie, popijając kawę. Podeszłam do jego stolika i usiadłam naprzeciw niego. Chciałam zachować dystans.

– Co chcesz wiedzieć? – Zaczęłam, nie trudząc się na grzeczności. W tej sytuacji ciężko byłoby podejść i jak gdyby nigdy nic się przywitać.

– A co powinienem? – Spytał, podnosząc wzrok znak kupka.

– Dobra to po kolei. Jak już pewnie się domyśliłeś wilkołaki i wampiry istniejąc. Obecnie żyjemy w pokoju. No i teraz zaczyna się konkretna wiedza. – Zrobiłam krótką przerwę, by jeszcze raz wszystko przemyśleć. – Wampiry mają swojego króla i dzielą się na rangi, ale to dla ciebie mało istotne. Istotne jest tylko to, że piją krew. Jeśli chcesz się przed tym uchronić, jedz i pij dużo kwaśnych rzeczy. Brzmi absurdalnie, ale wtedy krew staje się dla nich mało atrakcyjna. Naturalnie szybkie, silne, zmysły lepsze niż u ludzi. Chyba tyle musisz o nich wiedzieć. – Starałam się mówić w miarę wolno i po kolei, by się w tym wszystkim nie pogubił. – A co do mojej rasy to nie jesteśmy groźni dla ludzi. Jeśli z nami nie zadrzesz, to nic ci nie grozi. Żyjemy w stadach alfy, bety, delty i omegi. Nic nadzwyczajnego. A i nie przemienimy się przy każdej pełni. Tylko kiedy chcemy. Wyjątkiem jest pierwsza pełnia. – Zamilkłam, dając mu czas na przemyślenie tego wszystkiego.

Z każdą minutą jego milczenia stresowałam się coraz bardziej zestresowana. Nie powiedziałam nic szczególnego. Myślę, że tyle to sam mógł się domyślić. Jednak sądzę, że powinien to usłyszeć od mnie. To było dobre wprowadzenie.

– Powidz coś. – Poprosiłam niemal błagalnym tonem.

– Tylko co. – Oparł się plecami o oparcie krzesła, na którym siedział. – Co mam Ci powiedzieć. Cieszę się... Boję się jak jasna cholera. Nie ma dobrej reakcji na wieści o tym, że istoty nadprzyrodzone istnieją.

– Wiem. – Oparłam się łokciem o stolik. – W życiu nikomu tego nie tłumaczyłam i jest mi ciężko. Myślisz, że nie wolałabym, żeby mój mate był wilkołakiem? Byłoby o tyle łatwiej.

– Szczerze? – Spytał, na co ja jedynie skinęłam głową. - Ja wolałbym być normalnym nastolatkiem bez mate.

– To jest właśnie ten absurd. – Parsknęłam, bawiąc się łyżeczką. – My nie mamy prawa wyboru. Więź na zawsze łączy dwie istoty. Stajemy się dla siebie wszystkim.

– Wytłumacz mi, o co chodzi w więzi? – Wziął kolejny łyk kawy.

– Łączy ze sobą na zawsze dwie istoty. Nie ważne czy tego chcą, czy nie. Każe im się kochać, pożądać i zazdrościć we wręcz toksyczny sposób. – Starałam się skupić na tym co mówię. Nie chciałam dać się ponieść emocją. No i jeszcze tętno wszystko klientów. – Tego nie da się z niczym porównać. Jesteśmy łączeni genetycznie. Chodzi o jak najlepsze połączenie genów dla potomstwa.

– Czekaj. – Wbił mi się w wypowiedź czego normalnie nienawidzę. Jednak z uwagi na sytuację jestem w stanie mu to wybaczyć. – Czyli z punktu widzenie więzi istniejemy tylko po to, by spłodzić kolejne pokolenie? Bez sensu.

– Nie mi to powiedz. – Parsknęłam śmiechem. – Jednak tak właśnie jest. Brzmi to strasznie, ale zazwyczaj się sprawdza.

– Brzmi jak zniewolenie. Odebranie wyboru. – Jęknął zrezygnowany. – Niczym małżeństwo z przymusu.

– Kiedy żyjesz od dziecka z faktem, że gdzieś tam czeka ten jedyny to jest łatwiej. – Przyznałam, przeczesując włosy palcami. – No i to nie do końca tak. Kochamy się mimo wszystko. To prawdziwa miłość od pierwszego wejrzenia.

– Sam nie wiem. – Burknął, wbijając wzrok w kubek.

Szczerze? Czułam się, jakbym rozmawiała z dzieckiem. Rozumiem, że to nie jest łatwe, jednak to poważna sprawa. Dotyczy reszty naszego życia, więc to chyba nic złego, że oczekuje nieco ambitniejszych odpowiedzi.

– Spój mi w oczy i powódź mi co czujesz. – Postanowiłam wymusić na nim dialog. – I nie mów mi, że to dziecinne błagam.

– No dobrze. – Spojrzał mi prosto w oczy. – Czujem się podle zakochując się w dziewczynie, którą widziałem raz w życiu i jeszcze gorzej na myśl o tym jak mnie podniecasz. Jednak to wszystko nie miało przez większość czasu znaczenia, bo przysłaniało to miłość do ciebie. Tak szczera i prawdziwa, że wydawała mi się złudzeniem. Szalałem na twoim punkcie i byłem w stanie myśleć tylko o tobie, a kiedy cię widziałem to miałem ochotę cięć przytulić i powtarzać, że jesteś tylko moja. – Na te słowa mimowolnie się uśmiechnęłam. – A potem dowiedziałem się, że mnie okłamałaś i mimo że tego chciałem, nie umiałem cię szczerze nienawidzić.

– To trudne - wiem. – Nieco niepewnie złapałam go za rękę. O dziwo nie odsunął jej. – Okłamałam cię i chciałam porzucić. To sobie obiecałam, kiedy cię poznałam. Wtedy jednak nie wiedziałam, że można kogoś darzyć takim uczuciem i im dłużej cię znałam, tym trudniej było mi wytrwać przy tym postanowieniu.

– Nie obiecuje, że zostanę. Nie mówię, że chce tak żyć. – Zaczął nico niepewnie, oplatając palcami moją dłoń. – Jednak skoro przez miesiąc i tak musimy być razem, to co nam szkodzi spróbować?

– Jeśli po miesiącu stwierdzisz, że tego nie chcesz rozstaniemy się. Nie będę cię zatrzymywać. – Przyrzekłam, mimo że okazało się to trudniejsze, niż myślałam.

– Umowa. – Przesunął się lekko z krzesłem. - Chodź tutaj i opowiesz mi coś więcej o wilkołakach.

Bez chwili zawahania przysunęłam się do niego. Naprawdę nie sądziłam, że aż tak go pokocham, a jednak. To nie było dobre. Powinnam się od niego dystansować, a jednak robię wszystko by nam się udało i wiem, że w końcu przyjdzie mi za to zapłacić.

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz