🅘🅧

3K 159 9
                                    

Po chwili namysłu skierowałam się prosto do łazienki. Chciałam zmyć z siebie pot, zanim porozmawiam z bratem. Nie musiał wiedzieć gdzie byłam. Po za tym najpierw chciałaby, by Niko się ulotnił. On nie musiał znać prawdy. Tak naprawdę żadne z nich nie powinno jej znać.

Coś w głębi mnie podpowiadało mi, że ta informacja będzie mu ciążyć. Rozstanie z mate nigdy nie jest łatwe a on, zdaje sobie z tego sprawę. Poza tym wolałabym, żeby nikt mnie do zmiany zdania nie namawiał. Jednak zerwanie więzi mate jest odczuwalne też dla bliźniaka. Tak samo, jak jej odnalezienie. Już zapewne nie będzie się dusić, jednak kto wie co będzie się z nim dziać.

Położyłam wcześniej wybrane ubrania na jedną z wolnych półek. Szybko pozbyłam się przepoconych i brudnych ciuchów. Weszłam do kabiny i puściłam zimną wodę. Ciepła zdecydowanie mi nie służyła. Sama nie wiem dlaczego i szczerze nie chciało mi się nad tym głowić.

Kiedy skończyłam brać prysznic, stanęłam przed lustrem. Mokre włosy upięłam w warkocz. Na siebie ubrałam dresy i za duży t-shirt. Nie no, pięknie i stylowo jak zawsze.

Ruszyłam na dół gdzie ku swojemu zadowolenie spotkałam swojego bliźniaka. Jadł samotnie obiad. Kiedy mnie zauważył, wstał od stołu. Zamierzał opuścić kuchnie, ja jednak zagrodziłam mu wyjście.

– Wysłuchaj mnie. – Spojrzałam na niego błagalnie. – Pięć minut.

– Masz dwie. – Rzuciła, wracając na swoje miejsce przy stole. Patrzył na mnie z mordem w oczach.

– To, co stało się w nocy to nie moja wina. – Zaczęłam i już otworzyłam usta, by kontynuować, kiedy on postanowił się wtrącić.

– Jak to nie twoje wina? – Spytał wyraźnie oburzony. – To ty wyszłaś w środku nocy i wdałaś się w bójkę.

– Dałeś mi dwie minuty, to mi nie przerywaj. – Warknęłam, a ten w końcu zamilkł. – Odnalazłam swojego mate. Tak więc to nie moja wina. – Oświadczyłam, czekając na jego reakcję.

On wcale nie wydawał się zadowolony. Patrzył na mnie z niedowierzaniem. Tak jakby był pewien, że sobie z niego żartuję. Przez chwilę żadne z nas się nie odezwało. Elio potrzebował chwili, by to przetrawić.

– Kim on jest? – To pytanie chyba jako pierwsze przyszło mu do głowy, bo w sumie chyba od tego wypada zacząć.

– To człowiek. Więcej nie musisz wiedzieć, bo to i tak nie ma przyszłości. – Oświadczyłam, opierając się plecami o ścianę. Nie oczekiwałam, że będzie skakał z radości, jednak jego reakcja mnie zaskoczyła.

– Zamierzasz zerwać więź? – Dopytał, a ja pokręciłam twierdząco głową. – Wiesz, że to trudne i bolesne?

– Nie jestem głupia. – Przewróciła oczami niezadowolona. – Dam radę. Potrzebuję tylko trochę czasu.

– Lepiej się śpiesz, bo jak rodzice się zorientują, zrobi się nieprzyjemnie. – Stwierdził, podnosząc się z krzesła. – I na przyszłość uprzedzaj, zanim zwiejesz. Duszenie się jest mało przyjemne.

– A wiesz, że ja to wiem? – Spytałam, odpychając się od ściany i podchodząc do niego. – To ja tutaj przeszłam podwójną przemianę. Taką, którą przeżywa jedna na może dwieście hybryd.

– Dobra, wygrałaś. – Przewrócił oczami niezadowolony.

Czułam, że ta cała historia z mate jakoś go nie pocieszyła. No cóż, mnie też by radość w takiej sytuacji nie roznosiła. Zwłaszcza, że to trochę była moja wina. Gdybym grzecznie siedziała w domu, to bym go nie poznała. Jednak z drugiej strony to więź mate. Ona zawsze znajdzie drogę. Czasem dziwną i wyboistą, ale znajdzie.

– Ja też ze szczęścia nie umieram. – Rzuciłam mając dosyć jego focha. No bo ludzie, ile można? – Jest to sytuacja dosyć głupia i problematyczna. Jednak obiecuję, że to naprostuje.

– Wykończysz nas kiedyś. Wiesz? – Na jego twarzy wreszcie pojawił się subtelny uśmiech. – Ty to zawsze coś odstawisz. Najpierw druga przemiana, a teraz mate-człowiek. Co z tobą jest nie tak?

– Zastanawiam się nad tym całe życie. – Stwierdziłam lekko rozbawiona. – I do czegoś doszłam. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach stwierdzam, że genetyka miała niezłą bekę, kiedy mnie tworzyła.

– I to jeszcze jaką, pół kundlu. – Stwierdził, uśmiechając się do mnie wrednie.

– Cholerna pijawka. – Rzuciłam, szturchając go w ramię. – Nawet nie próbuj komukolwiek mówić. Powiedziałam Ci to w sekrecie.

– Nikomu nie powiem. – Podniósł ręce w geście obronnym. – Bliźniacza więź i te sprawy.

– Trzymam cię za słowo, bo jak ktoś się od ciebie dowie, to cię nawet król wampirów nie obroni. – Złapałam go pod pachami i podniosłam na kilka centymetrów. – Pamiętaj, że to ja dostałam lepsze geny.

– W dupie nie lepsze. – Uderzył mnie w tył głowy, a ja go puściłam. – To, że jesteś hybrydą, nie znaczy, że jesteś lepsza.

– Z definicji bycie ''wampirołakiem'' oznacza właśnie to. – Rzuciłam, podchodząc do lodówki. Nic nie jadłam od śniadania i byłam bardzo głodna.

– Dla mnie zawsze będziesz wilkołakiem. – Oświadczył i zamknął mi lodówkę przed nosem. – Obiad jedź, a nie najesz się byle czego, a potem głodna chodzisz.

– Nie zachowuj się jak mama. – Skrzyżowałam ramiona na piersiach. Elio naprawdę bywa podobny do mamy. Zwłaszcza kiedy włączy mu się taka gadka.

– Weź mnie nie porównuj do mamy. Aż tak stary jeszcze nie jestem. – Oświadczył, odchodząc od lodówki. – Ja po prostu o ciebie dbam, bo ktoś musi.

– Ja też o ciebie dbam. – Oświadczyłam, wodząc za nim wzrokiem. – Tylko ja przy tym nie udaje taty.

– Matko wyobrażasz to sobie? – Spytał, powstrzymując się od śmiechu. – To by była beka.

– Oj tak. – Parsknęłam śmiechem. – To by było męczące. I jak tu by nie rzucić w ciebie butami, które zostawiasz na środku przed wyjściem?

– Twój popisowy numer. – Stwierdził, śmiejąc się lekko. – Ty lepiej nie zostawaj matką.

– Ja już wiem, że na dzieci z mate nie mam co liczyć. To lepiej ty uważaj. – Podeszłam do lodówki i ponownie ją otworzyłam. Byłam zbyt głodna i uparta, by odpuścić.

– Z tobą to jest koniec świata. Jesteś okropnie uparta. – Tym razem braciszek postanowił mi odpuścić. – Masz jakiś plan?

– Tak. – Wyjęłam z lodówki karton mleka. – Najpierw przez miesiąc muszę się z nim spotkać, bo inaczej czeka nas obu bolesna śmierć, a tego mój plan nie zakłada. Potem zacznę się od niego oddalać. Aż w końcu zniknę z jego życiu.

– To może być trudne, wiesz? To człowiek i nie wiesz jak to zniesie. – Podszedł i podał mi talerz.

– Jakbym nie wiedziała. – Wzięłam talerz i nasypałam do niego płatków, które zalałam mlekiem. Tak wiem, świetny obiad. – Kiedy mnie zobaczył, to zemdlał.

– Nie dziwię mu się. – Stwierdził, za co oberwał w głowę. – No co? Chodziło mi o to, że puls mu musiał strasznie skoczyć. Ludzie nie znoszą tego tak dobrze.

– Oczywiście, że o to ci chodziło. – Przewróciła oczami, zabierając się za jedzenie. – Jednak jakoś muszę sobie z tym poradzić. Przecież wiesz, że to się nie uda.

– I to bardzo dobrze. To nie jest świat dla ludzi. – Ruszył w stronę wyjścia. Zanim jednak opuścił kuchnie, odwrócił się i na mnie spojrzał. – Uważaj na siebie deklu. - Rzucił i wyszedł z kuchni, nawet nie czekając na odpowiedź.

Wiem, że mój plan jest mało precyzyjny. Wiele rzeczy może pójść nie tak i wielu nie jestem w stanie przewidzieć. Jednak nie mam za wielkiego wyboru. Nie chcę go poświęcić, a nasz związek będzie oznaczał dla niego tylko cierpienie i śmierć

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz