🅧🅘🅘🅘

2.5K 163 9
                                    

Obudziłam się wraz ze wschodem słońca. Dzisiejsza pełnia już w tym momencie zaczynała dawać o sobie znak, a później będzie już tylko gorzej.

Niechętnie zwlekłam się z ciepłego łóżka, stwierdzając, że już i tak nie zasnę.
Stanęłam przed lustrem w łazience. Wyglądałam strasznie i to delikatnie, mówiąc. Moje włosy robiły co chciały. Twarz miałam bladą na czego tle odznaczały się worki pod oczami. Oczy natomiast były czerwone tylko po to, by po chwili stawać się fioletowe. Wyglądałam jak śmierć i tak też się czułam. Słaba i martwa.

Zazwyczaj w trakcie pełni księżyca rozpierała mnie energia. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić i nie umiałam usiedzieć w miejscu. Jednak nie tym razem. Czułam, że to wina więzi. Potrzebowałam go w pobliżu, by dał mi siłę. Było to jednak niemożliwe. Gdyby mnie taką zobaczył, to na sto procent nie chciałby mnie więcej znać. Poza tym pewnie bym się nie powstrzymała, a to mogłoby się źle skończyć.

Zrzuciła z siebie ubranie i weszłam do kabiny prysznicowej. Musiałam się odświeżyć. Ustawiłam gorący strumień wody. Kiedy ten spotkał się z moją skórą, poczułam coś dziwnego. Coś w rodzaju podniecenia.

Zamknęłam oczy i ku własnemu przerażeniu zobaczyłam właśnie jego. Przygryzłam dolną wargę. Dopiero kiedy wizja zaczęła przybierać niepokojący kierunek, otrząsnęłam się. Otworzyłam oczy i w momencie wyłączyłam wodę. Wykręciłam mokre włosy i opuściłam kabinę. Oczywiście zapomniałam wziąć ubrań, więc owinęłam się ręcznikiem i wyszłam z łazienki.

– Nie musisz mnie sprawdzać. – Rzuciłam zirytowany, spoglądając na Filipa.

– Rodziców nie ma i zresztą o niczym nie wiedzą, więc ktoś musi. – Oświadczył, rozkładając się na łóżku. – Nawet nie próbuj mi wmówić, że nie masz ochoty się na niego rzucić, rozebrać i...

– Dotarło. – Przerwałam mu, czując, że jego wywód idzie w złą stronę. – I nie próbuje. Panuje nad sobą. – Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej ubrania. – A poza tym skoro mi tak nie ufasz, to lepiej uciekaj, bo jeszcze na ciebie się rzucę.

– Ufam Ci. Inaczej nie rozkładałbym się tak pewnie na łóżku. – Podniósł się, by lepiej mnie widzieć. – Nie ufam więzi i temu szczylowi, który na pewno, by się nie oparł.

– Ty mnie widzisz? – Wskazałam palcami moją twarz. – Gdyby mnie taką zobaczył, nie byłoby zabawnie ani tym bardziej podniecająco. – Zaczęłam się ubierać, całkowicie ignorując obecność wampira.

–  Zdziwiłabyś się. – Wstała z łóżka i oparł się o ścianę blisko okna. – Obiecaj mi, że tym razem nie zrobisz nic głupiego.

– Dobra. – Przerwałam ubieranie się i skierowałam na niego spojrzenia. – Przysięgam spędzić tu cały dzień na oglądaniu seriali.

– Jutro rano przyjdę tutaj cię skontrolować. – Zapewnił, podchodząc do okna. – A i pamiętaj o egzaminach.

– Jakich egzaminach? – Spytałam kontynuując ubieranie.

– No jak to jakich? Mamy za tydzień egzamin półroczny. – Spojrzał na mnie karcąco. – Ja rozumiem, że na te ludzkie egzaminy masz szczerze i naprawdę wywalone, bo dla ciebie to w zasadzie tylko formalność, ale ten "wilczo-wampirzy" powinnaś potraktować poważniej. Tutaj nie uda Ci się tak łatwo ściągnąć.

– Kurwa, całkiem zapomniałam. – Zakryłam twarz dłońmi. – Tyle się ostatnio dzieje... No dobra, zacznę się uczyć od jutra.

Na szczęście stworzenia nadprzyrodzone uczą się szybciej niż zwykli śmiertelnicy. Tak więc sześć dni nauki powinno mi wystarczyć, a co do samego egzaminu to od kiedy nastał pokój między wilkołakami, a wampirami - wspólnie co pół roku egzaminują młode wilkołaki i wampiry. W ten sposób starsi mają pewność, że coś jednak będziemy wiedzieć i będziemy sprawować dobre rządy. Egzaminy odbywały się po pierwszym półroczu szkoły i na jej zakończenie.

– Wpadnę jutro i ci pomogę. Na twoim etapie egzaminy są jeszcze śmiesznie łatwe. – Oznajmił, otwierają okno.

– Dzięki. – Rzuciłam, zanim ten zeskoczył.

Westchnęłam cicho. Naprawdę miałam w tej chwili ważniejsze sprawy do załatwienia. No, ale jak nie zdam egzaminu, to rodzice mnie ukatrupią, więc muszę poświęcić temu trochę czasu. No, ale to jeszcze nie dzisiaj. Teraz zamierzam się skupić na leżeniu i oglądaniu seriali.

~Brendan~

Obudziłem się dzisiaj wyjątkowo wcześnie. W zasadzie nigdy mi się to nie zdarzało. Bez budzika mogłem spać do późnych godzin popołudniowych. Dlatego zdziwił mnie fakt, iż obudziłem się wraz ze wschodem słońca. W soboty było to nie do pomyślenia. Chociaż ostatnio czułem się strasznie dziwnie, a w zasadzie to od kiedy ją poznałem. Od naszego pierwszego spotkania coś było nie tak. Podniecała mnie sama myśl o niej, a kiedy ostatnio tutaj była i zdjęła koszulkę albo kiedy mnie dotykała w tańcu... Robiło mi się gorąco na samo wspomnienie tych chwil.

Czułem się przez to strasznie dziwnie. Nie byliśmy parą. Nie znaliśmy się też zbyt dobrze, jednak bardzo mnie pociągała. Była piękna i z jakiegoś powodu wydawała mi się inna.

Czułem zazdrość o Filipa. Sama myśl, że mogła kogoś mieć, że ktoś mógł ją właśnie dotykać, doprowadzała mnie do szału. To było okropnie dziwne, ale chyba się zakochałem i to tak na amen.

Wstałem z łóżka i ruszyłem do łazienki. Próbowałem zająć swoje myśli czymkolwiek innym, jednak nie mogłem. Moje myśli cały czas krążyły wokół Toni, która wydała mi się równie zakłopotana naszymi relacjami co ja. Może czuła coś podobnego? W końcu, gdyby za mną nie przepadała chyba, by nie przyszła. Przynajmniej tak mi się wydaje.

Wziąłem gorący prysznic. Nie potrzebowałem rozbudzenia, ale na taki miałem ochotę. Było mi podejrzanie zimno. Ponadto odczuwałem dziwną pustkę. Jeszcze mocniej niż przez ostatnie dni. Tylko ona umiała ją wypełnić... Albo się zakochałem, albo oszalałem.

Zamknąłem oczy, a przed oczami stanęło mi ciało Toni. Uśmiechała się w tak charakterystyczny dla siebie sposób i wyglądała niesamowicie. Nie ważny czy ubrałaby się w skórę i glany, czy w dresy. We wszystkich wyglądała idealnie.

Poczułem bardzo silną falę podniecenia. Tak zdecydowanie nie powinno być. Jednak nie umiałem przestać. Jakbym był niewolnikiem własnej wyobraźni. Jeśli ostatnie kilka dni były dziwne, to nie wiem jaki jest ten. Czułem jak moje serce przyśpiesza.

Pewnie zrobiłoby się dziwnie, gdybym nie usłyszał, jak ktoś otwiera drzwi. Dopiero to wyrwało mnie z tego dziwnego stanu.

Od razu obstawiłem, że to moja mama. Zapewne wróciła z pracy. Wyszedłem spod prysznica i szybko się ubrałem. Od razu skierowałem się w stronę schodów. Chciałem się jej pokazać i mieć to z głowy. Od kiedy wyrzucili mnie ze szkoły, w zasadzie tylko się mnie czepiała. O dosłownie wszystko. Chociaż ciężko mi się jej dziwić. Zachowałem się jak skończony debil i dupek. Gdyby mój syn tak się zachował, byłbym wściekły.

Kiedy zszedłem na dół, mojej mamy tam nie było. Był za to ktoś zupełnie inny. Mężczyzna średniego wzrostu o nienaturalnie świecących niebieskich oczach. Spojrzałem na niego przerażony, a on zbliżył się do mnie. Kiedy otworzył usta, dostrzegłem w nich ogromne kły. Mam przejebane...

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz