🅥🅘🅘🅘

3.1K 162 29
                                    

W końcu dotarliśmy do parku. Muszę przyznać, że im byliśmy bliżej, tym mocniej się stresowałam. Niczym nastolatka przed pierwszą randką. Szkoda tylko, że to nie randka. Gdyby nie to wszystko, by się zgadzało. Było mi aż głupio przez stan, w którym się znajdowałam. Przecież to jest niepoważne.

– Musimy ustalić kilka zasad. – Zarządził wampir, przerywając chwilę ciszy.

– Słucham. – Spojrzałam na niego w nadziei, że odciągnie moją uwagę od tych myśli.

– Nie spotykasz się z nim w domu. No, bo przecież nie chcemy, żeby doszło do czegoś więcej. Nie spotkasz się z nim beze mnie. Bez swojej cnotki ani rusz. Nie przyjmujesz od niego zaproszeń na imprezy. No i przede wszystkim, nawet z nim nie piszesz w trakcie pełni. – Zarządził zaskakująco poważnie. – Ty może jakoś zapanujesz nad pożądaniem. Jednak on w życiu nie czuł czegoś tak mocnego jak pożądanie mate w trakcie pełni.

– Matko, jesteś gorszy od mojego ojca. – Przewróciłam rozbawiona oczami, a ten spiorunowała mnie wzrokiem.– No, ale dobrze. Rozumiem, o co chodzi.

– No ja myślę.

Nagle przeszedł mnie dziwny dreszcz. On był niedaleko. Rozejrzałam się i po chwili zlokalizowałam swojego mate siedzącego na ławce. Zapragnęłam podbiec do niego i rzucić mu się na szyję. To było coś podobnego do pragnienia w trakcie pełni. Więc co będzie w trakcie pełni? Chyba poproszę Filipa, żeby zamknął mnie w piwnicy.

Dopiero teraz mogłam przyjrzeć się swojemu mate w dziennym świetle. Miał czarne, lekko kręcone, włosy i nieco ciemniejszą karnację. Na tym tle wybijały się zielone oczy. Na oko był nieco wyższy ode mnie. Nie był jakoś zniewalająco umięśniony. Jego mięśnie były subtelnie zarysowane.

– Hej. – Podniósł się z ławki i podszedł do nas, a ja zadrżałam. – Ładnie wyglądasz. -– Stwierdził, mierząc mnie wzrokiem. Czyli lubi styl emo. Czyli kompletnie nie trafiłam. Muszę zapamiętać, żeby więcej się tak nie ubierać. No cóż, następnym razem przyjdę na spotkanie rozczochrana i w dresie.

– Dzięki. – Uśmiechnęłam się do niego mimowolnie. Chyba oszaleje z tego braku kontroli nad własnym ciałem.

– To, co robimy? – Spytał po chwili. Widziałam jak rozpiera go energia. Coś czuję, że on nie umie usiedzieć na miejscu lub po prostu przez więź mate go roznosi i sobie z tym nie radzi.

– Proponuję kosza. – Wampir ruszył w stronę boiska.

Nie no, mógł powiedzieć wcześniej. Co ja mam w glanach grać w kosza? Bez takich. Chociaż po mało eleganckim ubraniu Filipa mogłam się domyślić, że ten zaplanował coś aktywnego. No i jednak zabrał mnie do parku. Ja to czasem jednak nie pomyślę. Chociaż on też mógł mi powiedzieć. To jestem w dupie.

Zdjęłam z siebie kurtkę i położyłam obok rzeczy mojego mate. Przy odrobinie szczęścia przejdzie jego zapachem, a jego przejdą moim, mimo że pewnie go nie wyczuje, to dzięki niemu będzie czuł się nieco lepiej.

Weszłam na boisko i wzięłam piłkę. To ja miałam zacząć. Chłopaki stanęli naprzeciw siebie. Brendan po prawej, a Filip po lewej. Chyba czas otworzyć klub ludzi z dziwnymi imionami.

– Jesteście parą? – Zapytał Brendan, skupiając spojrzenie na mojej osobie. Chyba nie był świadomy, że się we mnie wgapia.

– Nie. Jesteśmy tylko przyjaciółmi. – Oświadczył Filip gotowy rzucić się do piłki.

– Znamy się od dawna i wielu myśli, że jesteśmy razem. – Wyrzuciłam piłkę w górę. – Jednak to nie prawda.

Chłopacy rzucili się do piłki. Oczywiście Filip jako wampir okazał się o wiele bardziej skoczny. Złapał piłkę i podbiegł do kosza. Wykonał rzut i zdobył punkt.

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz