🅧🅧🅘🅥

2.1K 139 7
                                    

Kiedy tylko dotarliśmy do szkoły, pożegnałam Brendona. Nie miałam po co zostawać. Zwłaszcza, że na widok tych wszystkich lasek zaczynałam być zazdrosna, a mój wybuch zazdrości mógłby się nieciekawie skończyć. Tak więc zacisnęłam zęby i ruszyłam w stronę domu modląc się w duchu o to, by nie wpaść na braci, którzy tak w ogóle chodzą tutaj do szkoły, więc jak tylko Niko wyczuję mój zapach to jestem martwa. Pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że mój zapach tak bardzo zmiesza się z innymi, że nie da rady go wyłapać.

Żeby dostać się ze szkoły do mojego domu trzeba było iść piętnaście minut. Nie była to więc szczególnie wymagająca trasa. Postanowiłam więc pokonać ją w normalnym tempie. Nigdzie mi się nie spieszyło, a lepiej nie ryzykować. W ogóle powinnam zrezygnować z mocy hybrydy. I bez nich mam zbyt dużo na głowie.

Kiedy poczułam, że telefon wibruje w mojej kieszeni, westchnęła ciężko. Niewiele osób pisało do mnie SMS. Moi znajomi raczej preferowali messengera. W bardziej tradycyjny sposób pisali do mnie rodzice, czasem bracia i najczęściej Filip, bo jak on to twierdził, wtedy nie ma wymówki, że internet mam wyłączony. Wyjęłam urządzenie i rzeczywiście był to wampir.

Filip: Przyjdź do parku. Tylko tak na jednej nodze. To, czego się dowiedziałem, nie powinno czekać.

Przyśpieszyłam kroku, nie chcąc zmuszać przyjaciela aby czekał. Skoro to takie bardzo ważne to niech już mu będzie. Chociaż dla Filip bardzo ważny jest wybór odpowiedniego koloru koszuli na bankiet, więc mogłam się zawieść. Kiedy w końcu dotarłam na miejsce to zauważyłam wampira stojącego przy stawie. Miał do niego dziwną słabość. Podeszłam do niego i stanęłam obok.

– To co jest takie ważne? – Spytałam, chcąc nieco go ponaglić.

– Pamiętasz jak chciałeś abym znalazł coś o wampirołakach? – Zapytał, a ja skinęłam głową na tak. – Doszukałem się bardzo ciekawych rzeczy i to jeszcze nie wiesz jak bardzo ciekawych.

– A więc słucham. – Momentalnie nieco się ożywiłam. Byłam bardzo ciekawa czego takiego mógł się dowiedzieć.

– To długa historia i najlepiej zacząć ją od samego początku. – Oświadczył siadając na najbliższej ławce. – Około trzystu lat temu wampirołaki były potężną rasą. Władały całym światem jako najpotężniejsze żyjące istoty. Jednak ani wampirom ani wilkołakom ten stan rzeczy się nie podobał, dlatego stworzyli pierwszy pokój między dwiema rasami. – Tłumaczył spokojnie i pomału, chyba żeby samemu się w tym nie pogubić. – Tylko w zmowie mieli szansę pokonać hybrydy. Szkolili się i zdobywali informacje, aż osiemnastego czerwca tysiąc siedemset dwudziestego roku armie połączonego królestwa wampirów i watah wilkołaków zaatakowały wampirołaki. Krwawa rzeź trwała rok. Po tym czasie ostała się zaledwie garstka wampirołaków. Podpisano nowy pokój, w którym ustalono, że wampiry i wilkołaki nie będą wchodzi sobie w drogę i nie wolno im się krzyżować. Bogactwa twojej rasy podzielili między sobą. – Wyjaśnił, intensywnie nad czymś myśląc. – Z tego co pamiętam według traktatu, ten rok rzezi miał zostać usunięte z historii. Dlatego nic o nim nie wiemy, a informacje o całej wojnie znajdują się tylko w kryptach do których niewielu może zaglądać.

Milczałam przez dłuższą chwilę starając się poukładać to sobie w głowie. Teraz wszystko nabrało większego sensu. Cały strach króla Williama i to, że było tylu przeciwników związku moich rodziców. Nie byłam wynaturzeniem i dziwadłem. Takich jak ja było więcej i to znacznie więcej.

– Piszą coś o zdolnościach? – Chciałam wiedzieć więcej, w końcu to mogło pomóc mi je opanować.

– To co zrobiłaś tej dziewczynie to perswazja. Działa, kiedy ofiara patrzy ci w oczy. To taka lepsza wersja głosu alfa, bo działa na wszystkich. – Oświadczył, rozsiadając się na ławce. – Do tego super szybkość, jeszcze lepsze zmysły, jesteś też silniejsza i bardziej wytrzymała. Oprócz tego nie było tam nic ciekawego. No może jeszcze to, że najbardziej wzmacnia cię krwawa pełnia. Księżyc jest wtedy czerwony, no a tak w ramach ciekawostki wampirołaki uwielbiają jeść serca.

– Krwawa pełnia już niedługo. – Stwierdziłam, a sens drugiego zdania doszedł do mnie dopiero po chwili. - Serio? Ohyda. – Skrzywiłem się zdegustowana.

– Tak. To dlatego, że w sercu jest dużo krwi i mięsa. Krew dla wampirzej połowy i mięso dla wilczej.

– Moi przodkowie byli paskudni. – Stwierdziłam, w dalszym ciągu próbując to wszystko jakoś przyswoić. – Myślisz, że moi rodzice wiedzieli?

– Są za młodzi, by wiedzieć. Poza tym to była krwawa wojna, ale też bardzo cicha. – Rozpiął kilka pierwszych guzików koszuli. – Nikt nie wie tak naprawdę, kiedy zginęła ostatnia królowa alf.

– Królowa alf? – Spojrzałam na niego zdziwiona. W życiu nie słyszałam o takim tytule. Chociaż większość rzeczy, o których się dowiaduje, jest dla mnie nowa.

– Wampirołaki dzieliły się na mniejsze watahy dowodzone przez alfy. – Filip wyjął telefon i zaczął coś sprawdzać. – A tymi alfami władała królowa, którą nazywano królową alf.

– Totalne szaleństwo. – Przeczesałam włosy palcami. To, czego się dowiedziałam, naprawdę mocno mnie zszokowało.

Kiedy się przemieniłam byłam przekonana, że jestem wyjątkowa. Potem król wampirów przekonał mnie, że jestem dziwadłem. A teraz? Teraz okazuje się, że jestem przedstawicielką wybitej rasy. To było trochę dobijające. W końcu okazało się, że gdyby nie ta rzeź byłoby wielu takich jak ja. William nie mógłby, mi zaszkodzi i przede wszystkim miałabym miejsce, w którym mogłabym być sobą.

– I to jeszcze jak. – Stwierdził, chowając telefon do kieszeni. – Już nie jesteś taka wyjątkowa. – Zauważył, uśmiechając się szeroko.

– Bycie wyjątkowym jest przereklamowane. – Stwierdziłam rozbawiona. – Zwracasz na siebie zbyt wielu uwagi. Na przykład takiego jednego pierdolniętego wampira.

– Wiesz co? Chyba go znam i do mnie też się uczepił. – Zmarszczył nos w zabawny sposób, dokładnie tak jakby chciał na mnie warczeć. – Okropny facet. Będę szczęśliwy jak się wreszcie odczepi.

– Ja też. – Westchnęłam ciężko. – Doczepił się ostatnio do mojego związku z Brendonem. Stwierdził, że nam się nie uda, ale jeśli zgodzę się mu służyć to pozwoli go przemienić.

– On posuwa się zdecydowanie zbyt daleko. – Warknął zirytowany. – Mogliby go wreszcie obalić, bo nawet ja - jego rodzony syn z nim nie wytrzymuje.

– Nie ma uczuć ani skrupułów. Dlatego jest dobrym królem. – Poklepałam Filipa po plecach. – A mój związek z człowiekiem akurat jest nie przyszłościowy. Miałam pecha w wpajaniu i tyle.

– Ty to jednak bywasz tempa. – Uderzył mnie lekko w tył głowy. – Ten człowiek mógłby być jedną z najlepszych rzeczy jaka ci się przydarzyła. – Chciałam coś powiedzieć, jednak on nie pozwolił mi na to. – Wiem, że na początku mówiłem Ci co innego, ale dużo nad tym myślałem. I wiesz co? Chciałbym mieć mate człowieka. Wtedy odszedłbym od świata nadprzyrodzonego. Kocham go, ale jestem już zmęczony.

– Kurde Filip ty masz dopiero siedemnaście lat. – Stwierdziłam, kładąc głowę na jego ramieniu. – Wszystko się ułoży. Zobaczysz. Tylko musimy pozbyć się twojego ojca.

– Obiecujesz, że jak wróci to pomożesz mi go zabić? – Spytał, obejmując mnie ramieniem.

– Obiecuję, że kiedyś razem go obalimy.

WampirołakOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz