Pov. Mia
Gdy zadzwonił dzwonek postanowiłam udać się do biblioteki i wypożyczyć książkę, na którą od tygodnia poluje. Jest to yaoi a, że ja nie mogłabym przeoczyć takiej okazji i stwierdziłam, że muszą ja mieć. Ale, żeby nie było, że jestem jakaś pojebana, to, rzecz jasna ta książka jest mi potrzebna aby zainspirować się i pomóc moim przyjaciołom z ich miłościami. Ruszyłam do znienawidzonego miejsca, uprzednio pisząc do Sana, że nie pojawię się dzisiaj w stołówce i, że go przepraszam. Wchodząc do biblioteki, od razu udałam się na dział "mangi", przeczuwając, ze tam znajdę moją zgubę. Nie widziało mi się pytanie tej starej kwoki o tą książkę, ze względu na to, że już to testowałam. Zawsze te same obrzydzone spojrzenie i zniesmaczony wyraz twarzy. Westchnęłam na to nie miłe wspomnienie. Czasem aż ciężko mi uwierzyć, że czytanie Yaoi w XII. w, jest takie dziwne. Zaczęłam rozglądać się, jednak nigdzie jej nie mogłam znaleźć. Zawiedziona spuściłam wzrok, denerwując się. Przez co nie zauważyłam osobę stojącą przede mną, przez co zderzyliśmy się. Zamknęłam oczy gotowa na bolesne spotkanie z podłogą. Jednak nic takiego się nie stało. Poczułam jedynie mocny uścisk na biodrach, który uratował mnie przed upadkiem.
Otworzyłam oczy, chcąc zobaczyć swojego wybawce.
Zamarłam. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Gdyby mi ktoś powiedział, że to on mnie uratuje, wyśmiała bym tą osobę. Przede mną stał cały uradowany....
Seonghwa...
Patrzył się na mnie z wymalowanym rozbawieniem, ale też i troską. Chrząknęłam, wydobywając się z uścisku chłopaka. Ukłoniłam się, po chwili obdarowując go jednym z moich firmowych uśmiechów.
- Nic ci się nie stało? Coś cię boli? Zaprowadzić cię do pielęgniarki?- zmartwiony, zaczął mi zadawać tysiąc pytań na minute.
Prychnęłam uśmiechnięta, rozczulając się jego troską, która wyglądała na prawdziwą, co nie ukrywając bardzo mnie ucieszyło jak i zadziwiło.
- Seonghwa, oppa nic mi się nie stało, ani nic mnie nie boli - zaśmiałam się - Dziękuję za uratowanie moich czterech biednych literek.
- Nie ma sprawy, zawsze służę pomocną ręką. - puścił mi oczko - A tak w ogóle to co robisz na tym przedziale? Nie wyglądasz mi na maniaczkę mang.
- W sumie to mogłabym się ciebie o to samo zapytać, bo też nie wyglądasz nawet na mola książkowego, a tym bardziej na fana mang. - zaśmiał się przytakując mi - Ja w sumie to nie czytam mang - spojrzał się na mnie nie zrozumiale -Szukam książek yaoi - wyjaśniłam
Prychnął, śmiejąc się jeszcze głośniej. Spojrzałąm się na niego morderczym wzrokiem, w głowie rozmyślając, którą opcje na zabicie go wybrać .
- Spokojnie princess, nie denerwuj się tak
- Dlaczego się śmiejesz?
- Bo znajdujesz się nie na tym przedziale co trzeba.
- Coo-- spytałam się nie rozumiejąc go.
Westchnął - Choć, zaprowadzę cię - chwycił mnie za rękę, prowadząc w nieznane mi dotąd miejsce. Po chwili dotarliśmy do właściwego przedziału, którego przez ten cały czas szukałam.
Uśmiechnięta, wyrwałam się z uścisku Seonghwy, szukając swojej zguby.
- Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie mam szukać?- spytałam się ciekawa
Zaśmiał się- Sam, gdy mam chwile czytam takie książki, jednak nie jest to takie częste, jak np, u ciebie
Prychnęłam, zastanawiając się co jeszcze się dzisiaj wydarzy
- Zamiast stać tak jak jakiś pizduś, może ruszył byś ten swój zgrabny tyłek i mi pomógł - spojrzałam się spod łba na chłopaka.
- Niech ci będzie -westchnął, nadal uśmiechając się uroczo. -Czego szukamy?
- ,,Love for a stranger" - powiedziałam, domyślając się, że to i tak nic mu nie powie.
Jakie było moje zdziwienie, gdy po niecałych paru minutach, podszedł do mnie cały w skowronkach Hwa, trzymając moją książkę w rękach. Otworzyłam usta i rozszerzyłam oczy jak pięć złoty nie dowierzając. Chłopak zaśmiał się rozczulony, podchodząc i zamykając moją buźkę. Uśmiechnęłam się uroczo, w geście wdzięczności. Od razu po dostaniu w ręce, zguby, przytuliłam towarzysza. Zaśmiał się wtulając mnie w siebie. Nagle usłyszeliśmy jak ktoś coś wywrócił. Nasze spojrzenia od razu skierowały się w tamtą stronę, jednak udało mi się dostrzec tylko złotawą czuprynę i łzy spływające po twarzy jakiegoś chłopaka. Wydawało mi się, że znam tą osobę, postura jak i fryzura wydawała mi się taka znajoma, jednak w mojej głowie była tylko czarna dziura.
Niezbyt się tym przejmując, udaliśmy się do bibliotekarki, która postanowiła nas opieprzyć o "niestosowne zachowanie w bibliotece, oraz żebyśmy następnym razem, jakbyśmy chcieli tutaj przyjść to najpierw powinniśmy zapoznać się z regulaminem". Przeprosiliśmy, udając, że to nas jakkolwiek rusza i obiecując, że to się nigdy nie powtórzy. Jednak nie ukrywając, czy ktoś w to w ogóle uwierzy? Wychodząc, wymieniliśmy się numerami telefonu i ruszyliśmy w swoje strony. On do elity, ja do swoich przyjaciół.
Jednak może Felliz nie jest takie złe. Skoro Hwa jest taki miły i kochany to może reszta będzie w miarę Okej. Jednak mimo tego muszę być czujna. Tak naprawdę nie wiem czego mogę się spodziewać po reszcie. Ale skoro znam już dwójkę z sześciu osób to pora kolejną osobę poznać. - pomyślałam
Przez moją głowę przeszła mnie myśl, że Seonghwa idealnie by pasował do Yeosanga. Jednak szybko potrząsnęłam głową, nie chcąc na razie zaprzątać swoich myśli.~~~~
Jednak cały czas miałam dziwne uczucie, że skrzywdziłam kogoś, szczególnie, gdy Kang nam napisał, że zwolnił się z pozostałych lekcji, gdyż źle się czuje i żebyśmy się o niego nie martwili. Napisałam mu, że przyjdziemy jeszcze dzisiaj do niego sprawdzić co z nim. Na samym początku chłopak protestował jednak wiedząc, że ze mną nie wygra, odpuścił. Do końca dnia byłam z Sanem, któremu opowiedziałam co się stało w bibliotece. Parę razy jeszcze porozmawiałam i po pisałam z Seonghwą. Chłopak jedynie prychnął i jak to on zaczął wyzywać elitę do chujów, dziwek itp. Jednak dziwne było to jak jakiś uroczy chłopak cały czas się nam przyglądał, lub się uśmiechał - ale nie podszedł do nas ani razu... W sumie to był ubrany cały na czarno, dosłownie. Włosy - czarne, ubrania - czarne, oczy - i tutaj nie wiem, ale zgaduje, że też czarne. Od razu pomyślałam, że musi być strasznie nieśmiały. Jednak coś w jego osobie mnie przyciągnęło.
~~~~
Tak jak obiecałam Kangowi, po lekcjach odwiedziliśmy go, wytłumaczyliśmy mu co i jak, opowiedzieliśmy mu co było w szkole, trochę pożartowaliśmy. Wolałam na razie odpuścić mówienia mu o Seonghwe,oppie. San wiedząc o wszystkim postanowił dać mi wolną rękę i nie wtrącać się. Jednak dla mnie największym zdziwieniem było to, że Yeosang przez prawie cały czas był przytulony do Sana, a jeszcze bardziej jego czerwone od płaczu oczy. Obiecałam sobie, że dowiem się kto go zranił, lub co mu ktoś zrobi, że płakał. Jednak chciałam to zrobić na osobności.
~~~~~
Po wyjściu przyjaciół owy chłopak, nie miał siły na nic. Wiedział, że się martwili, ale bał się o tym komukolwiek powiedzieć. Wiedział, że powinien iść na trening tańca, wiedział, że może dobrym pomysłem było by pojeździć deskorolką albo pobawić się dronem. Jednak on nadal leżał, tuląc się do poduszki z czerwonymi oczami. Nigdy nie sądził, że zobaczenie swojego obiektu westchnień z kimś bliskim w takim intymnym momencie będzie tak bolesne. Serce go bolało, ale wiedział, że nie jest wart, a tym bardziej nie jest jego ligą. Jednak mimo pogodzenia się i świadomości, z jego oczu nadal leciały strumienie łez. A on nie umiał wyobrazić sobie tej sytuacji inaczej niż: jego znajdującego się na jej miejscu.
CZYTASZ
Do i really love you??? - Ateez
ספרות חובביםYeosang to nieśmiały pierwszoklasista i dawny przyjaciel Wooyounga - jednego z najbardziej popularnych osób w szkole, należącego do elity "Feliz". Jego życie od pierwszego przekroczenia progu szkoły nie wiodło się za kolorowo. Przez to, że bał się z...