❤17❤

574 35 5
                                    

Pov. San

Wczoraj wszyscy poszli do Yeosanga, ja niestety ale nie byłem w stanie. Cały czas obwiniałem siebie za tą nieobecność, Wooyounga. Byłem wręcz pewny, że Yeo jak mnie zobaczy to będzie na mnie zły i będzie mnie obwiniał. Na prawdę nie byłem w stanie tego słuchać, więc dla bezpieczeństwa zamknąłem się w pokoju wmawiając wszystkim, że przeziębiłem się. Wiedziałem, że Mia mi nie uwierzyła. Po tym jak wróciła postanowiła się do mnie nie odzywać i olać mnie. Zawsze tak jest. Ona jest zła - nie odzywa się, ktoś jest na nią zły - uwiesi ci się na ramieniu i będzie jęczeć nad uchem, jaka to ona biedna, aż w końcu wykrzyczysz jej, że nie jesteś zły. A to niby ja jestem przylepą - pomyślałem. 

Wracając do Wooyounga, z tego co udało mi się dowiedzieć to chłopak od ostatnich wydarzeń nie wychodził z domu. Nawet jego mama dzwoniła do jego przyjaciół ( w sumie teraz też i moich), ale wszyscy mówili, że nic nie wiedzą. Trochę jest to prawdą, bo tak naprawdę nikt nie wie co jest z chłopakiem, ale za to znamy tego powód, którym jest poczucie winny chłopaka. Teraz dopiero rozumiem, że to nie on zawinił. Po tym co wtedy powiedziała Yoona, poczułem się jak prawdziwy potwór, który tylko czekał na swoją zdobyć. Mam wiele do niego pretensji i wyrzutów za to co się stało na obozie. Ale dobrze wiem, że ja też go zraniłem. Chcąc się zemścić na nim, zabawiłem się jego uczuciami. Chciałbym wiedzieć, czemu mi wtedy zrobił takie świństwo. Sądziłem, że już go więcej nie spotkam, zapomnę. Jednak, gdy do wiedziałem się, że chodzi tutaj do tej placówki, pewien chłopak o takim samym imieniu, pomyślałem, że to tylko zbieg okoliczności. Robiłem sobie głupią nadzieje, że to nie prawda. Ale w momencie, w którym go ujrzałem, poczułem ciepło i ukucie bolesne kucie w sercu. Jednak już nie czułem do niego obrzydzenia, czy nienawiści. Na samym początku stał mi się obojętny, ale ten jego zadziorny i zbyt pewny siebie uśmieszek zdenerwował mnie. Nawet nie wiem czemu mu pomagałem, gdy się upijał, albo katował się treningami. Przecież, gdy go tylko widziałem miałem wielką ochotę mu przywalić. Jednak, gdy jego oczy spotykały się z moimi nie potrafiłem mu nic zrobić. Ja.... chciałem go brać w objęcia i nigdy nie puszczać. Obiecałem sobie, że nie pozwolę, aby moje serce oddało się mu... Ale czy będę w stanie??

Nie wiem jak zakończyło się te ich spotkanie. Ale wiem, że mam dość już tego siedzenia i zamartwiania się. To po pewnym czasie jest przytłaczające. Dlatego następnego dnia z samego rana jeszcze przed budzikiem poszedłem do dziewczyny pokoju. Jednak nie było jej tam, ale widziałem światło z łazienki. Przypuszczałem, że szykuje się na spotkanie z resztą. Wczoraj wieczorem usłyszałem jej kawałek rozmowy, z którego wynikało, że coś komponują. Jednak nie wiedziałem co. Dobra San nie myśl o tym. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie - powiedziałem w myślach. By udobruchać siostre postanowiłem zrobić śniadanie. Więc udałem się do kuchni i zrobiłem nam jajecznice. Wszystko rozłożyłem na talerze. Lubiłem czasem sobie pogotować. Jednak nie robiłem tego zbyt często, gdyż po prostu mi się nie chciało. Pamiętam, że, gdy byłem dzieckiem to bardzo chciałem zostać kucharzem, ale minęło mi to już w podstawówce. Po chwili zjawiła się dziewczyna. Usiadła przy stole. Zaczęła jeść nawet na mnie nie patrząc. Zdenerwowałem się, jednak postanowiłem nie wrzynać żadnych kłótni, więc westchnąłem. Nie lubiłem być po kłóconym z dziewczyną. Zawsze byłem z nią blisko. Gdy byłem jeszcze małym dzieckiem i nie odzywaliśmy się do siebie co najmniej przez dzień, potrafiłem płakać i tulić ją by tylko mi przebaczyła lub chociaż coś powiedziała. Zawsze wtedy czułem się taki bezbronny i winny. Tak samo jak teraz. Spojrzałem się na spokojną, a jednak wyglądającą na zdenerwowana dziewczynę.

-Hej 

Cisza..

-Jak się spało?

Cisza...

Do i really love you??? - AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz