❤9❤

654 43 1
                                    

Impreza rozkręcała się w najlepsze. Większość zgromadzonych była już dość mocno podpita. Inni natomiast odlecieli już dawno. Jednak znalazła się w tym wszystkim garstka ludzi, którzy albo nie pili, albo mieli mocne głowy, lub po prostu nie pili zbyt dużo. 

Mia, która na samym początku trzymała się Sana i Jongho, niespodziewanie zniknęła, wraz z czarnowłosym. San niezbyt się tym przeją. Wiedział, że mieli się ku sobie. Jednak nie zdawał sobie sprawy, że owa dwójka tak naprawdę knuła spisek. Dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Widząc ich z daleka, ktoś by mógł pomyśleć, że są przyjaciółmi z piaskownicy. Nie pili prawie w ogóle. Dziewczyna miło wszystko wolała mieć na innych oko.

Najciekawiej jednak przestawiało się u naszych "wrogów", którzy od samego początku byli nie rozłączni. Ich usta co chwilę łączyły się w słodkie pocałunki. Honjoong, był już lekko podpity, dzięki czemu jego poczynania były śmielsze. Po pewnym czasie sam już nie wiedział czy robił to z uczucia czy, ze świadomości, że wyższy chłopak jutro już wszystko zapomnij. Jednak nie wiedział on, że Mingi od samego początku wypił za ledwie nie cały drink. Wyższy nie rozumiał czemu na to pozwala. Czemu właśnie jego przyjaciel? Nie rozumiał tych przyjemnych "motylków", nie wiedział dlaczego tak dobrze się czuł. Nie był pewny, czemu chciał aby tak było już zawsze.

Mniej kolorowo jednak było w przypadku Yoony, która nieustanie próbowała zaimponować i choć trochę zwrócić uwagę Yunho. Chłopak ten bowiem od początku imprezy nie zwracał na nią jakiejkolwiek uwagi. Można by było nawet powiedzieć, że olewał ją, albo i unikał. Dziewczynę ten fakt strasznie bolał, jednak nie dawała po sobie tego poznać. Dlatego uśmiechała się i bawiła, jakby w ogóle nie miała złamanego serca. A chłopak po prostu nie umiał zrozumieć, tego, że był o nią zazdrosny i, że tak na prawdę bał się prawdy.

Wydawać się by mogło, że Wooyoung znany z dobrej zabawy też i tym razem będzie najlepiej się bawić. Jednak prawda była bardziej ponura. Chłopak ten na samym początku faktycznie dobrze się bawił, a szczególnie, gdy zobaczył anioła - Sana. Po wypiciu dwóch drinków postanowił podejść do chłopaka i zacząć znajomość od początku. Jednak zrezygnował z tego, jak zobaczył go z uroczo wyglądającym chłopakiem. Wyglądali tak ładnie razem, że aż czuł się obrzydzony. Od razu wrócił w swoje wcześniejsze miejsce. Wypił jednego drinka, później kolejnego i tak następne szły. Już nie był pewny co się dzieje dookoła. Wszystko nagle stało się mu obojętnie. 

Natomiast San zauważając w jakim jest stanie Wooyoung mimowolnie nie mógł na to patrzeć. Nadal miał do niego, żal. Jednak wiedział, że on też go skrzywdził. Dlatego postanowił choć ten jeden raz nie być wredny i chłodny dla chłopaka.

Pov. San 

Opierałem się o jedną z ścian, popijając jakiś sok. Nie obchodziło mnie co się działo dookoła. Niezbyt się przejmowałem faktem, że paru przystojniaków, jak i uroczych chłopaczków odrzuciłem. W tamtym momencie liczył się tylko i wyłącznie Wooyoung, który siedział schlany przy barze i pił kolejnego z nie wiadomo ilu trunków. I mimo tego w jakim stanie był. Nie umiałem wyrzucić z głowy myśli jaki on jest seksowny. Gdy pierwszy raz go ujrzałem na dyskotece, aż oniemiałem. Dosłownie moja szczęka leżała na podłodze. Wyglądał tak kusząco i seksownie, że już wiedziałem dlaczego on ma tylu adoratorów. Od niego biła taka pewność siebie i dominacja, że nie dowierzałem, że to właśnie ten Wooyoung, którego znałem. 

Nagle zauważyłem jak jakiś facet, na około 4 lata od nas starszy zaczął się "dobierać" do schlanego chłopaka. Zaniepokoiłem się. Nie zważając na zawroty głowy podszedłem do nich. Przerywając mu w poczynaniach, a bardziej to przerwał mu Woo, który widząc mnie uśmiechnął się i odepchnął typa od siebie.

- Cześć, San~~ Nawet nie wiesz jak się cieszę, że przyszłeś - powiedział w miarę nie plącząc języka.

- Hej, Woo. Również cieszę się na twój widok - powiedziałem leciutko się uśmiechając.

Podszedłem do nich. Objąłem chłopaka w pasie i szepnąłem do jego ucha:

-Woo, może zamiast siedzieć z tym oblechem, zatańczysz ze mną? 

Chłopak, zaczął ochoczo kiwać głową. Szybko zaczął się podnosić na nogi, przy tym prawie się wywracając. Jednak trzymałem go wystarczająco mocno by nic mu się nie stało. Spojrzał się na tego faceta, po czym powiedział uradowany :

-Wybacz stary, ale wole mojego Saniego od ciebie~~ 

Zarumieniłem się na określenie "mojego Saniego". Moje serce zaczęło szybciej bić, a mi mimowolnie przyszły myśli, ze mógłbym tego słuchać cały czas.

Pociągnąłem chłopaka, byśmy się ruszyli. Jednak nie prowadziłem go na parkiet, tylko na świeże powietrze. Chciałem, aby trochę ochłoną i pobył na zewnątrz. Chłopak zauważając, że nie idziemy w dobrym kierunku, zatrzymał się. Westchnąłem i spojrzałem się na niego gniewnie, mówiąc:

-Czemu się zatrzymałeś?? Ehh nie ważne.. Choć i mi nie utrudniaj! Rusz się!! 

- Nigdzie nie idę!! Powiedziałeś, że potańczymy, więc ja chce tańczyć z tobą - tupnął nogą i wydął uroczo wargę. Jak mam mu niby odmówić?

-Ehh no dobrze niech ci będzie, Woo - powiedziałem zrezygnowany.

Zaciągnął nas na parkiet i od razu przyciągnął mnie do siebie. Patrząc mi się w oczy zaczął się uwodzicielsko poruszać. Każdy jego ruch był perfekcyjny, a za razem seksowny. Złapałem go w biodrach i wbrew sobie przyciągnąłem go bliższej do siebie. Chłopak uśmiechnął się uroczo i... wtulił się we mnie jak w misia. Słyszałem jeszcze jak coś zaczął bełkotać jednak nic nie mogłem z tego zrozumieć. Wzruszyłem jedynie rękami.

-Możemy już iść na zewnątrz? Wydaje mi się, że przyda ci się trochę świeżego powietrza, co? -  spytałem się go, uśmiechając się.

-~~ Co tylko chcesz Sani~~ Twoje imię tak uroczo brzmi~~ Ogólnie jesteś uroczy, wiesz??.... Jakoś spać mi się zachciało... Mam nadzieje, że to nie jest sen, Sanie~~~~

Słuchałem go uważnie co mówił, mimo tego, że po chwili zaczął już coś bełkotać. Jednak nie chciałem, aby zwymiotował. Od razu po wyjściu na zewnątrz, posadziłem go na schodach. A sam westchnąłem. Nie mogłem mu pozwolić wrócić tam, a z drugiej strony nie mogłem go wziąć do siebie. Ponad to nie znałem jego adresu zamieszkania. Westchnąłem. 

-Ejj San coś się stało? -  usłyszałem głos w oddali. 

Nie wiedząc kto to odwróciłem się i ujrzałem Mingiego idącego w moją stronę. 

-O hej Mingi, hyung. Powiedz mi co mam zrobić, z nim? - w skazałem na pijanego chłopaka.

-Mogę go zawieźć do domu. - odpowiedział po chwili

-Na pewno? Ile piłeś? Nic mu się nie stanie? Nie powinieneś się bawić? - zalałem go tysiącami pytań 

-San spokojnie. Nie piłem prawie, że nic. Przed w ogóle wejściem do auta sprawdziłem, czy jestem pijany nic nie wykazało, więc się nie martw. Po zatem mam też innych do wywiezienia, a w tym twoich przyjaciół. A jeśli chodzi o Wooyounga, nie musisz się martwić, będzie bezpieczny - powiedział uśmiechnięty chłopak.

- Jak to masz do rozwiezienia moich przyjaciół?

-Yeosang, dość mocno się upił. Jednak spokojnie nic mu nie jest, cały czas był pod opieką Seonghwe, więc był bezpieczny. Hyung nie spuszczał z niego oczu. Z tego co wiem to twój przyjaciel tak się upił, że zasnął i Seonghwa poprosił mnie abym go odwiózł, więc się zgodziłem. A przy okazji jeszcze odwiozę Mia, która zaopiekuje się nim. A i też Honjoonga i Yoona, która obiecała, że zaopiekuje się minionkiem. - odpowiedział 

Kiwnąłem, że rozumiem, po czym wziąłem prawie, że nieprzytomnego chłopaka na ręce. Od razu się we mnie wtulił, powodują przyśpieszenie mojego serca i rumieńce na twarzy. Nie zwracając na to uwagi, spojrzałem się na Seonsang'ów, którzy słodko razem wyglądali. Seonghwa trzymał na rękach wtulonego w siebie Yeosanga.  

Pomogłem jeszcze ułożyć upitych chłopaków, po czym pożegnałem się z resztą i ruszyłem dalej się bawić, co chwilę później zrobił Jongho i Seonghwa. A po paru minutach wrócił Mingi, przyłączając się do nas. Na końcu dołączy Yunho, którzy nie wyglądał na zadowolonego tak jak każdy z nas. Oprócz Jongho...

Do i really love you??? - AteezOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz