Mój stan to anhedonia(*) w czystej postaci. Wiem, że powinnam odczuwać jakieś przyjemności, zmysłowe, cielesne, emocjonalne czy duchowe, ale nie potrafię.
Moja sfera erotyczna to totalna porażka. I nie chodzi tu konkretnie o Kofiego ani też o moją orientację seksualną, bo dziewczyny w ogóle mnie nie pociągają. Ja po prostu mam jakąś pieprzoną barierę. Jedynie podczas pobytu w szpitalu mam wrażenie, że jestem w stanie ją przeskoczyć, jednak od razu po powrocie do domu wrażenie to pryska jak bańka mydlana.
Podobają mi się mężczyźni pod kątem wizualnym. Potrafię zapatrzyć się na piękno męskiego ciała, lubię stanowcze rysy twarzy. To trochę jak podziwianie rzeźby w muzeum, któremu towarzyszy uznanie dla artysty. W przypadku Kofiego mogę również wyrazić podziw dla Stwórcy: dobrze ci wyszedł ten chłopak, Panie Boże.
Dostrzegam wszystkie zalety fizyczne Kofiego. Nie jestem ślepa. Bardzo zmężniał od czasów gimnazjum, jego głos stał się niski, tubalny, ramiona ma szerokie, ciało umięśnione. Dostrzegam to, że jest atrakcyjny, a mimo to nie potrafię poczuć pożądania, choć bardzo bym chciała.
Jestem popsuta.
Może to wina depresji, może psychotropów? — chociaż już ich praktycznie nie biorę, tylko czasami coś na sen, gdy dopadnie mnie niepokój.
Czytanie erotycznych scen w książkach też mnie nie podnieca, chociaż uwielbiam czytać o miłości. Sama chciałabym napisać powieść. Bo książki to moje życie.
Z niektórymi tytułami potrafię się nie rozstawać nawet przez kilka miesięcy. Gdy któraś z powieści mnie wciągnie, czytam ją w kółko, non stop, od początku do końca. I znów od początku. Za każdym razem znajduję w niej coś nowego. Zaznaczam swoje ulubione fragmenty, by wracać do nich za jakiś czas. Czytam dużo w porównaniu z innymi osobami w moim wieku, mimo to z polaka ledwo wyciągnęłam trójkę na koniec drugiej klasy ogólniaka. Zdaniem nauczycielki nie potrafię mówić, w sensie — ładnie się wysławiać. To prawda, że trochę kiepsko u mnie z koncentracją, czasami ciężko mi dobrać odpowiednie słowa — to przez te leki na sen. Dlatego staram się ograniczać ich dawkowanie do minimum.
Co do mojej książki, obawiam się ją napisać całkowicie sama. Mam wrażenie, że mój styl jest zbyt chaotyczny, moje pióro zbyt niecierpliwe, bym mogła stworzyć spójną fabułę. Skontaktowałam się z autorką książek, która pisze dla młodzieży. Poradziła mi, żebym napisała całość, później będziemy szlifować tekst. Ucieszyłam się z jej propozycji, myślę nawet, że lepiej by było, gdyby wykorzystała mój tekst, na jego podstawie napisała książkę i wydała ją pod własnym nazwiskiem. Dzięki temu trafię do szerszego grona czytelników. Nie będę musiała przebijać się sama przez tysiące tytułów wydawanych rocznie.
Liwia, moja przyjaciółka, jest zupełnie odmiennego zdania:
— Oszalałaś? Będziesz się dzielić wszystkim z jakąś obcą babą? Zyskami, sławą...
Przewracam oczami.
— Nie liczyłabym na jakąś mega kasę i czerwone dywany. Zamierzam napisać dramat dla młodzieży, a nie obyczajówkę dla pań w wieku naszych mam.
— Nigdy nie wiadomo...
— Wiadomo, jak ktoś w naszym wieku będzie chciał to przeczytać, to prędzej ściągnie z chomika, niż kupi egzemplarz w księgarni. Wattpad aż kipi od tego typu wynurzeń dla nastolatek. Ludziom szkoda kasy na książki.
— Tobie nie szkoda.
— Jestem w mniejszości.
— I nie będzie cię wkurzać, że nazwisko tej pisarki znajdzie się na okładce, nie twoje?
— Nie piszę tej książki dla sławy.
— Ale dlaczego? Mówię ci, że to będzie hit. Wiesz, ile osób ma podobne problemy jak ty? Tylko że oni nie mają odwagi, by o nich mówić. Ty masz. Źle zrobisz, jeśli zdecydujesz się na współpracę z tą pisarką.
— Liwia, przesadzasz. Ona ma doświadczenie, kontakty z wydawnictwami...
— Ja też! To znaczy, mogę mieć, jeśli tylko zechcę. Pomogę ci. Będę twoją menedżerką, każde wydawnictwo przyjmie cię z pocałowaniem ręki. Wystarczy, że im zapłacisz. Kurek, ten booktuber, robił ostatnio live'a na YouTubie z przedstawicielem wydawnictwa „Nowy Print". Dajesz im kasę, a oni zajmują się wszystkim: redakcją, wydaniem, promocją. Twoja książka będzie w salonach księgarskich w całym kraju.
— I nie wydaje ci się to dziwne, że musisz im płacić?
— Ale to ci się zwróci. I jeszcze na tym zarobisz! Tak mówili w tym wywiadzie u Kurka. Sama się przekonasz. Ja się już tym zajmę, rozeznam się, poczytam. A ty kołuj kasę od starego i pisz! Pisz i nakręcaj filmiki. Na sto tysięcy subów ogłosisz wydanie swojej książki.
(*) Anhedonia — brak lub utrata zdolności odczuwania przyjemności (zarówno zmysłowej, cielesnej jak i emocjonalnej, intelektualnej czy duchowej) i radości.
CZYTASZ
SCHIZIS
Genç KurguCześć, mam na imię Marcja, a to jest mój kanał na YouTubie. Jeśli chcecie wiedzieć, jak wygląda moje życie i z jakimi demonami zmagam się każdego dnia, to subskrybujcie mój kanał. Wiem, że ten filmik trafi do uczniów w mojej szkole i, szczerze, mam...