Godzinę później...
M. - Idź szybko po tego psa. - Mówi do Lexy stając samochodem przed bramą Domu X.
L. - No już idę. - Wysiada.
M. - Biegnij klucho. - Krzyczy przez otwarte okno śmiejąc się.
L. - Wiesz, że ja nigdy nie biegam.
M. - Tylko psa nie zapomnij.
L. - Bardzo śmieszne. Fuck you Marcin. - Mówi wystawiając chłopakowi środkowego palca.5 minut później...
L. - Już. - Oznajmia wsiadając do auta.
M. - Masz psa? - Pyta sarkastycznie.
L. - Nie k*rwa, nie mam. - Odpowiada wkurzona.
J. - Jedźmy już, bo do jutra nie zdążymy.Pov Julka
Śmieszą mnie te ich kłótnie. Są wtedy tacy uroczy, a zarazem wkurzający. Pamiętam jak z Kacprem też mieliśmy ciągle jakieś małe sprzeczki... Zawsze, to on mnie pierwszy przepraszał. Miałam o nim nie myśleć, ale nie potrafię. On jest dla mnie wszystkim co mam. Jednak mimo wszystko będzie mi ciężko wybaczyć mu to co zrobił. Bardzo mnie zranił. Naprawdę...2 godziny później...
L. - Marcin. Głodna jestem. - Mówi do chłopaka.
M. - Nic Ci na to nie poradzę.
L. - Kiedy zatrzymany się na jakieś jedzenie? - Pyta znudzona.
M. - Za jakąś godzinę, może mniej.
L. - Co?! Przecież ja nie wytrzymam! - Wykrzykuje.
M. - Jedziemy autostradą. Dookoła są jakieś pieprzone pola. Gdzie ty chcesz się zatrzymać na jedzenie? - Mówi lekko zdenerwowany.
L. - Spokojnie. Już się nie odzywam. - Rzekła obrażając się.
J. - Uwielbiam te wasze kłótnie. - Stwierdza odrywając się od telefonu.
L. - A jak zatrzymany się w Macu, to co Ty będziesz jadła? Bo wiesz, Ty to tam nie jesz mięsa, jesteś fit itd. - Pyta przyjaciółkę.
J. - Nie wiem. Coś się wymyśli, ale narazie nie jestem głodna.
M. - Widzisz? Tylko Ty byś tyle żarła. - Mówi do Lexy.
L. - Zamknij się już Marcin. - Odpowiada.
J. - Ile jeszcze zostało drogi do przejechania? - Pyta Dubiela.
M. - Niecałe dwie godziny. Połowa drogi za nami.
L. - A w ogóle to co chcecie dzisiaj robić?
J. - Nie wiem, ja nigdy nie byłam w tych okolicach. Ty tam mieszkałaś, więc wiesz najlepiej. - Odpowiada.
L. - Ale chcecie gdzieś wyjść czy siedzieć w domu?
M. - Ja bym gdzieś wyszedł. - Odzywa się patrząc na Lexy w lusterku.
L. - A Ty Julka? Bo wiesz, Marcin to ma tutaj gó*no do gadania. Mów co Ty byś chciała robić. - Uśmiecha się.
M. - Moje zdanie to się nigdy nie liczy.
L. - Już przestań Marcin. - Mówi patrząc na niego spod byka.
J. - Jak dla mnie to możemy wyjść. Może oprowadzisz mnie trochę po okolicy.
L. - Ok, to mniej więcej mamy jakieś plany.
M. - Jest piątek, więc ja bym proponował jakąś imprezę. - Odwraca głowę patrząc na swoją dziewczynę.
L. - Jeżeli Julka się zgodzi, to w sumie nie mam nic przeciwko.
M. - Idziemy do jakiegoś klubu? - Pyta Kostery.
J. - Nie zapominajcie, że ja mam tylko 17 lat. - Śmieje się.
L. - Akurat to jest bez znaczenia.
J. - To ja też nie mam nic przeciwko, aby iść. - Mówi z uśmiechem na twarzy.
L. - To ustalone. A mówisz Marcin, że twoje zdanie się nigdy nie liczy. Jak widać są wyjątki.Na miejscu...
L. - To jesteśmy na miejscu! - Mówi z entuzjazmem.
J. - Wow. Ładny masz ten dom. - Zachwyca się wsiadając z samochodu.
L. - Bez przesady.
M. - Zaraz do was dołączę, tylko wypakuje wszystkie walizki. - Oznajmia oddalającym się dziewczynom.30 minut później...
Pov Julka
Na samym wejściu powitała mnie mama Lexy. Teraz już wiem po kim ona jest taka wspaniałą osobę, bo jej mama jest taka sama. Chwilę później poznałam jej młodszego brata i siostrę, bo Ericka nie było narazie w domu. Oni wszyscy są tak niesamowicie do siebie podobni. Kiedy przyszedł Marcin, to usiedliśmy na kanapie w salonie i zaczęliśmy rozmawiać. Mama Lexy zadawała mi mnóstwo pytań, aby jak najlepiej mnie poznać. Bardzo miło się z nią rozmawia. W momencie kiedy kobieta się rozgadała, Lexy postanowiła przerwać naszą rozmowę i oznajmiła, że oprowadzi mnie trochę po domu. Gdy już mniej więcej wiedziałam jak wygląda cały dom, poszliśmy do pokoju dziewczyny.
CZYTASZ
Lexy i Marcin || Jak to się rozkręciło?
FanfictionJest to opowieść dla fanów shipu Lexy x Marcin. Jak potoczą się losy tej uroczej dwójki? Co będą musieli przeżyć, aby poczuć pełnię szczęścia? Jeżeli jesteście ciekawi, to zapraszam do czytania! //W opowieści większość zdarzeń jest wytworem mojej wy...