Rozdział 31

2K 69 13
                                    

M. - Nie przejmuj się tym kochanie. Później ci wszystko wytłumaczę. Poczekaj chwilę, a ja biegnę po lekarza. - Pocałował ją w rękę i wyszedł z sali.

Pov Marcin
Byłem w takim szoku, że nawet nie wiedziałem gdzie mam iść. Biegłem roztargniony przed siebie, aż wpadłem na jakąś pielęgniarkę. Przeprosiłem ją i powiedziałem co się stało. Ona gdzieś tam poszła, a mi kazała usiąść i czekać przed salą Lexy. W międzyczasie obdzwoniłem wszystkich i powiedziałem, że Lexy się wybudziła.

Kilka minut później...

Pov Marcin
Gdy zauważyłem, że z sali Lexy wychodzi pielęgniarka to natychmiast ruszyłem w jej stronę. Kobieta powiedziała, że mogę do niej na kilka minut wejść, ale za chwilę zabierają ją badania. Powiedziała, żeby nie stresować Lexy i starać się w ogóle nie poruszać sprawy katastrofy. Spytałem się co mam robić, jeżeli będzie pytać o Adama. Jestem pewien, że o niego zapyta. Pielęgniarka zapewniła mi, że oboje mamy zagwarantowaną opiekę psychologa. Jeżeli Lexy będzie coś o nim wspominać to mam po prostu postarać się pominąć temat. Niby jak już będzie w miarę przytomna, a jej stan zdrowia będzie lepszy to psycholog porozmawia z nią o całej sytuacji.

M. - Kochanie, jak się czujesz? - Pyta siadając na małym krzesłku obok łóżka dziewczyny.
L. - Chyba nie jest źle. - Odpowiada spokojnym głosem. - Kiedy będę mogła zobaczyć się z Adamem? Jest tu?
M. - Lexy, jak będzie Ci lepiej to się zobaczycie. - Z bólem serca okłamuje ukochaną.
L. - Ale wszystko z nim dobrze, tak? - Wciąż drąży temat.
M. - Tak... - Mówi starając się uśmiechać.
L. - Przysięgasz? - Patrzy chłopakowi prosto w oczy.
M. - Tak... Przysięgam. - Czując się cholernie źle, dalej brnie w kłamstwa.
L. - Nawet nie wiesz jak bardzo za nim tęsknię.
M. - Kochanie, nie mówmy już o tym. Wiesz, że lekarz kazał Ci odpoczywać. - Sprytnie ucieka od ciężkiego tematu.

Pov Marcin
Wyszedłem na chwilę z sali, żeby odetchnąć. Ja nie potrafię jej okłamywać. Po prostu ku*wa nie potrafię! Tak cholernie źle się z tym czuję. To okropne. Jednak wiem, że to dla jej dobra. Wiem jak bardzo się ostatnio do siebie zbliżyli. Wiem jak ważny był dla niej Adam. Ona by się załamała jakby dowiedziała się co się stało. Jestem w pełni świadomy jak ciężko nam teraz będzie. Czeka nas chyba najtrudniejszy okres w naszej znajomości... Jednak na pewno razem jakoś to przeżyjemy.

Dwa tygodnie później...

Pov Marcin
Jakoś trzy dni temu pani psycholog stwierdziła, że stan psychiczny Lexy jest na tyle stabilny, że można powiedzieć jej prawdę. To była taka histeria, tyle wylanych łez, tyle krzyków. Nigdy, ale to przenigdy nie widziałem jej w tak złym stanie. Okropnie mi się na to wszystko patrzy i jestem cholernie zły, że nie mogę jej pomóc. Chciałbym ją przed tym uchronić, ale nie da się. Psycholog mówi, że sama moja obecność dużo jej daje, ale ja tam w to za ch*ja nie wierzę. Dzisiaj jadę odebrać ją ze szpitala. Nie wiem jak my sobie poradzimy...

Pov Lexy
Aktualnie nie mam siły żyć. To co usłyszałam totalnie mnie załamało. Nie mogę zrozumieć dlaczego tak się stało. Czym on sobie zawinił? Nie potrafię myśleć o czymś innym. Nie potrafię się na niczym skupić. Siedzę i non stop tylko płaczę. To jest dla mnie tak niewyobrażalny ból... Nigdy bym nie pomyślała, że nasz wyjazd do LA będzie ostatnim razem kiedy go widziałam. Jedynie co mi po nim zostało to wspólne zdjęcia... Jeszcze na dodatek ten szpital mnie tak cholernie przybija. Czuję się trochę lepiej na myśl, że dziś w końcu stąd wychodzę. Nie mogę już patrzeć na te pieprzone białe ściany.

Dwie godziny przed przyjazdem Lexy...

M. - I pamiętajcie, żeby się jakoś bardzo jej nie narzucać, ok? - Mówi zestresowany wciąż chodząc nerwowo po pokoju.
S. - Spokojnie, przecież wiemy jak ona się czuję. Nie będziemy się nic odzywać.
M. - Japi*rdole, ja się boję, że jak ona tu przyjedzie to sobie nie poradzimy. Co jak znowu mnie zostawi... - Siada na kanapie i ukrywa twarz w dłoniach.
J. - Marcin, wszystko będzie dobrze. Jakoś sobie poradzimy. Przecież my też tu jesteśmy i możecie na nas liczyć. - Tłumaczy spokojnie i przygląda się Marcinowi z daleka.
M. - Ale wy nic nie rozumiecie! - Wykrzykuje zrywając się z kanapy. - O mały włos i już nigdy bym jej nie zobaczył. To że ona przeżyła jest cudem. Nigdy za nic nie był tak wdzięczny jak za to, że ona żyje.
S. - Ja rozumiem Marcin. Wiem, że jesteś teraz przerażony, bo ja też. Jednak Lexy w końcu pogodzi się, że Adam nie żyje, powoli zacznie dochodzić do siebie i wszystko będzie dobrze. Może trochę to potrwa, ale nie możesz się poddać. Jak ty się poddasz, to ona tym bardziej. - Mówi do Marcina patrząc prosto w jego szklane oczy.
M. - Nie wiem ku*wa jak to będzie. Nawet mi się o tym teraz myśleć nie chce. - Po tych słowach opuszcza pomieszczenie.

Pov Marcin
Ja już po prostu nie mam na to siły. Najpierw martwiłem się czy Lexy w ogóle żyje, potem codziennie płakałem i błagałem, żeby w końcu otworzyła oczy, a teraz będę robił wszystko co w mojej mocy, żeby pomóc jej w tym trudnym okresie. Nie wiem czy dam radę i martwię się, że to wszystko mnie wykończy. Oczywiście nie poddam się, bo jest jej to winien. Gdybym nie był takim palantem to pewnie wszyscy by żyli... Nigdy sobie tego nie wybaczę. Na szczęście zapisałem się już na terapię i mam nadzieję, że uda mi się odzyskać siły po tym co się stało. Chociaż i tak najważniejsze, żeby Lexy wróciła do siebie. Ostatnio praktycznie w ogóle się do mnie nie odzywa... Zaczynam się martwić, że coś źle powiedziałem albo zrobiłem.

Kilka godzin później, dom X...

M. - Jesteśmy kochanie. - Mówi wyciągając kluczyki ze stacyjki.
L. - Jest tam ktoś oprócz domowników? - Pyta bez żadnych emocji wpatrując się w drzewa za oknem.
M. - Nie, twoja mama ma dopiero jutro przyjechać.
L. - Mógłbyś jej powiedzieć, żeby nie przyjeżdżała? - Wciąż nie odrywa wzroku od okna
M. - Dlaczego? Coś się stało? - Łapie zimną rękę Lexy.
L. - Bo... Pamiętasz jak ostatnim razem mama była w szpitalu i pojechała do domu dwa dni wcześniej? - Mówiąc próbuje patrzeć Marcinowi prosto w oczy.
M. - No pamiętam. - Odpowiada zdezorientowany nie wiedząc czego ma się spodziewać.
L. - No to nie dlatego, że została wezwana do szkoły mojego brata tylko dlatego, że się pokłóciłyśmy. - Do jej oczu zaczynają napływać łzy.
M. - Spokojnie, powoli. - Delikatnie głaszcze dłoń dziewczyny.
L. - No i... - Ciężko wzdycha. - No i w sumie powiedziałam jej kilka dość niemiłych rzeczy, ale nie mogłam słuchać tego co ona gadała. Powiedziała, żebym zapomniała o Adamie, tylko skupiła się na tobie, bo nie będziesz chciał takiej wiecznie użalającej się nad sobą dziewczyny. Mówiła, żebym w końcu się ogarnęła, bo ileż można płakać za jakimś kolegą. - Z jej oczu wylewa się strumień łez. - Nie mogę zrozumieć jak ona mogła coś takiego powiedzieć. - Opiera głowę na ramieniu Dubiela.
M. - Kochanie, dobrze wiesz, że Cię nie zostawię. Tym bardziej teraz. Zrobię wszystko, żebyś dobrze się czuła i niech ci nawet przez myśl nie przejdzie, że jestem z Tobą z litości albo coś z tych rzeczy. Ja Cię naprawdę kocham. - Kilkukrotnie całuje Lexy w głowę.

Pov Lexy
Wcześniej okłamałam Marcina, bo cały czas gdzieś tam z tyłu głowy miałam to co powiedziała mama. Ja w końcu w to uwierzyłam. Ciągle tylko myślałam o tym, że Marcin któregoś dnia przyjdzie i powie, że to koniec. Z każdym dniem wmawiania tego sobie wierzyłam jeszcze bardziej, że to się stanie. Próbowałam mu powiedzieć co się stało, ale coś mnie przed tym powstrzymywało. Cieszę się, że w końcu mu powiedziałam, bo czuję naprawdę ulgę. Bałam się, że mnie wyśmieje albo coś, a tutaj totalne zaskoczenie. Chyba jeszcze żadnego chłopaka nie kocham tak bardzo jak Marcina. Zrobię wszystko, żeby zostać z nim na zawsze...

Pov Stuart
Wszyscy siedzieliśmy w holu i tylko czekaliśmy, aż Lexy wróci. Widziałem, że już są pod domem, ale chyba siedzą w samochodzie. Przez kilka ostatnich dni jej nie odwiedzaliśmy, bo a to film nagrywaliśmy, a to jakieś spotkania z agencją, a to ktoś chory był. Po prostu nie było kiedy.

Pov Julka
Gdy Lexy weszła do domu, wszyscy w jednym momencie zerwali się z siedzeń i do niej podeszli. Nie widzieliśmy się kilka dni, więc już samasię mogłam się doczekać, aż się zobaczymy. Kiedy oboje przekroczyli próg i ujarzałam Lexy, to po prostu serce mnie zakuło. Nigdy nie widziałam jej tak załamanej. Ja nawet nie wiedziałam jak mam się zachować, co powiedzieć. Po prostu podeszłam do niej i ją przytuliłam. Reszta zrobiła to samo. Lexy dużo nie mówiła, tylko przykleiła się do Marcina i razem poszli na górę. Kacper im pomógł z rzeczami, a po chwili wrócił. Nie wiem jak to teraz będzie, ale mówiąc szczerze to się boję.

_________________________________________
Powracam do was po baaaaardzo długiej przerwie. Przepraszam, że tak wyszło, ale po prostu miałam pustkę w głowie, jeżeli chodzi o kontynuację tej książki. W sumie to nadal nie wiem jak to zakończyć. 🤷🏼‍♀️ Dlatego chciałabym, żebyście mi napisali co chcielibyście jeszcze zobaczyć w tej książce przez ostatnie 2/3 rozdziały. Na pewno postaram się jakoś wykorzystać wasze pomysły. Ogólnie to rozdział dość taki nudny, ale jest. 🥶

Lexy i Marcin || Jak to się rozkręciło?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz