14

39 3 0
                                    

Zaraz po śniadaniu chłopcy wybrali się do miast  Ramzes mocno obejmował omeg gdy szli woskim uliczkami

Ludzie padali nakolana lub porostu pozdrawiał włace. Tego nią na targach był wile osób.

Zaś stoiska uginały się od drogich przypraw samcznuch owoców i dań. Niezwkłch tkanin cenych kruszców i babilotów.

Kupcy prześcegiwal się wtym by zwruci ówag księcia na swuj straga oferujoc produkty korzystnie przecenione.

Mimo to że wszystkie oferty był niebywałe kuszące Ramzes nie przystrnoł prz rządnym z straganów.

Szed przed siebie obejmujonc Mosesa na któreg podani nie wracali uwagi całkowicie ignorowali że on jest przy boku przyszłego włacy

-Ramzes pamiętasz jak Miriam mówiła że ostnio rozbiła drzban i niema jak wody nosić.

-Ta spomniała że strażnicy go rozwali gdy staneł w obronie dziecka

-Może coś je kupimy

-Ta tylko by nie grupował potem wkraść się właski by dostać więcej prezetów

-Ramzes! Niemów tak serjo to groszowe sprawy dla ciebie a możemy sprawić by żyło się im lepiej. Ona musiał skleić ten dzban. To niefektwne

-Wiem. Wybierz naj ładnieszy ale taki by nieprzyspożyć je kłopotów

-Wiem

Moses podrzedł do stoiska z glinanym dzbanami i wyprał w miarę tani solidny dzban z uchwytami i ramioczkoem z liny.

Ramzes kupił przedmiot a ludzie zebrali się przy tym straganie by obejżeć dzbanki.

Odchodzoc chłopcy pękali ze śmiechu. Nim skręcił w uliczki prowadzoece  do slamsów. Ramzes kupił Mosesowi siliczny mał łańcuszek z amzonitem

Gdy tylko udał się im umknoć od zwroku tłumu. Skręcił w biedne zimne i zapomniane zaułki miasta.

Moses prowadził Ramzesa przez mało znane sobie miejsce. Jednak mimo to udało im się trafić. Miel wiel szczęścia bo zastali Miriam przy studni

-Siostro mamy coś dlaciebie

Dziewczynka odskoczyła poczym oczy się je zaszklił na widok brata zawiesiła się mu naszym.

-Hej braciszku niespodziewała się was tu. No widok króla w slamsach to coś itrygujoncej

-Daruj sobie. Weś prezent i już pujdzemy

Moses podał siostże dzban a ta uśmiechnęła się wnsoło

-Dzień i tego mi trzeba było a co wy tak uciekacie?

-To miejsce nie dla nas plus Moses miepowine przebywać poza pałacem zbyt długo

-A to dlaczego?

-Cuż cienszko powiedzieć ale z względu dla wespieczeństwa porostu podejrzewamy że ktoś na nie czycha

-Och rozumiem. Widzem że prznswe pochodzie nie cieszysz się popolarnościom. Szkoda że nie zostaniecie poznał byście Arona

-Możecie przyjść do ogrodu.

-Ona tak Aron nie.

-Co czemu?

-Gdy nas złrpiom łatwiej wyproniem się gdy zobaczom mnie w toważstwie omegi i dziewczyny. Jak będzie chłopak nie wyproniem się za Chiny. Niewolno nam sprowadzać żdów do zamku to dekret ojca. Ale mogę skłamać i wyjdzie że ma kochankę. Wtedy bo prostu stwierdzom że ma dziwny fetysz że gustujemy w nieczystych. I spraw ucichnie lecz jak sprowadzę rodzejstwo Mosesa ojciec każe mu zwami odejść

-Rozumie wienc widzimy się wieczorem. Cuż znowu będę musiał okłamać Arona

-A to czemu?

-Moses nie nasz go on ciogle ocipie pyta jagby się dowiedział że znów ma ztobą kontakt nie przemówiłam bym mu do rozum i by nas wydał. Za jego głupotę ty zapłacisz  a widzę że kochasz swoją alfe

-I to jak niefobrażam sobie życia bez niego

-Aja bez ciebie a teraz idziemy

Róża pustyni (Ramzes x moses)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz