8

55 3 0
                                    

Świetynie tego dnia był puste. Kapłani byli na zebraniu A wienc nikt nie przeszkadzał młodzieńcom.

Ciemne korytarz masualnych budowli  kryjocych wsopie sekrety i prawdy nie wglondał zachecajonco.

Alabastrowe kolumny jak i ściany ztobił malunki i chieroglify. A płask świec i pochodni twiżył mistycznom aurę

-Powiec mi czego my szukamy

-Sam niewiem czegoś zwiozanego z moimi snami chcem poznać co zaplanowali pogowie

-Dobar popaczmy na malunki z przebowiedniami.

Ramzes szedł przodem a zanim Moses. Szli powoli dokłane oglodajonc każy obraz ale nic nie przykuwało ich ówagi. Zagłębiali się w coraz starsze części świontyni.

-Dobra chodzi tu od godziny i nic wracajmy

-Ramzes proszę czujem że jesteśmy blisko

-Dobra ale tylko dlatego że cię kocham

Moses pocałował starszego chłopak w policzek i ruszył przodem. Nie zaszli daleko gdy ich uszuw dobiek cicha dzwienk.

Był to dziecy chichoty. Moses Odrazu zaczoł szukać źrudła. Wten sposzczegł że za pomike anubis jest jeszcze jedna odnoga i to zniej dochodzi śmiech

-To musi być tam to znak od bogów

-na widocznej wienc naco czekamy idziemy

Ostrożnie przecisnęli się do korytaża i zaczęli nim iść przeście było wensze od pozostałych ale ta jak one kończyło się mało salkom z malowidłem

Gdy tylko się tam znalźli chot ustał a pomieszczeni samoistnie się rozjaśniło. Im oczom ukazał się obraz.

Pośrodku znajdowało się niemowlę przypominajoce Mosesa. Dziecko było w koszyczku. Od jego lewej strony rozbościerał się fiołkowy ogień. Który pokazwł Egiptu w pięknym stanie sześlwuch ludzi bogactwo. A natronie ich razem szczęśliwych zdwoma dziećmi. Zaś prawa strona od której wychodził złoty ogień prezentował królestwo wruine. Martwych łudź krew zamiast wody i ine plagi. Na datek  Moses opuszczał swuj dom wprowadzajonc Żydów z niewoli

Po policzkach omegi zaczęła spłwać łzy. Podszedł  do murali i dodknoł tważy dziecka nami się znajdujoncego. Poczym bez silne się osunoł

Ramzes pez wąchania obioł go i zaczoł uspokajać

-Ej skarbie nie płacz zobacz jak będziesz mjom żonom to Egiptu będzie uszczytu potengi a ty minę kochasz i chcesz tego A wienc onic się niemartw

-A skod wiesz czy to niejest hnologiczne ułożone? Skod wiesz czy to nienastopi po sobie?

-Bo to niejest połoczone muwiłeś że śnili ci się bustwa co się wadził o Twoje prznaczenie.

-Tak

-I chciałeś je poznać...zrozum masz wybur pujdz tom drogom którą pragniesz.

-Pragnę zostać i być ci odany.

-Wienc pragniemy tego samego

Po wyści z świontyni. Oczy chłopaków z wrucił się ku świontyni na wzniesieniu wbudowanej na Cześ ich kuzynki

-Chwilą moment czy symbolem Szanny nie jest fiołkowy ogień

-no tak

-Wtakim razie to ona jet boginom że twego snu

-To ma sens była tu wczoraj i wadziła się z ojcem

-Pewnie bała się że przez jego zachowanie ucieknesz i spełni się wola złotego boga

-Nie ucieknem chodź gdypyś wtedy nie przyszedł to różnie mogło się skoczyć

-Je wolom był bym was podsłuchał

- grzech wime wyszego dobra to jest w jej stylu

-Dokładnie

Obali zaczęli chichotać i zmieżać w stronę pałacu. Wiedzę że ich kuzynka od tak niemoże sprzedać wyroków nieba śmiertelnikom ale miała nato ciekawie zagrania

-Trapi mię tylko kim jest te bug cochce upadku Egiptu

-Może ten żdiwski

-Myślsz że oni by się Znali

-Nie konieczne poprostu zainteresowali się naraz jednym dzieckiem i upletli niekopatypilne ze sobą przeyszłości

Róża pustyni (Ramzes x moses)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz