Świetynie tego dnia był puste. Kapłani byli na zebraniu A wienc nikt nie przeszkadzał młodzieńcom.
Ciemne korytarz masualnych budowli kryjocych wsopie sekrety i prawdy nie wglondał zachecajonco.
Alabastrowe kolumny jak i ściany ztobił malunki i chieroglify. A płask świec i pochodni twiżył mistycznom aurę
-Powiec mi czego my szukamy
-Sam niewiem czegoś zwiozanego z moimi snami chcem poznać co zaplanowali pogowie
-Dobar popaczmy na malunki z przebowiedniami.
Ramzes szedł przodem a zanim Moses. Szli powoli dokłane oglodajonc każy obraz ale nic nie przykuwało ich ówagi. Zagłębiali się w coraz starsze części świontyni.
-Dobra chodzi tu od godziny i nic wracajmy
-Ramzes proszę czujem że jesteśmy blisko
-Dobra ale tylko dlatego że cię kocham
Moses pocałował starszego chłopak w policzek i ruszył przodem. Nie zaszli daleko gdy ich uszuw dobiek cicha dzwienk.
Był to dziecy chichoty. Moses Odrazu zaczoł szukać źrudła. Wten sposzczegł że za pomike anubis jest jeszcze jedna odnoga i to zniej dochodzi śmiech
-To musi być tam to znak od bogów
-na widocznej wienc naco czekamy idziemy
Ostrożnie przecisnęli się do korytaża i zaczęli nim iść przeście było wensze od pozostałych ale ta jak one kończyło się mało salkom z malowidłem
Gdy tylko się tam znalźli chot ustał a pomieszczeni samoistnie się rozjaśniło. Im oczom ukazał się obraz.
Pośrodku znajdowało się niemowlę przypominajoce Mosesa. Dziecko było w koszyczku. Od jego lewej strony rozbościerał się fiołkowy ogień. Który pokazwł Egiptu w pięknym stanie sześlwuch ludzi bogactwo. A natronie ich razem szczęśliwych zdwoma dziećmi. Zaś prawa strona od której wychodził złoty ogień prezentował królestwo wruine. Martwych łudź krew zamiast wody i ine plagi. Na datek Moses opuszczał swuj dom wprowadzajonc Żydów z niewoli
Po policzkach omegi zaczęła spłwać łzy. Podszedł do murali i dodknoł tważy dziecka nami się znajdujoncego. Poczym bez silne się osunoł
Ramzes pez wąchania obioł go i zaczoł uspokajać
-Ej skarbie nie płacz zobacz jak będziesz mjom żonom to Egiptu będzie uszczytu potengi a ty minę kochasz i chcesz tego A wienc onic się niemartw
-A skod wiesz czy to niejest hnologiczne ułożone? Skod wiesz czy to nienastopi po sobie?
-Bo to niejest połoczone muwiłeś że śnili ci się bustwa co się wadził o Twoje prznaczenie.
-Tak
-I chciałeś je poznać...zrozum masz wybur pujdz tom drogom którą pragniesz.
-Pragnę zostać i być ci odany.
-Wienc pragniemy tego samego
Po wyści z świontyni. Oczy chłopaków z wrucił się ku świontyni na wzniesieniu wbudowanej na Cześ ich kuzynki
-Chwilą moment czy symbolem Szanny nie jest fiołkowy ogień
-no tak
-Wtakim razie to ona jet boginom że twego snu
-To ma sens była tu wczoraj i wadziła się z ojcem
-Pewnie bała się że przez jego zachowanie ucieknesz i spełni się wola złotego boga
-Nie ucieknem chodź gdypyś wtedy nie przyszedł to różnie mogło się skoczyć
-Je wolom był bym was podsłuchał
- grzech wime wyszego dobra to jest w jej stylu
-Dokładnie
Obali zaczęli chichotać i zmieżać w stronę pałacu. Wiedzę że ich kuzynka od tak niemoże sprzedać wyroków nieba śmiertelnikom ale miała nato ciekawie zagrania
-Trapi mię tylko kim jest te bug cochce upadku Egiptu
-Może ten żdiwski
-Myślsz że oni by się Znali
-Nie konieczne poprostu zainteresowali się naraz jednym dzieckiem i upletli niekopatypilne ze sobą przeyszłości
CZYTASZ
Róża pustyni (Ramzes x moses)
FanficCo by było gdyby potym jak moses poznał prawdę nie opuścił by pałacu.? Co by było gdyby Ramzes twierdził że to świetny momemt by zwieżyć się z długo ukrywanych uczuć Jest to Fanfiction bazowany na filmie Książę Egiptu