38

28 3 0
                                    

Dzień był jeszcze młody wienc para powłuczył się jeszcze trochę między straganami zaczepia co ruż przez Noweg kupca

Po kolejnej leniwej godzinę spędzonej na oglodani towarów i słuchaniu ulicznych grajków. Ramzes postanowił wracać

Szli spokojnie w stronę pałacu prawie bustym alejkami starajonc się unikać tułów ktur gromadził się z jeszcze większą iteswnościom na rynku 'głównych szlakach

Wiat wiał delikatnie muskajonc ich tważe. Oczka Mosesa delikatnie błyszczał. Gdy zwielkim pasją i zachwytem. Muwił o nowym napytku i ekstytował się tym jaki piękny utwur bedz czytał

Ramzes paczyl poprostu nanieg bełneg dziecięcej radości czerpanej z takiej błachostki. Patrzył i niemugł uwieżyć

Na tważ jeg omeg widnał szczery promieni uśmiech jaśnieszy i prawdziwszą niesz kędy kolwiek wcześnie

Przywujoncy te dobre czasy z dzecencych lat. Ramzes miał nadziej że bedz widział ten uśmiech coraz częściej. Pragnoł by zagościł na tważ chłopca wmomecie oświaczyn

-wszystko wpożodku? - młodszy przystanoł paczonc na Ramzesa

-Tak czemu pytasz?

-niedpowiedzał na moje by tanie i wglodasz na zamyślonego

-wypaczy porostu podziewałem twuj uśmiech i to jak ciesz cie ta mał żecz

- podoba cisię jak się uśmiecham?

-jasne że tak to urocze

Nate słowa Moses uśmiechnoł sie szeroki i promienie. Słońce oświetlało go tak że wyglodała jak mał aniołek

- uwielbia ten uśmiech ale niewmuszaj go

-niewmysza

Oczy chłopca pyszczał dajonc znak że jest szczery Ramzes gdyś doszczegł mimowolnie się uśmiechnoł. Poczym złożył przelotny pocałunek na ustach omegi

-ej tak niewolno

-Co? Nie podoba ciszę.. Przepraszam kotku..

Moses prychnoł poczym wbij się wusta Ramzes wonom rek wplatajon wjeg włoy (wtą kitkę xd)
Alfa nie pozostał dłużna szybko przucisno malca do siebie i pogłębił pocałunek

Był on mamietnu pełen pasji uczuć i miłości. Chłopcy kompletnie zatracił się swoim uczuć że wyleciał im zgłów gdze są. Przypominał im gwar tłum

Szepty otaczajoncych ich ludzi. Tłum niebył wielki ale był. Wszyscy paczyl z niedowieżaniem.

Byłto moet gdy Ramzes miał cieszk wypur ratiwa" swojom sebutacj i ryzykować skrzywdzeni chłopca lub upokożyć się ale nie podnieś renki na omeg wybur był oczywisty.

Mał gdy zorjetiw się co się dzej prupował pa&ć nakolan by zachować pozory sytułacje. Lecz kuswem zdumie ramę Ramzesa mut uniemożliwał

Starsz przewidział co zrobi młotrzy więc oplut go wtali i przyczymał. Poczym szepnol wtulsię co chłopiec uradowaną pośpiesznie uczynił

A tlum szeptał.

- Co was tu sprowadził?

-Niesłchany widok Panie
-Tak owłac ty pozwoileś by twuj niewolnik pierwszy cie pocałował
-Nie pojmujemy dlaczego go nie umażesz lub niedokczysz dzeła

-spokuj widzem że sin zapominacie nie wasz spraw co znim czy niem i nie wasz spraw czy nami proźbe czy samowolnie to uczynił. Zapominacie się. On kiedyś był również waszym księciem

-To dawne czas o Faraon powiedział by nanieś nie baczy. Ty też niebaczusz Skor jest twym niewolnikem

-wyprał taki los on sam. Muj biedny chłopiec - Ramzesa pogładzil go czule-mial towbor to lub śmierć czy prac przy piramidach zat że poznał prawdę ukrfanom przedni. To nie jeg wina

Ramzes warknoł a ludzi zdezojetofani za żel odchodzić

- muj Panie czy niebowiedzałeś zadużo?

-Nie powiedział zamał księżniczko. I niemów domin Panie błagam


Róża pustyni (Ramzes x moses)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz