32

28 3 2
                                    

Chłopaki weszli do pałacu leko przestraszeni. Przemknęli się między korytażami i zamknęła w komnacie

Moses siadł na łużku i westchnoł cienszko. Ramzes obioł go delikatnie poczym zaczoł rozmowe

-Szalony ranek co nie?

-Zbyt szalony

-Nie przejmuj się tak wszystko jest wporzondku

-Ta tylko jestem leko spienty niewiem czemu

-Skarbie to jest tylko dzieciak bez żadnych szczegulnych zdolności.

-Bóg to wcionsz bóg nieważne czy dzieciny i głupi to bustwo nieobliczlne i iracjonalne

-Szanna mówił że puki jesteśmy razem nic nam nie grozi

Chłopcy mocno się o bieli ale dziwny nie pokuj nie ustopił. Omega skierował się w stronę szafki na której leżał zielony flakonik poczym wypił troche

-Wszystko w porządku

-Ta poprostu miałem nieprzyjemną przeczucie

-Skoro tak mówisz

Chłopaki spędził resztę dnia leżonc w łużku tulonc się do siebie na wzajem i czułe dodykajonc.

Moses kilka razy słodko pisnoł co wywoła wybuch śmiechu u Alfy. Czas błynoł powoli a chłopcy przestali trapić się spotkanie z złotym ogniem

Zawieżali swuj los kuzynce widzonc że ona dołoży wszelkich starań by ukrucić psotnego borzka.

Zpliżał się pora obiadowa wienc Ramzez wraz z ukochanym udali się nadu. Czekał ta nanich niezbyt przyjemna niespodzanka

Przy stole siedzał matka Ramzesa niebył by wtym nic dziwnego gdyb nie fakt że płakał a je renc był we krwi.

Jadł spokojnie lecz na widok synów poderwał się i wybiegł zostawajonc nie do jedzone mienso

Chłopak stali jak wruci. Kompletnie z szokowani izdezorjetowani. Po pewnym czasie otrzostneli się z letargu i zasiedli do jedzenia

Mi wszelkich starań ich wzroku uciekał w stronę miejsca na kturym przed chwilom siedzał królowa

Po skończonym prosił postanowił je poszukać udali się w stronę opuszczonych i ciemnych korytaży zamku

Mi wołani kobiety ta nie dezał się. Jedyne co zaleźli chłopcy to kilka zapalonych świec. I od cis krwawej dłoni

Wszsto przy tym pamiętnym murale przedstawajocym żeś niewinotek. Dłoń był odcisienta Doś specyficznym miejscu bo na wodzie kół ogrodu

Właśnie ta udali się chłopcy. Poich mące wcionsz niebył śladu ale skrawek je szat unosił się na wodzie a na posve leżał list

Moses podniusł mał rulon zwiozany czerwonom wstożką.

"Moi kochani wybaczcie to nie na oj sił wasz ojciec jest nie ugienty a ja cierpiem jestem złą madką wiem ale zawsze was kochał obu. Zna przypowiednie i popiera waszą decyzję lecz serce i pęka gdy widzem doczego on doprowadza...

Odchodzem.. Wrucem gdy moi chłopcy przej o władze"

Róża pustyni (Ramzes x moses)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz