26

36 3 2
                                    

Za kotary wyłoniła się smukła dziewczyna je zawczaj pogodna tważ był beł na bólu

Nieodpowiedzał na powitanie tylko podeszła do nich. Z liska było widać że ncałą drogę tu płakał. Nim zdożyli zabytać ją co się stał ta padl na kolan i zalła się łzami

-Aron on...

-Co znim? Miriam  siostro spokojnie.

-Nie mogę. Być spokojna...on.. On  jest rany. Dziś - Jej głos się łamał a policzkach płneł łzy - Pracowaliśmy przy świątyni.. To był wypadek on niechciał upadł mu kosz... I kat zaczoł go bić asz nie zemdlał... Żuciłam sin by go chronić

Dziewczynka podwinel renka. Na je skuże byl widać cięką długa ranę ktura się jadziła

-Ja dostałam raz on z 50.. On umże jak mu nie porzecie

Moses obioł siostrę zato Ramzes poderwał się na równe nogi bobiek szukać leków. Doś szybko znalaz ojejek leczocy rany zioła uspokajoce i uśmoeżajonce ból. Wzioł też bar inych fiołek których zastosowani nie pamiętał zbyt dobrze

Gdy wrucił z sakwom pełną medykamentów pierzsej kolejności natrał ranę dziewczyny by ta znikła z je ręki .

Gdy przemykali brzegiem Nilu mieli się na baczności. Mokra ziemia nie bomagal wbiegu jak i zarośla.

Wmieście musieli się skradać i bilnować by niewbaść na koko kolwiek. Gdy znaleźli się przed domę dziewczyna uśmiechneła się blado.

-Dzieńkujem Aron niebył co dowas prze on ale teraz będzie inaczej

-Nie masprawy

-Ta chętnie poznam tego brata Mosesa

-To nie będzie nato dobra pora

-Wiem

Weszli do Małe gliane chadki. Ramzes mysiał się schylić bo strob był niezwykle nisko. W pomoeszczeni był tłoczno mi że był tylko w 4.

Noebyl podłogi okie ni palenisk. Światło dawaj mał świeca był zimno i brudno. Te warunki przerażał książont.

Nasłomi i szatach leżał Aron. Leżał na plecach i był prawie nagi cał jeg ciał pokrywał cienkie linie czerwone i jadzoce się.

Całą noc piastowali bprzy niebrzytomnym chłopaku. Miriam nacierał go olekami i maścmi. Moses przygotowywać wywary zaś Ramzes nosił wodę i rozbozodzał zasoby leków.

Mimo ich starni zmarnowanie wielu specwików stan chłopak był tragiczny. Niedskał przytomności a je odech by< płdki serc bił zbyt głośno.

Miriam siedzał i płakał traconc nadziej. Wtulon wje plecy Mose był bardzo przybity.

Ramzes był wsiekł i że złością przeglądał nie wkoż stanę buteleczki. Nikt znich nie zoretował się że jest już ranek.

Z smutku i letargu wyrwał ich dobiero waleni w lich drewniane drzwi. Wszyć podskoczyli gdy chuk wpełnił pomieszczenie.

Za drzwi dochodził krzyki wojskowych. Miram bał się o twożyć Moses terz się bał.

Serce ramzes wypełnij grożą dopiero gdy usłyszał znajomy głos.

-Muj Panie jestem pewny tego co widziałem twuj syn wymknoł się wnocy z swoim niewolnikę. Był zim dziewczyna oni są wtym domu.

To był kapłan. Ten chrbliwy głos dał się poznać wszędzie a zje w powiedz wnikał że boża żolnieżami jest tu też sam faron

Moses odrazu wtulił się w ramiona Ramzesa cicha popiskujon.

-Oni nie mogą na stu znaleść.. Oni..

Moses błąkał a Ramzes prubowal gouspokioć. Sam się bał w myślach mnoży okropne senarjusz ja jego okrutny ojciec posdobi z Mosem i jego rodziną.

Był pewien że nie pozwoli ich skrzywdzić ale niewiedzał co robić. W pewnym momencie drzwi został wyważone.

Upadl z chukiem po&rodku małego domk. W powietrzu znisl się tumany kużu. Cał trujka wtulił się w siebie i czekał na naj gorsze.

Kuż leniwie opadał a gdy opad całkiem. W drzwiach widać był suriwą tważ farona w poranym słońcu

Róża pustyni (Ramzes x moses)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz