Pov. 3 os.
Opuszczony przez swój klan, Madara opuścił wioskę, odszukał Kurame i kontrolował za pomocą swojego Sharingana. Później powrócił w celu pokonania Hashiramy. Walczyli w miejscu, które później zostało nazwane Doliną Końca. Walka toczyła się aż do nocy, pozostawiając obu shinobi wyczerpanymi i poobijanymi, a Madara został pozbawiony kontroli nad Kuramą. Obaj byli zbyt słabi by użyć swoich najsilniejszych technik, starli się ostatecznie po czym jedynym stojącym był Madara. Patrząc na niego z góry był wstrząśnięty, odkrywając Hashirame za swoimi plecami przebijającego go mieczem a ten przed nim był tylko klonem. Szybko tracąc przytomność, Madara powiedział, że pewnego dnia Konohagakure będzie owiane ciemnością.
Całe to zajście jak i walkę dwóch rywali a zarazem przyjaciół obserwowała pewna 18 letnia kobieta.
Ubrana była w granatowe, krótkie kimono z wysokim kołnierzem typowym dla klanu Uchiha, na plecach widniał herb tego klanu, jej zgrabne nogi zakrywały spodenki do połowy uda a od kostek do kolan miała obwiązane je bandażami. Na nogach typowe buty shinobi. Jej białe jak śnieg włosy rozwiewał wiatr, w jej oczach widniał Wieczny mangekyo sharingan, w końcu mogła go używać nie musiała się kryć, już nie miła przed kim. Patrzyła w stronę miejsca gdzie leżał jej nieprzytomny brat. I w końcu postanowiła się ujawnić. Zeskoczyła z drzewa i powolnym krokiem kierowała się w stronę Madary oraz Hashiramy.
Chłopak zmęczonym wzrokiem spojrzał w jej stronę i zamarł patrząc jej w oczy. On wiedział co to są za oczy i wiedział ile złego mogą przynieść przekonał go o tym jego własny przyjaciel. Chciał już coś powiedzieć do Fushi lecz ona tylko skinęła ręką i zaczęła.
-Spokojnie chce tylko pożegnać się z bratem. - smutny uśmiech zdobił jej smukła twarz o porcelanowej cerze.
Przywódca tylko kiwnął głową na potwierdzenie i spoglądał na rodzeństwo.
Dziewczyna zaś podeszła do Madary nachyliła się nad jego sylwetką i szepnęła.
-Wkrótce się znów spotkamy.
Tylko ona znała znaczenie tych słów, tylko ona wiedziała, że on nie zginął.
Wstała, podeszła do Hokage i pomagając mu się podnieść powiedziała.
-Wracajmy do domu bo Mito się wścieknie.
-Tak to już koniec. - odpowiedział patrząc smutnym wzrokiem na ciało przyjaciela. I ruszył w kierunku wioski.Kilka godzin później.
Siedząc w gabinecie razem z dwójką braci wpatrywała się z widok na oknem. Jej twarz już nie wyrażała emocji jej wzrok był pusty, zimny. To już nie była ta sama osoba, która znała wioska. Bynajmniej tak myśleli wszyscy bo tylko ona wiedziała że częściowo jej zachowanie to tylko gra, wymuszona sytuacja stworzona przez bogów. Siedziała i wpatrując się szybę wspominała chwilę przed jej zejściem na ziemię.
Retrospekcja.
Gdzieś w krainie bogów w rezydencji stworzycieli, właśnie w spokoju bóg Tsukiyomi wraz z bogini Amaterasu grali w shogi kiedy przerwał im hałas.
-Znowu to samo- załamany bóg księżyca zekł.
-Tak znowu się zaczyna. Jakby nie mogła się powstrzymać od denerwowania go chociaż jeden dzień. - odpowiedziała bogini słońca.
I jak na zawołanie zobaczyli biegnącą w ich stronę dziewczynę z białymi włosami oraz połyskującymi w każdym odcieniu złota oczami. Dziewczę schowało się za bóstwami i czekało aż jej przeciwnik ja znajdzie. To niezwykłe i nierozważne dziewczę to bogini przeznaczenia i losu - Unmei.
-Unmei możesz mi powiedzieć dlaczego znowu Jashin cie goni? Ile razy mam ci powtarzać, że masz się do niego nie zbliżać?! - powiedziała zdenerwowana już ta sytuacja Amaterasu.
-Już już uspokoj się Amaterasu. Do niej i tak nie przemówisz. - uśmiechnął się i próbował uspokoić sytuację Tsukiyomi.
W międzyczasie dobieg do nich wspominany bóg mordu i okrucieństwa krzycząc na wszystkie strony świata.
-Ty mała cholero ja ci dam rozwalać w moim dziale z bronią i na narzędziach rysować króliczki i gwiazdeczki to są bronię a nie ozdoby!.
Dziewczyna wychyliła się z za swojej żywej tarczy i uśmiechnęła niewinnie.
-Ja tylko sprawiłam ze one są piękniejsze. - odpowiedziała i zaczęła uciekać.
Jej zabawę przerwał jej posłaniec stworzycieli.
-Unmei-sama, jesteś proszona do głównej sali.
Z jej twarzy zeszedł cały uśmiech a wyraz teraz przypominał pełna powagę.
-Prowadź. - odpowiedziała i ruszyła za posłańcem.
Po wejściu do Wielkiej sali na końcu siedzieli dwaj bogowie stworzenia. Usiadła na środku i powiedziała.
-Izanagi i Izanami - sama, chcieliście mnie widzieć.
-Tak doszły nas słuchy że nudzi ci się krainie bogów więc że względu na to że jesteś boginia przeznaczenia to zajmiesz się historia świata. Osądzisz co jest dobre a co nie. I zmienisz bieg wojny jak i przeznaczenie niektórych ludzi. - odpowiedzieli wspólnie.
Oni to mają niezłe synchro. - pomyślała i odpowiedziała.
-Jeśli to moja misja tak też zrobię.
-Dobrze a teraz podejdź pokażemy Ci przeszłość, teraźniejszość oraz przyszłość jeśli nic się nie zmieni.
Dziewczyna wstała i podeszła do bóstw. Oni zaś dotknęli jej głowy i pokazali co się dzieje. Dziewczyna zaraz po tym zmieniła swój wygląd z nastolatki na dziecko w wieku około 10 lat i wyszła.
Podeszła do skraju krainy i skoczyła.
No to się zabawimy hahaha. - pomyślała i zaczęła się śmiać.
![](https://img.wattpad.com/cover/217189451-288-k518276.jpg)
CZYTASZ
Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)
FanfictionJest to mój pierwszy ff. Zapraszam na opowiadanie pełne humoru,romansu i przygód. Za wszelkie błędy przepraszam. Reszta w prologu.