Ch. 28 Atak Na Wioskę Liścia

141 6 0
                                    

Wstałam rano i ubrana poszłam do kuchni w której byli już wszyscy.
W spokoju zjedli śniadanie a ja wypiłam kawę jakoś nie byłam głodna.
-Dobra zbierać się dzisiaj są walki indywidualne. - powiedziałam
-Hai - krzyknęli i poszli się ubrać.
-Izuna idziesz dzisiaj do Hokage? - zapytałam brata.
-Tak a co chcesz mnie podrzucić? - zaśmiał się a ja wywróciłam oczami.
-Nie sam się naucz tej techniki. - pokazałam mu język i wyszłam.

Czekałam przed domem na dzieciaki kiedy przyleciał mój Jastrząb. Wzięłam list i zaczęłam czytać nie było tam nic nowego więc pogłaskałam mojego wiernego przyjaciela i poleciał.
Akurat wyszli z domu wiec zaczęliśmy się kierować na arenę.
Po dotarciu zobaczyliśmy tablice kolejności walk, pierwszy od nas z drużyny był Kakeru, później Emi a na końcu Inki.
Tak więc czekaliśmy wszyscy na trybunach. Oglądałam każda walkę dokładnie analizując każdy ruch. Kiedy przyszedł czas na Kakeru poklepałam go po głowie i uśmiechnęłam on odpowiedział mi tym samym i skoczył z trybun.
Boże co ja z nim mam,.
Pokrecilam zrezygnowana głowa kiedy podeszła do mnie Kurenai.
-Hej Fushi-uśmiechnęła się do mnie.
-Yo Kurenai co cię do mnie sprowadza - odpowiedziałam cały czas obserwując walkę Kakeru.
-Nic tylko tak się składa że Twoja Emi walczy z moim uczniem. - spojrzałam na nią zaskoczona i popatrzyłam na tablice.
-Kiba to twój uczeń? - zapytałam a ona przytaknęła głową.
-Tak Kiba i Akamaru - teraz sobie przypomniałam.
-Aaa to ten z psem na głowie. - uśmiechnęłam się.
-Tak mam nadzieję że się nie pozabijają.
-Eh czyli Emi odpadła już na starcie-pokręciłam głowa.
-Czemu tak uważasz? - zapytała zaskoczona
-Bo wszystko wszystkim ale Emi nie skrzywdzi zwierzecia, Kiba może ledwo dychac ale Akamaru nie dotknie,oczywiescie to tylko przykład.
-Heh nic się nie stało
O wilku mowa ale właśnie podeszła do mnie Emi bo zaraz jej walka. Oczywiście swoją Kakeru wygrał.
-Sensei a mi powiesz powodzenia? - uśmiechnęła się promiennie.
-Tak powodzenia tylko wiem że szybko wrócisz.
-Ale Sensei ma we mnie wiarę - obraziła się
-Nie tylko wiesz z kim walczysz? - ona pokiwała przecząco głowa. - właśnie z Kiba i Akamaru.
-Ale tam jest piesek no i zwierząt nie wolno krzywdzic - spojrzałam na nią razem z Kurenai i zaczęłyśmy chichotać.
Położyłam jej rękę na głowie.
-Nie będę cię winić za to, daj z siebie wszystko. - odeszła i poszła na arenę.
Patrzylam na nią razem z Kurenai.
Kiedy przeżyłam wielki szok. W momencie w którym Akamaru zmienił się w drugiego Kibe Emi wygrała cała walkę, widziałam jej uśmiech a potem tylko pył i jedyna stojąca na arenie była Emi.
-A mówiłaś że jej się nie uda - odezwała się z uśmiechem czerwonooka.
-Kiedy Kiba zmienił wygląd Akamaru już wynik był przesadzany, dałabym sobie rękę uciąć że jakby tego nie zrobił Emi by zrezygnowała. - odpowiedziałam wzdychając. - najlepsze jest to że właśnie on się o tym dowiedział. - pokazałam ręką na arenę na której Kiba sposcil głowę i walnął w ziemię kiedy Emi coś do niego powiedziała.
-Chyba faktycznie, no cóż trudno - zaśmiała się Kobieta

Ostatnia walka była wygrana przez Inkiego, szczerze nie wątpiłam w ich umiejętności, byly wzloty i upadki na arenie ale kto by się tym przejmował.

Po kolejnych walkach do półfinałów doszedł Tylko Kakeru i miał walczyć z Naruto. To będzie ciężka walka fizyczna jak i psychiczna dla niego.

Skip time

Minął miesiąc dzisiaj są półfinały, do których dostali się Kakeru, Uzumaki Naruto, Uchiha Sasuke i Gaara.

Pov Kakeru

Miałem walczyć z przyjacielem w ostatnich walkach nie pokazałem wszystkiego nie używałem uwolnienia mroku i wolał bym tego nie robić. Nie na Naruto mam mętlik w głowie, może się poddać albo dać mu wygrać. Moje przemyślenia przerwała mi mama.

-Kakeru uspokoj się wiem że się miotasz bo to twój przyjaciel ale nie ważne jak to się skończy on przecież się ciebie nie wypsze.
-A jeśli tak? A co jeśli przestanie uważać mnie za przyjaciela, nie chce tego.
-Napewno tak nie będzie daj z siebie wszystko, wiem że potrafisz.

Po tych słowach wyszlem na arenę przedemna stał Naruto i uśmiechał się do mnie.
Nie mogę nie chce.
-Ja rezy...
-Nawet się nie waż poddawać, dattebayo! - krzyknął do mnie mój przyjaciel, spojrzałem na niego zaskoczony - Wiesz jak nie mogłem się doczekać z tobą walki, jesteśmy przyjaciółmi nie?
Szczerze zatkało mnie nie wiedziałem co powiedzieć i nim się zorientowałem było ogłoszenie startu walki, Blondyn biegł na mnie z kunaiem a ja blokowałem go kataną. Po chwili nie wiem skąd dostałem od jego klona w rękę i miecz mi wypadł a ja poleciałem na ścianę.
Wstałem z ziemi i usłyszałem jak Inki z Emi krzyczą
-Kakeru dasz radę!! - krzyczała Emi
-Idioto nie poddawaj się, wiesz co Sensei planuje ci zrobić jak zrezygnujesz? - wykrzyczał Inki a mnie przeszedł dreszcz po plecach.
Uśmiechnąłem się, złożyłem pieczęcie a z moich ust wyleciała wielka kula ognia.
-I o to chodzi, dattebayo! - krzyknął blondyn z uśmiechem i zaczął atakować.
Próbowałem namierzyć moją broń ale Naruto widział co zamierzam i zastąpił mi do nie drogę kopiąc ja na prawie sam koniec areny.
Cholera
Zaczeliśmy walczyć w ręcz po chwili odesłałem go na koniec areny wirem powietrza. On rzucił w moja stronę kunaie, nie wiedząc co zrobić stworzyłem w mojej ręce miecz z mroku.
Odbiłem nim wszystkie kunaie i ruszyłem na chłopaka on był lekko zdezorientowany ale niestety popełniłem jede błąd nie rozejrzałem się i dostałem od jednego z klonów rasenganem w brzuch wbijając się w ścianę.
Ogłoszono koniec pojedynku a ja przegrałem ale dalem z siebie wszystko. Uśmiechnąłem się i straciłem przytomność.

Pov Fushi
Widziałam jego uśmiech na końcu dał z siebie wszystko i w kwestii walki fizycznej jak i psychicznej przełamał się i to dzięki temu narwanemu synu Minato. Uśmiechnęłam się i zeskoczyłam z trybun kolo Kakeru.
Wzięłam go na ręce i kierowałam do wyjścia kiedy usłyszałam.
-Nic mu nie będzie prawda? - zapytał niepewnie Naruto.
-Spokojnie twardy jest może przegrał z tobą walkę ale wygrał ją z samym sobą dzieki tobie - uśmiechnęłam się i ruszyłam w stronę skrzydła medycznego.
Zaraz do mnie dołączyli Emi i Inki.
Usiedli na krzesłach a ja zaczęłam leczyć biednego Kakeru.
Po chwili otworzył oczy.
-Co się stało?, o nie przegrałem? - spojrzał na mnie przerażony, no nieźle go Inki nastraszył.
-Spokojnie jestem z ciebie dumna Kakeru, może za rok ci się uda, waszej trójce.
Siedzieliśmy tak chwilę aż nie usłyszałam odgłosów walki. Kazłam uczniom wyprowadzić cywili i pomoc innym ja wybiegłam na zewnątrz i zobaczyłam Tego oślizgłego węża walczącego z trzecim któreś z ANBU chciało przejść przez barierę ale spłonęło żywcem. Stanęłam na dachu na przeciwko bariery. Hiruzen przyzwał Shinigami. I wtedy zobaczyłam ich, moich przyjaciół Hashirame i Tobirame jako ożywieńców. Wpadłam w szał, mój gniew dało się wyczuć z odległości kilku kilometrów, to nie był zwykły szał to był gniew boski. Moje włosy w jednej chwili zrobiły się czarne jak smoła a oczy całe czerwone razem z białkami, czarna energia otaczała mnie cała. Wszyscy zaprzestali walki nawet ten obślizgły wąż patrzył na mnie.
Zaczęłam podchodzić do niego a on z kpiącym uśmiechem patrzył w moja stronę. Jakie to było jego zdziwienie kiedy przekroczyłam bez żadnych problemów przez jego barierę. Podeszłam do ożywieńców i dotknęłam rękami uwalniając ich duszę z kontroli.
-Każda dusza sprowadzona wbrew woli niech odejdzie i spoczywa w pokoju - powiedziałam swoim boskim głosem a różnił się on od tego który miałam na ziemi był delikatny i spokojny. Zaczęłam podążać w stronę węża a on zaczął się cofać ze strachem w oczach.
-Każdy kto igra z życiem innych sprowadzi na siebie gniew boży, a jego dusza zacznie się tułać nie zaznając spokoju - mówiłam do niego podchodzac.
-Kim jesteś? - zapytał przerażony.
-Bogiem - odpowiedziałam w pełni poważnie i wystawiłam w jego stronę rękę - twe ręce za brudne, od grzechu, nigdy więcej nie zrobisz nimi nic zostają ci odebrane - mówiłam a za chwilę z jego rąk do mojej zaczęła przechodzić chakra, zaczął desperacko krzyczeć, bariera pękła, jego ręce były jakby wyssano z nich życie, nie mógł nimi ruszyc spływała po nich krew. Za chwilę trumny i cała moich przyjaciół zniknęły a koło węża pojawił się chłopak w okularach, zabrał swojego mistrza i zniknął. Odwróciłam się w stronę Hiruzena a on patrzył na mnie z przerażeniem. Podeszłam do niego i dotknęłam palcem.
-Twoje poświęcenie zostało nagrodzone przez bogów, twój los został zmieniony, ciesz się życiem i żyj. Shinigami którego przyzwał zniknął a sam Sarutobi został uleczony.
Po chwili cała moc zniknęła włosy ponownie zrobiły się śnieżno białe z czarnymi końcami a oczy przybrały najpierw kolor złoty a potem czarny. Upadłam na kolana przed całkowitym upadkiem podtrzymał mnie Inki i Neji.
Spojrzałam na dwójkę i zamknęłam oczy. Straciłam przytomność.

Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz