Minęło kilka tygodni od naszego przybycia do wioski Liścia, dzisiaj jest pierwszy etap egzaminu na chunina, czyli część pisemna, szczerze nie martwię się o moją drużynę bo wiem że dadzą sobie radę. Właśnie zmierzaliśmy do Akademii.
-Dobra to ja was tu zostawiam i jak mi nie zdacie to was ubije w domu. - zaśmiałam się i odeszłam. Poszłam do Kurenai na herbate. Nie musiałam się martwić.Pov. Inki
Sensei nas zostawiła i odeszła.
-To chodźmy już. - powiedziałem i razem z drużyną weszliśmy do budynku. Zobaczyłem Naruto i tego przeklętego Sasuke, boże ile bym dał żeby mu sprać tą arogancką dupe. Kiedy Naruto nas zauważył pomachał w nasza stronę. Popatrzyłem na Kakeru wydawał się spięty w końcu po tamtej sytuacji skupialiśmy się cały czas na treningu. Omijaliśmy drużyny Liścia szerokim łukiem bo przysiegam że bym nie wytrzymał. Ten narwany blondyn podbiegł do nas.
-Hej myślałem że wróciliście do siebie nie widzieliśmy się kilka tygodni, dattebayo!. - zaczął machać rękami na wszystkie strony.
Postanowiłem się nie odzywać widocznie za tą samą rada poszła moja drużyna tylko Kakeru wyglądał jakby bil się z myślami. Więc się odezwałem.
-Wybacz Uzumaki ale spieszymy się.
-No ale jesteśmy przyjaciółmi, dattebayo!. - każdy w pomieszczeniu popatrzył na nas przez jego krzyki.
-Chciałeś powiedzieć byliśmy, Kakeru przez dwa dni dochodził do siebie przez twojego przyjaciela, nie chcemy więcej poznawać ludzi a potem otrzymać nóż w plecy. - wycedziłem przez zęby. - a teraz wybacz.
Cała drużyna minęliśmy wszystkich i doszliśmy do dwójki chłopaków którzy nie chcieli nikogo przepuścić.
-genjutsu - szepnęła Emi.
U nas genjutsu było na porządku dziennym dzięki naszej mamie.
-Chodźmy dalej to nie to piętro. - odezwał się Kakeru.
-Masz rację chodźmy.
Przeszlismy koło tamtej dwójki nawet nie zwracając na nich uwagi. Oni i tak nas nie zobaczyli bo byli zajęci kłóceniem się z inną drużyna.
Kierowaliśmy się właśnie do sali, dostaliśmy numerki miejsc i usiedliśmy. Po chwili zaczęli się zbierać ludzie a ja zauważyłem czerwonowlosego chłopaka z tykwą na plecach.
~Uważaj na niego, jest jinchuriki Shukaku, czuję od niego krew. ~
Dzięki za ostrzeżenie Matatabi,
~Nie ma za co jak chcesz to w teście też Ci mogę pomóc~
Nie dam sobie radę mama była by zła jakby się dowiedziała że oszukiwalismy
~ Jak chcesz ale jak coś to jestem do dyspozycji Inki~
Uśmiechnąłem się i zaczął się test. Popatrzyłem na pytania i mało się nie posikałem ze śmiechu. Popatrzyłem na moją drużynę i chyba uważają podobnie. Takie pytania to pani Rin nam w wieku 8 lat dawała.
Napisałem test i popatrzyłem po sali nawet nie zauważyłem wcześniej kiedy zaczęli wypraszać osoby które zostały złapane na ściąganiu. Porozglądałem się i dostrzegłem ze Emi siedzi i bawi się długopisem chyba już skończyła, szukałem wzrokiem niebieskiej czupryny. Kiedy już ją znalazłem przybiłem sobie mentalnego facepalma. Ten idiota spał w najlepsze. Kiedy usłyszeliśmy że czas na pytanie 10 i że jak ktoś odowie źle to cała drużyna ma zakaz do końca życia zdawania na chunina to popatrzyłem na Kakeru żeby ten debil się nie wycofał. Ale nie on leżał na ławce patrząc na egzaminatora znudzonym wzrokiem, mój wzrok skierowałem na Emi ona też nie zamierzała się poddać. Tak mamy pierwszy etap. Drużyny zaczęły opuszczać sale. Popatrzyłem w prawo i zobaczyłem że Uzumaki wstaje.
No nieźle co za debil
~Kurama by mu nie pomógł więc pewnie nie zda~
Zaśmiałem się w myślach kiedy usłyszałem jak ten kretyn się wydziera że się nie podda i zostanie Hokage nawet jak by miał być geninem do końca życia.
Matatabi głupotę da się wyleczyć?
~haha chyba nie, ale nie powiem dzieciak jest zabawny~
Tu przyznam ci rację.
Nikt po jego oświadczeniu już nie wyszedł a ci którzy zostali zdali pierwszy etap. Nagle przez okno wpadła kobieta w czarnych włosach i zaczęła krzyczeć że z nią mamy drugi etap który będzie lasem śmierci.Wyszliśmy już z budynku kiedy ktoś złapał mnie za ramię.
Był to Naruto i ta różowa jak ona tam miała Sakura chyba.
-Czego? - zapytałem bez emocji.
-Idziemy na ramen wszyscy chcecie może iść z nami wiesz chcieliśmy jakoś przeprosić za tamto,dattebayo.
Popatrzyłem na moją drużynę, Emi jak spojrzała na Sakure to się odwróciła a Kakeru był spięty. Nie mogę pozwolić żeby moja rodzina cierpiała.
-Nie dzięki a teraz puść mnie-powiedziałem wyrywając rękę. Usłyszałem uderzenie o ziemię. Odwróciłem wzrok i zoabzcylem Emi na ziemi a jakiś koleś z wioski dźwięku chciał ja uderzyć że niby na niego wpadła. Nie wytrzymałem. Kakeru złapał za Katanę i stanął przed kolesiem przytrzymując mu ja przy szyji a ja drutami trzymałem jego rękę.
-Dotknij ja a ujebie ci ta łapę. - powiedziałem z jadem w głosie. Chłopak prychnął i odszedł że swoją bandą. Popuściłem drut a Kakeru schował miecz i pomógł wstać Emi.
Popatrzyłem dookoła a wszyscy patrzyli na nas.
Pięknie
~Nie przejmuj się~
- Chodźmy już do domu jutro mamy kolejny etap. - powiedziałem bez emocji w stronę moich przyjaciół i ruszyliśmy.
-Emi wszystko dobrze? - zapytałem z troska w głosie.
-Tak Inki nic mi nie jest ale coś mi nie pasowało w nich. - odpowiedziała po czym się zamyśliła.
-Mi też, ich chakra była tak dziwna. - dodał Kakeru.
-Mama mówiła kiedyś żebyśmy uważali na wioskę dźwięku teraz już wiemy dlaczego. - powiedziałem do nich.Gdy doszliśmy do domu pani Rin i wujek Izuna zalali nas masa pytań ale kiedy dowiedzieli się że zdaliśmy pierwszy etap to jakoś się rozpogodzili i rozluźnili.
Rozejrzałem się ale nigdzie nie widziałem mamy.
-A gdzie mama? - zapytałem
-Musiała coś załatwić w Ame i wróci albo w nocy albo jutro ale spokojnie zdarzy na drugi etap.
-Dobrze - uśmiechnąłem się i poslzismy wszyscy zjeść.Tymaczasem u Fushi
-Jesteś w 100 % pewny?! - wykrzyczałam w stronę Yahiko.
-Tak niestety Fushi ale takie mam informacje.
-Kurwa to psuje mi cały plan, cholerny Orochimaru, nie mogę mu oddać ani Sasuke ani żeby rozwalili wioskę.
-Uspokoj się proszę - powiedziała Konan.
-Dobra kto o tym poinformował Nagato?
-Zetsu ale podobno Itachi sprawdził te informacje.
-Tsa w to nie wątpię w końcu chodzi tu o jego brata.
-Więc co zamierzasz teraz?.
-Eh.. Nic nie mogę zrobić jeśli ten wąż dostanie Sasuke to Itachi zginie a tego ten chory debil chce, cóż poczekamy zobaczymy. Napewno nie dam zabic łasicy.
-Z tego co informował mnie Nagato to Itachi mu powiedział że umiera.
-Ta wiem taki los Uchiha, albo ślepota albo kij wie co. Ale ja go wyleczę tylko ten debil musi tego chcieć.
-No w końcu jesteś Bogiem - zaśmiała się Konan a Yahiko spojrzał na nią jak na wariatkę.
-Ta haha jeszcze ze to pamiętasz.
-Oczywiście - Uśmiechnęła się.
-Dobra jak coś informuj mnie na bieżąco. Ja idę bo dzieciaki miały egzamin chce sprawdzić czy sprać im tyłki czy pogratulować. - zaśmiałam się.
-Dobra jak coś będę wysyłać ci informacje. - odpowiedział Yahiko i znikłam.
Pojawiłam się w domu wszyscy spali poza Izuną który czytał jakieś zwoje.
-Yo braciszku czemu nie śpisz? - zapytałam zaglądając przez ramię co robi.
-Próbuje rozpracować technikę teleportacji. - uśmiechnął się w moja stronę.
-Co zamierzasz?
-Chyba przejdę się do Hokage i poproszę o zostanie shinobi wioski, nudzi mi się tu jak cholera. - odłożył zwój i oparł się o oparcie.
-Tylko mi nie zgiń znowu. - zaśmiałam się - i jak zdali?
-Haha zabawne Tobirama gryzie piach więc nie ma mnie kto zabić i tak zdali. - założył ręce na piersi i udał obrażonego.
-Dobra to ty rób co chcesz a ja idę spać. Dobranoc.
-Dobranoc śniezynko, - uśmiechnął się a ja wyszłam.
Po drodze do pokoju spotkałam Kakeru.
Podeszłam i poczochrałam go po włosach.
-Słyszałam od Izuny, dobra robota.
-Dziękuję. - już miałam odchodzić kiedy odezwał się znowu - mamo mogę zadać Ci pytanie?.
-To już było pytanie - zaśmiałam się - pytaj.
-Co to za uczucie kiedy chcesz rozmawiać z tą osobą ale jednocześnie nie?
-Chodzi o Naruto prawda?
On tylko kiwnął głową
-To chyba się nazywa że masz do niego żal że Ci wtedy nie pomógł ale chcesz się dalej z nim przyjaźnić. - złapałam za brodę w zamyśleniu. - ale moim zdaniem nie powinniście się izolować od innych przez tamta sytuację. Wybacz mu a będzie Ci lżej na sercu. - uśmiechnęłam się.
-Dobrze dziękuję - on mnie przytulił i pobiegł do siebie.
Weszłam do swojego pokoju i tam zastałam Inkiego.
-Ty też po radę?.-zaśmiałam się
-Może. - odwrócił speszony wzrok.
-Wyłaz Emi z tej szafy czuję cie. - powiedziałam a ona wyszła że spuszczoną głową - co jest dzieciaki?
-No bo chodzi o to że.. - zaczęła Emi
-My nie wiemy co mamy robić, boję się że jak im znowu zaufamy to skończy się jak ostatnim razem. - dokończył Inki
-Em więc tak, jeśli to was męczy to możecie im wybaczyć to co się stało już wam tłumaczyłam Sasuke dostał nauczkę a i nie byli trochę między młotem a kowadłem. Jak wy byście się czuli jak bym na przykład kłóciła się z Kakeru, za kim byście stanęli? Za waszym przyjacielem którego znacie od zawsze czy za mną która wzięła was pod swój dach 6 lat temu?
-Nie wiem - szepnęła Emi
-Ja tak samo, kocham was tak samo mocno. - dodał Inki.
-Właśnie oni znają Sasuke od małego a was poznali i zaprzyjaźnili się z wami więc oni mieli podobny wybór. Kocham was dzieciaki ale nie zawsze mogę wam pomoc, jak dla mnie lżej wam będzie zacząć od początku. - odpowiedziałam im a oni wstali i ruszyli do wyjścia.
-Dziękujemy mamo - powiedzieli razem.
-Dobranoc dzieciaki.
-Dobranoc.
Położyłam się i momentalnie zasnęłam.
CZYTASZ
Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)
FanfictionJest to mój pierwszy ff. Zapraszam na opowiadanie pełne humoru,romansu i przygód. Za wszelkie błędy przepraszam. Reszta w prologu.