Ch. 15 Stare Akatsuki

163 8 1
                                    

Dni mijały bardzo szybko, młoda Rin nauczyła się wielu technik medycznych oraz zaprzyjaźniła się z Isobu. Na każde zlecenie, wychodziłam sama oczywiście poinformowałam Nohare czym zarabiam ma życie moje a także i teraz jej, nie miała nic przeciwko. Tłumaczyłam jej że to są źli ludzie dlatego nie dopytywała o szczegóły. Dzisiaj postanowiłam wybrać na obrzeża Amegakure. Wiedziałam co się tam wydarzy a moim następnym celem w książce był Hanzo głowa wioski Ame. Ktoś zapłacił niezła sumkę za jego głowę. Upiekła bym dwie pieczenie na jednym ogniu. Pokrzyżowała bym plany mojego kochanego braciszka i trochę zarobiła czego chcieć więcej.
Będąc już na miejscu dotarłam w sam środek wydarzenia. Niebiesko włosa dziewczyna była trzymana przez Hanzo a ten rzucił kunai w stronę rudego i gościa z rinneganem w oczach.
Eh i znowu muszę sobie brudzić ręce.
Kiedy ten z czerwoną czupryną podniósł kunai, rudy zaczął biec w jego stronę.
W ostatnim momencie stanęłam za nim i złapałam za kołnierz chłopaka.
-Te narwaniec nie śpiesz się tak na drugi świat. - mruknęłam, a ci spojrzeli na mnie.
Podeszłam do chłopaka zabierając mu broń z ręki i odwróciłam się do wroga.
-Te Hanzo - zawołałam - dzieci będziesz męczył? Wolałabym się nie wtrącać ale ktoś zapłacił pokaźną sumkę za twoja okropna mordę. - uśmiechnęłam się psychopatycznie i pomachałam w jego stronę książką bingo.
Ten patrzył na mnie.
-Gówniaro, chcesz mojej głowy? Ha to poczekaj aż skończę tutaj i potem odeślę cie w zaświaty. - zaczął krzyczeć.
-Ts.. Mam więcej lat od ciebie- burknęłam pod nosem. - Dobra dobra ale pośpiesz się bo jak to się mówi czas to pieniądz, mordujcie się szybciej. - zawołałam w jego stronę. Odwróciłam się w stronę chłopaków i oddałam kunai czerwonowłosemu i szepnęłam do nich.
-Mogę ją uratować ale wisicie mi za to hajs.
Oni popatrzyli po sobie i kiwneli głowa na zgodę.
Oj nie wiecie ile kasy stracicie hahah
Wzięli odemnie kunai i stanęli na przeciwko udając że ten drugi chce zabić rudzielca. Ja odeszłam i stanęłam pod drzewem udając, że czekam.
Rinneganowiec popatrzył w moja stronę a ja mu tylko puściłam oczko, bo tylko tyle widzieli ponieważ resztę mam zakrytą i zniknęłam.
Nie minęła sekunda a stałam za Hanzo z katana przy jego szyi, ten puścił dziewczynę a ona złożyła pieczęcie i rozłożyła się na kartki papieru, po chwili już stała i tuliła przyjaciół którzy patrzyli w moja stronę z niedowierzaniem.
Hanzo tylko się zaczął śmiać i rzekł.
-Ile ci zapłacili? Hmm?. Mogę dać trzy nie cztery razy więcej niż oni tylko przynieś mi głowę lidera.
Udałam, że się zastanawiam po chwili zaczęłam się psychopatycznie śmiać. Wszyscy zwrócili wzrok na nas. A ja dotknęłam ręką pleców Hanzo i szepnęłam mu do ucha.
-Chcesz negocjować z Bogiem? - zacmokałam niezadowolona i poczułam jak się spiął. - Słyszałeś kiedyś o siostrze Uchiha Madary? - ten zaczął się trząść i rozszerzył oczy niedowierzając.
Po chwili wyjęłam jego duszę jako zapłatę za duszę Rin, i tak długo zwlekałam z tym. Mężczyzna padł na ziemię nieruchomo. Wszyscy zebrani zaczęli biec w moja stronę, jakie było ich zdziwienie kiedy zniknęłam i w chmurze dymu zjawiłam się koło Akatsuki ze swoim celem pod pachą. Podeszłam do trójki stojących na samym początku zebranych i odezwałam się.
-Po pierwsze przystańcie na plan zamaskowanego, po drugie zbierzcie silnych shinobi a po trzecie po zapłatę za jej życie - tu pokazałam palcem na niebieskowłosą- niedługo się wstawię. Odwróciłam się plecami z zamiarem odejścia kiedy usłyszałam głos rudego.
-Jak się nazywasz?
Spojrzałam na niego przez ramię.
-Rządź dobrze Amegakure, niech ludzie już nie cierpią.-uśmiechnęłam się i zniknęłam w kłębie dymu zostawiając ich zdezorientowanych.
Wracając do domu zaniosłam ciało Hanzo do punktu skupu i odebrałam niezła sumkę.

-Wróciłam. - zawołałam w wejściu. Ale odpowiedziała mi cisza. Weszłam do pokoju i zobaczyłam jak mężczyzna z białą maska trzyma Rin tak żeby się nie odzywała.
-Puść ją to że mną chcesz gadać prawda?
Ten spojrzał na mnie i na dziewczynę po czym ja puścił a ta odrazu podbiegła do mnie i się przytuliła. Pogłaskałam ją po włosach.
-Sumari idź do pani Mei i pomóż jej z zakupami. - uśmiechnęłam się przez maskę co było widać po moich oczach. Dziewczyna skinęła głowa i wybiegła z domu. Ja natomiast usiadłam na biurku.
-Więc w czym mogę pomóc? Zabić kogoś? Jakieś informacje? Ale pamiętaj wszystko kosztuje.
Ten poszperał w płaszczu i żucił sakiewka w moja stronę po czy powiedział.
-Skąd się tam wzięłaś, o jaką zapłatę chodziło, co powiedziałaś Hanzo że wydawał się przerażony i jak skłoniłaś Akatsuki do mojego planu.
Zacmokałam nie zadowolona otwierając skakiewke z pieniędzmi. Pokazałam mu dwa palce, ten spojrzał na mnie i westchnął zaraz rzucił druga sakiewka w moja stronę i kazał odpowiedzieć.
-Hmm i teraz się zgadza no więc tak, ktoś chciał głowy Hanzo więc mu ją dałam, o zapłatę za życie niebieskowłosej, zapytałam go czy chce niegocjowac z Bogiem i poprostu im powiedziałam żeby się zgodzili. Coś jeszcze? - odpowiedziałam bez emocji.
Ten spojrzał w stronę okna.
-Skąd wiesz jaki mam plan?
-A to kolejna informacja która jest dosyć droga.
On spojrzał na mnie z czerwiena w oku której było widoczne przez maskę.
-Dobra dobra masz to w gratisie - Podniosłam ręczę w geście obrony. - Moi informatorzy mi powiedzieli.
-Kto?
-A tego mój drogi Panie Madaro nie mogę już wyjawić bo nie będę miała informatorów. - obwieściłam z kpiną w głosie.
Jak on jest Madarą to ja zostałam oficjalnie żona Jashina.
-Dobrze tyle mi wystarczy ale kiedyś się jeszcze spotkamy.
-Tylko pamiętaj żeby mieć więcej kasy. - odpowiedziałam mu i znikł.
Taki był zakochany a nie rozpoznał własnej miłości po chakrze, ha kretyn.
Wstałam i poszłam do kuchni w której już czekała na mnie Rin. Usiadłam przy stole a ta podała mi kubek z herbata i także usiadła patrząc na mnie wyczekująco.
-No co?
-Nic tylko Isobu mówi że masz mi coś do powiedzenia.
-A to pieprzony krab. -mruknęłam podnosem. - Tak wiesz kto to był?
-Nie ale jego chakra wydawała się dziwnie znajoma.
-Eh przynajmniej jedną potrafi skojarzyć fakty, więc to był Uchiha Obito.
Ona rozszerzyła oczy w niedowierzaniu.
-To niemożliwe przecież wiedziałam jak umiera.
-No właśnie ale żyje i to dzięki Madarze.
-Ale przecież Madara zginął w walce z Pierwszym Hokage.
-No właśnie każdy tak myśli ale uwierz, że póki co jeszcze żyje, ale więcej nie mogę Ci powiedzieć i te informacje mają nie opuścić tego pomieszczenia.
Ta tylko skinęła głowa i więcej nie pytała.
-Za niedługo będę ruszać do Konohy mam pewną rzecz do zrobienia, więc zostaniesz w domu pani Mei, już z nią rozmawiałam, zostawię ci parę zwoi żebyś się nie nudziła i spożytkowała swój czas wolny.
-Dobrze. - odpowiedziała smutno. - ale wrócisz prawda?
Uśmiechnęłam się w jej stronę i poklepałam po głowie.
-Jak bym mogła zostawić taka niedorajde samą.

Poszłam do pokoju się spakować. Umyłam się i zaczęłam ubierać. Piersi obwiązałam szerokim bandarzem, na to założyłam czarna siatkową koszulkę, swoje granatowe kimono z wysokim kołnierzem i emblematem klanu na plecach obwiązałam czarnym grubym sznurem (Coś jak ma Sasuke w 2 części u Orochimaru) na nogach miałam białe spodnie 3/4 i obwiązane od kostek do kolan i założyłam drewniane sandały (jak ma Jiraiya), swoje długie białe włosy spiełam w koka zostawiają dwa pasma luźno i na usta założyłam maskę. Swój płaszcz który dostałam w prezencie od Mito nałożyłam na ramiona i zakryłam głowę kapturem. Swoją nieodłączną broń przypięłam do pasa i wyszłam z pokoju. Krzyknęłam, że wychodzę do Rin i ruszyłam w drogę.
Konoho nadchodzę!!

Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz