Ch.29 Prawda

136 6 0
                                    

Pov Inki

Walczyłem właśnie z shinobi dźwięku razem z Nejim. Kiedy poczuliśmy bardzo dziwna moc, popatrzyliśmy po sobie i skierowaliśmy się w stronę owej mocy. Stanęliśmy na dachu nie daleko i to co zobaczyłem zwaliło mnie z nóg. Z rozszerzonymi oczami patrzyłem a tamta stronę. Nogi odmówiły mi poslyszenstwa i gdyby nie bialooki już bym kleczal.
-Fushi-sensei - wymamrotalem pod nosem.
Wiedziałem jak charka wokół niej wiruje i staje się czarna jak jej włosy się zmieniają na czarne a oczy miała jak demon czale czerwone. Przeszła przez barierę która zabiła jednego z ANBU widziałem wszystko, zerknąłem kontem oka na towarzysza on też patrzył jakby w transie.
Za chwilę usłyszałem krzyk tak przeraźliwy jakbyśmy przenieśli się do samego piekła. Stałem już na własnych nogach kiedy nagle bariera pękła a mężczyzna w okularach pojawia się i znika z kimś innym popatrzeliśmy z Nejim na siebie i chyba wpadając na ten sam pomysł pobiegliśmy w stronę Trzeciego kiedy już byliśmy prawie na miejscu sensei się zmieniła wyglądała jak zawsze ale upadła na kolana. Podbiegłem i złapałem ją Neji wpadł na ten sam pomysł. Popatrzyliśmy na nią a ona się uśmiechnęłam i zamknęła oczy.
-Mamo! - zawołałem klękając i trzymając ją w ramionach - proszę cię nie możesz nas zostawić. - z moich oczu zaczęły lecieć łzy
~uspokoj się ona żyje ~
Usłyszałem głos Matatabi w głowie i się uspokoiłem. Popatrzyłem przed siebie i widziałem wzrok Nejiego i Hiruzena był on ciepły? Jakby chcieli dodać mi otuchy.
-Mamooo! - usłyszałem krzyk Emi która podbiegła razem z Kakeru, rzuciła się na nią przytulając a Kakeru stał jak wryty.
-Spokojnie żyje - powiedziałem ocierając łzy, chciałem wziąć ja na ręce kiedy za ramię złapał mnie wujek Izuna, smutno patrzył na sensei i wziął ja na ręce.
-Co tu się stało przed chwilą - zapytał Kakeru.
~Jak się obudzi to wam wszystko opowie podejrzewam ~
-Jak wstanie to nam wyjaśni a teraz chodźmy - Wstałem z klęczek i zacząłem podarzac za Izuną - Neji, dziękuję - popatrzylem na chłopaka przez ramię i zacząłem iść za resztą.

Kiedy byliśmy już w domu siedzieliśmy w kuchni rozmyślając co się wydarzyło, opowiedziałem wszystko co widziałem pozostałym.
-Wiedziałem - Odezwał się Izuna i położył przed nami zwój z legendą o Unmei bogini przeznaczenia.
-Bogini Unmei? Co to ma do rzeczy - zapytał Kakeru a mnie olśniło
-Unmei?! - wstałem jak poparzony a wszyscy spojrzeli na mnie - Matatabi tak mówił do mamy jak byliśmy w jaskini.
-Isobu też nieraz tak na nią mówił - odezwała się Rin.
-I nikt inny nie ma mocy żeby ożywić człowieka tylko bóg. - powiedział Izuna.
-Czyli co? - zapytał Kakeru za co trzepnąłem go w łep. - ala za co?
-za głupotę przecież mówimy, że mama jest ta bogini Unmei z legendy. To by wyjaśnialo dużo rzeczy. - usiadłem i zacząłem myśleć.
-Czyli mnie rozszyfrowaliscie? - do pomieszczenia weszła nasza opiekunka.

Wszyscy obróciliśmy się w jej stronę.

Pov. Fushi

Patrzyli na mnie w szoku. Usiadłam przy stole i zaczęłam.
-Dobrze chyba wam muszę wyjaśnić prawda?
Wszyscy pokiwali głowami
-Wiec tak owszem mam na imię Unmei i jestem bogini przeznaczenia i losu ludzkiego, jako bog mam misję zmienić przeznaczenie świata.
-Czyli wtedy kiedy mówiłaś że Twoja matka została zabita - zapytał Izuna
-Tak to nie była prawda musiałam wtopic się w społeczeństwo.
-A sharingan przecież to kekkei genkai klanu Uchiha. - zapytała Rin.
-Jestem Bogiem mam wszystkie moce jakie wy ludzie posiadacie tylko taka moc mogłam wybrać tylko raz, może to głupie ale mój wybor zależał od koloru ryb - zaśmiałam się. - I później spotkałam Madare.
- Czyli wtedy na wojnie jak cie przebiło to dlatego byłaś taka pewna że nie umrzesz, eh a ja głupi ryczałem na wojnie. - zaśmiał się Izuna. - ale zastanawia mnie czemu mnie ściągnęłaś tak późno do życia, serca nie masz śniezynko - naburmuszyl się Chłopak jak dziecko.
-Tak późno ponieważ wcześniej nie mogłam nie mogę przywracać do życia ludzi na prawo i lewo tak się składa- złapałam się za nasadę nosa. - Łącznie mogę zrobić to tylko jeszcze dwa może trzy razy na teraz a w waszych naszyjnikach - tu wskazałam na wisiorki dzieciaków. - są duszę na wymianę w razie waszej śmierci. Można powiedzieć że tylko raz możecie zginąć i wrócić do życia.
-Czyli jak mówiłaś że one nas ochronią to o to ci chodziło - zapytała Emi
-Dokładnie kiedy zginiecie, shinigami wyciegnie duszę z klejnotów w łańcuszkach a wasza dusza zostanie oszczędzona a cialo uzdrowione. Taki mały układ że śmiercią - wzruszyłam ramionami i się zaśmiałam. - ale niestety wszystko ma swoje limity i ograniczenia.
-Jakie? - zapytał Inki
-Kiedy zostanie mi ostatni raz sprowadzenia duszy i go wykorzystam nie dostane więcej szans, za każdą ożywiona duszę place inna czyli zabijam, wiecie nie ma nic za darmo nawet w świecie bogów. Jeśli nie będę mogła już nikogo przywrócić do życia a umrzecie po wykorzystaniu szansy, żeby was ożywić lub kogo kolwiek będę musiała zapłacić kawałkiem swojej boskiej mocy ale za to zostanę postawiona przed boskim sądem i nigdy już nie zejdę na ziemię lub zostanę stracona z pozycji Boga do pozycji żniwiarza albo co tam jeszcze przyjdzie do głowy Bogą.
-Czyli znikniesz od nas na zawsze? - zapytała smutnym głosem Emi
-Dokładnie
-Czyli to dlatego wyglądasz cały czas na 17 lat a masz ponad 100 - wykrzyczał Izuna.
-Braciszu ja mam dokładnie ponad 400 lat jak nie lepiej - uśmiechnęłam się a on złapał zawieche. - Ziemia do Izuny - pomachałam mu przed nosem a on dopiero zwrócił uwagę.
-Czyli dalej jestem twoim bratem? - zapytał a ja przybilam sobie piątkę z czołem.
-Serio tym się tak zwiesiles? Ja myślałam że tym ile mam lat - zaczęłam się śmiać.
Wszyscy wybuchli śmiechem razem ze mną.
-Wracając do twojego pytania, oczywiście że jesteś bakazuna - pokazlam mu język. - dobra a teraz tak wy znacie prawdę ale nikt inny nie może się dowiedzieć o tym jasne?
-Jak słońce - odezwał się Kakeru a inni pokiwali głowami.
-Ale jak wyjaśnimy to co widział trzeci i Neji jak nie inni shinobi? - zapytał po chwili Inki
-To proste, że zucilam iluzje, w końcu jestem oficjalnie Uchiha prawda? - uśmiechnęłam się cwaniacko a wszyscy się zaśmiali.

Siedzieliśmy tak jeszcze z godzinę i opowiadałam im o tym skąd znam biju i jak dałam imię Kuramie itp.

Na drugi dzień dowiedziałam się, że Naruto walczył z Shukaku, i Kazekage nie żyje. A my musimy wracać do siebie.
Izuna wraz z Rin zostają w liściu. Minato uznal że Izuna z Rin zostaną Joninami a nasze skrzaty oficjalnie mają range Chunina.Oczywiście musiałam wytłumaczyć co się stało dzień wcześniej.
Pożegnaliśmy się wszyscy i wróciliśmy do naszego domu na terenie Amegakure.
Często wykonywaliśmy misję dla Yahiko i Konan, jakieś zlecenia z księgi bingo i plany Akatsuki przy okazji poroży skotkałam pozostałe ogoniaste i ich jinchuriki. Po dłuższej rozmowie dostałam od każdego trochę chakry, aby Akatsuki nie zabijało ich przy pieczetowaniu. I tak z dnia na dzień.

Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz