Rozdział 3 Zmiany Ch. 30 Sunagakure

142 6 0
                                    

Minęło 3 lata od egzaminu na Chunina.
Yahiko zdobywał dla mnie informacje.
Dowiedziałam, że jako że Akastuki zaczęło polować na ogoniaste moje plany muszą się przyspieszyć, moja córka chrzestna Tsunade wróciła do wioski i zarządza szpitalem na prośbę Minato, Sasuke był tak głupi że w chęci zemsty uciekł do tego oślizgłego węża, Konoha i Suna podpisały Traktat Pokojowy i został wybrany nowy Kazekage, Jiraiya zabrał Naruto na trzyletni trening. Wszystko pięknie ładnie ale trzeba zacząć działać, dziaja Yahiko wysyła nas w do pomocy w ocaleniu nowego Kazekage, o pomoc poprosił go sam Minato a jako że Yahiko chce podpisać Traktat o nie agresji także z wioska piasku to mu to odpowiada.
Przez trzy lata dużo się zmieniło, Mojej drużyny już nie mogę nazwać dzieciakami, chłopacy są wyżsi odemnie o głowę a Emi mojego wzrostu, tak samo jak nie mówią już na mnie mamo tylko siostro albo sensei.
Zaraz po wiadomości ruszyliśmy w stronę kryjówki Akatsuki będącą najbliżej Suny.
-Fu daleko jeszcze? - zaczął marudzić Kakeru
-Tak daleko jak się nie zamkniesz to cie przywiąże do drzewa. - burknęłam pod nosem.
-No bo biegniemy już godzinę i dalej nic nie wiemy.
-Kakeru proszę bądź znowu tym 7 letnim chłopcem. - zażartowałam
-Ej dzięki - naburmuszyl się i więcej nie odezwał.
-Obyśmy zdążyli przed Konoha i Suna nie chce trącić członków Akatsuki.
-Czemu? - zapytał Inki
-Bo będą mi potrzebni, tłumaczyłam wam już przecież tyle razy, że ja też jako tako mam na nich wpływ.
-One-san oni nigdy cię nie słuchają - zaśmiała się Emi.
-Właśnie widzę. - zaśmiałam się i słyszałam tylko prychnięcia chłopaków.-Dobra jesteśmy. - stanęłam przed skałą
-Ale to jest kamień - powiedział czerwonooki
-No co ty normalnie odkryłeś Kirigakure. - powiedział z ironią Inki.
-Przestańcie się kłócić - zawołała Emi.
- Im starsi jesteście tym z wami gorzej-powiedziałam pod nosem i jednym ruchem rozwalilam ścianę z barierą.
-Straszna - powiedzieli pod nosem chłopcy a dziewczyna się zaśmiała.

Weszliśmy do środka na szczęście pieczętowanie jeszcze się nie skończylo więc mają tylko kawałek.
-Inki trzymaj się z tyłu, onie nie widzą nic na temat Nibi - szepnęłam a on kiwnął głową i zostali z tyłu.
Podeszłam do przodu.
-Szybcy są prawda. un?
-Zamknij się.
-Eh jak zwykle artyści - powiedziałam i podeszłam do ciała Kazekage jeszcze dychał.
-Kim jesteś? - odezwał się Pan marionetka
-Napewno nie waszym wrogiem.
-A skąd mamy wiedzieć co?, un.
-Bo to mi kiedyś rozniesliscie ogródek idioci.
-Yukioni jak mniemam- odezwał się Sansori.
-Do usług za odpowiednią opłatą.
-Więc mam myśleć że zapłacili ci za pomoc, un. - odezwała się blondi
-Nie idioci chce zapobiec bezsensownej śmierci. I waszej i jego - wskazałam palcem na ciało Kazekage.-Tyle co macie wystarczy by wskrzesić dziesiecioogonaiastego a teraz sio mi stąd zanim przybędzie Konoha.
-No chyba sobie jaja robisz nic o tym nie wiemy, un.
-Tak jak myślałam- powiedziałam i rzuciłam zwojem od Nagato.
-Rozkazy Paina a teraz sio.
Sansori odczytal zwój i schował go.
-Deidara wracamy.
-Ale..
-Żadnego ale ona nie kłamała Pain zmienił rozkazy.
- Jak chcesz to możesz użyć tej twojej sztuki żeby uszkodzić trochę ta jaskinie, wiesz żeby nie było podejrzeń, walka i takie tam.
Chłopakowi nie trzeba dwa razy powtarzać rozesłał po jaskini swoje małe gliniane pajączki.
-Katsu! - zawołał i bum wybuchło.
-Dobra a teraz sio mi stąd.
Deidara z tworzył glinianego ptaka i odlecieli.
Podeszłam do Kazekage i znów sprawdziłam puls.
-Cholera odchodzi mi, muszę sprowadzić jego duszę-warknęłam.
-Ale zostało ci jeszcze tylko jedno - zawołał Kakeru.
-Spokojnie nic się nie stanie, chyba. - Uśmiechnęłam się niewinnie po czym sprowadziłam duszę Kazekage mówiąc
-To nie jest twoja pora na śmierć wróć Kazekage Gaara i otorz swe oczy- mówiąc to z mojej ręki wyszła biała poświata.
Wszystko się udało Teraz tylko był nie przytomny a my trochę brudni od pyłu.
Inki wziął na ręce Kazekage i wyszliśmy z jaskini.
Stalismy tak kiedy w moja stronę poleciał kunai a przed nami wyskoczył Naruto.
-Kakeru? Co wy tu robicie? , dattebayo.
-Yo Naruto, nam też cię miło widzieć a co do twojego pytania, mamy misję pomoc wam z ratunkiem, ale jakby tak no spóźniliście się. - Chłopak uśmiechał się szeroko.
Do naruto dołączyła reszta, Kakashi, Sakurą, Rock Lee, Might Guy, Tenten oraz Neji. Każdy dużo się zmienił ale mój wzrok spoczął na Bialookim, a moje serce zabiło mocniej.
Co jest do cholery.
Złapałam się za klatkę i upadłam na kolana. Zaczęłam ciężko oddychać.
-Fu co się dzieje? - podbiegł do mnie Kakeru
-One-san powiedz coś - Emi zapytała zmartwiona.
Inki podał Kazekage Naruto i pomógł mi wstać.
-A mówiliśmy żebyś tego nie robiła. - Powiedział spokojnym tonem Inki
-Stało się coś? - podeszła do nas Sakura. - jestem medykiem mogę pomóc - popatrzyła na mnie.
-Nic mi nie jest to przez walkę z Akatsuki trochę przedobrzyłam. - Uśmiechnęłam się przez maskę i próbowałam stanąć na własnych nogach. Niestety na darmo.
Kakeru wziął mnie na ręce.
-Wybaczcie ale skoro nasza misja dobiegła końca my się zmywamy. - powiedział Inki
-Może pójdziecie z nami do Suny, chciałbym podziękować za ratunek. - odezwał się Kazekage który się ocknął.
Emi z Kakeru popatrzyli na Inkiego i na mnie.
-W sumie chyba będzie bliżej niż do nas. - Odezwał się Kakeru.
-Więc chodźmy, dattebayo! - krzyknął blondyn
-I to się nazywa siła młodości - powiedzieli równocześnie Lee i Might
I w ten sposób ruszyliśmy do Suny.
Po drodze spotkaliśmy Temari i shinobi Suny. Jak tylko zobaczyła Gaare całego rzuciła mu się na szyję.
-Gaara nic ci nie jest. - krzyknęła
-Temari spokojnie jestem cały i to dzięki shinobi z Ame. - pokazał ręką na nasza grupę, ja niesiona przez Kakeru miałam zamknięte oczy.
-Ame? co tu robi Amegakure? - zapytała podejrzliwie.
-Dostaliśmy rozkazy od dowódcy że Konohagure potrzebuje wsparcia a że my byliśmy najbliżej to tak wyszło, a że Ame chce pokoju z Suna to właśnie po to tu jesteśmy. - odpowiedział beznamiętnie Inki.
-A ten jak zwykle chodząca oaza spokoju i opanowania. - odezwał się Naruto na co dostał w głowę od Sakury, która rozmawiała z Emi.
-Aha i sami pokonaliście Akatsuki które dało radę nawet Kazekage?
-Oczywiście, jako że byli trochę nie w kondycji przez pieczętowanie biju to tak - Odpowiedział z uśmiechem Kakeru.
-Dobra mniejsza, właśnie Sakurą potrzebujemy cie Kankuro został zatruty przez jednego z nich i ledwo żyję.
-Dobrze chodźmy- powiedziała Sakura.
-zmieniło się coś w Sunie od jakichś 5 lat? - zapytałam się
Wszyscy się na mnie spojrzeli
-Myślę że nie, a dlaczego pytasz? - zapytał Kazekage.
-Kiedyś byłam u Rasy chciał mi zapłacić żebym cie zabiła ale za mało proponował więc go olałam - powiedziałam i stanęłam na własnych nogach. Wszyscy potrzyli w szoku na mnie.
-No co zanim zostałam shinobi byłam najemnikiem a teraz złapać się wszyscy za ręce.
-Nic ci już nie jest Fu? - zapytał z troska Kakeru.
- Jak widać nie - przewróciłam oczami i złapałam za rękę Kakeru a druga złapał mnie Neji. Moje serce znowu szybciej zabilo
Cholera co to za uczucie
-Wszyscy? - zapytałam a oni skinęli głowa - Dobra to zamknąć oczy bo to może być nie przyjne przy pierwszym razie a nie chcemy żeby pacjent nam kopnął w Kaledarz. - zaśmiałam się.
Po chwili Stalismy przed brama Suny. Wszyscy zaczęli witać Kazekage.
-Dobra prowadź do tego Kankuro znam się trochę na truciznach mogę pomóc - zwróciłam się do blondynki z wachlarzem na plecach.
Zaczęła prowadzić mnie, Sakur i Inkiego.
-A ty po co nam? - zapytałam chłopaka
-Po to żebyś nie odwaliła nic głupiego. - odpowiedział przewracając oczami.
-Dobra dobra. - zaśmiałam się
Weszliśmy do sali i poaptrzylam na chłopaka
-Ile minęło od kad tu leży - zapytałam sprawdzając puls.
-Jakieś 3 dni i jest coraz gorzej - odpowiedziała Temari.
-Dobra kim jest? - zapytałam i zaczęłam związywać włosy
-Bratem moim i Gaary.
-Rozumiem czyli brat Kazekage. Cholera
-Stało się coś - zapytała Sakura.
-Tak on już w połowie nie żyje nie zdarzymy.
-To. N.. Niemożliwe - Temari zaczęła płakać - nie może umrzeć.
-Kuso, Inki zabierz je stąd
-Fu nie możesz dobrze wiesz ze to ostatni raz- powiedział zmartwiony.
-Muszę on miał żyć a historia się zmieniła przezemnie - Szepnęłam tylko żeby on mnie usłyszał
- A co potem? Może już nie być odwrotu.
-Przeżyje jakoś najwyżej mi się dostanie - odpowiedziałam - już one nie mogą tego widzieć
-Chodźcie - zwrócił się do dziewczyn - chłopak będzie żył - uspokoił je
One poszły z nim a ja zaostalam z Kankuro. Rozcielam mu trochę skóry i machnięciem ręki Wyciagłam truciznę.
Potem położyłam mu rękę na klatce piersiowej i zaczęłam mówić.
-To nie jest twój czas na śmierć, on nie nadszedł jeszcze, wróć do siata żywych Kankuro i otwórz oczy. - za recytowałam a moja ręką zaczęła świecić na biało.
Chłopak po chwili otworzył oczy.
-Anioł, jestem w niebie - odezwał się ochryplym głosem.
-Nie niestety ale Żyjesz ale dobrze że żarty ci się trzymają a teraz leż zaraz ci opatrzą.
Odwróciłam się i otworzyłam drzwi
Temari popatrzyła na mnie.
-Idź do brata zanim Boga będzie widział na nie tylko anioły - zaśmiałam się a ona popatrzyła na mnie jak na ducha a po chwili wbiegła do sali i zaczęła tulic brata.
-Jak to zrobiłaś, sama mówiłaś że jest za późno - zapytała Sakura.
-Może zeczywiscie jestem aniołem jak to stwierdził ten tam? - zaśmiałam się i pokazałam palcem na drzwi. - Inki chodźmy trzeba dać ten głupi papierek.
-Już idę - odpowiedział.

Po chwili byliśmy już pod gabinetem Kazekage. Zapukałam i weszlismy po otrzymaniu pozwolenia. Byli tam wszyscy.

-I jak z nim? - zapytał zmartwionym głosem Gaara.
-Jak wiedział we mnie anioła to chyba dobrze - zaśmiałam się i stanęłam przed biurkiem obok bialookiego a obok mnie stanął Inki- Więc jak już mówił Inki wcześniej mamy dostarczyć propozycje pokoju z Ame. - wyciągnęłam zwój i podałam go Czerwonowlosemu.
-Dobrze jak dla mnie to nie mam problemu ani nic przeciwko ale niestety muszę to przedyskutować z radą. - odezwał się z lekkim uśmiechem.
-Jak dla mnie nie ma powo..-nie skończyłam po zaczęłam kaszleć a z moich ust zaczęła lecieć krew.
Zakręciło mi się w głowie i już czułam jak mam bliskie spotkanie z podłoga dopóki nie poczułam ramion które mnie złapały. - popatrzyła kto był moim wybawicielem i ujrzałam piękne perłowe oczy.
Pomógł mi wstać a Inki złapał mnie z drugiej strony.
-wszystko w porządku - zapytał Neji.
-Nie jest w porządku - wkurzył się Kakeru - miałeś ja pilnować żeby tego nie zrobiła - zwrócił się do Inkiego
-Wyobraź sobie że próbowałem. - wysyczał przez zęby.
-Możecie się nie kłócić przy Kage idioci - odezwała się zdenerwowana Emi a pszyscy wraz z Kazekage parsknęli śmiechem.
Wstałam już na własnych nogach ale oparłam się o Inkiego.
-Już lepiej dziękuję - zwróciłam się do Hyugi
-Nie ma za co - Uśmiechał się
Boże jaki on ma boski uśmiech
Po trzasnęłam głowa żeby przestać o tym myśleć.
-Wracając - zwróciłam się do Kage Suny- mi nie przeszkadza czekanie jeśli nie macie nic przeciwko możemy zostać w wiosce parę dni a jeśli nie to poprostu się teleportuje za jakieś 3-4 dni i dasz nam odpowiedź.
-Myślę że to słuszne rozwiązanie. - odpowiedział.
-Ale Fu nie możemy zostać pamiętasz że Yahiko kazał nam natychmiast wracać - odezwał się dalej lekko zdenerwowany Kakeru.
I wtedy mi zaświtało Akatsuki musiałam zapobiec zabiciu Itachiego.
-No tak zapomniałabym, dzięki Kakeru - uśmiechnęłam się lekko - W takim razie przepraszam - ukłoniłam się lekko.
-Nie ma problemu podejrzewam że za 3 dni będę miał Odpowiedź - powiedział Kazekage.
-W takim razie będziemy wracać - powiedziała Emi - Do wiedznia Kazekage - sama - i ukłoniła się w jego stronę.
-Wystarczy Gaara - a on się uśmiechnął.
-W takim razie cześć. - Powiedziałam i złapałam za rękawy chłopaków a Emi złapała za rękę Kakeru. I puf nie ma nas już w gabinecie a w domu (No kto by pomyślał xD dop. Autorka)
-Czy ty już całkiem zgłupiałaś - wydarł się Kakeru
-Nie dlaczego? - odpowiedziałam spokojnie
-Dlaczego? Przecież możesz zniknąć - Wykrzaczal
-Po pierwsze nie tym tonem do mnie a po drugie ile razy mam wam tłumaczyć że dopoki nie sprzedam swojej duszy nie zniknę. - powiedziałam zakładając ręce pod piersiami.
Niebiesko włosy zamilkł.
Po chwili się odezwał już spokojniej
-przepraszam ale poprostu nikt z nas nie chce cie stracić
-Ale ty wiesz że jak zapobiegnie odrodzenia się Kagui to będę musiała wracać do nieba? - zapytałam z ironią.
-Tak jesteśmy tego świadomi ale nie chcemy cie stracic teraz - odezwał się Inki.
- Poprostu cie kochamy One-san - wtrąciła się Emi
-Eh skaranie boskie z wami - złapałam się za mostek nosa.
Poszliśmy zjeść i umyć się i spać

Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz