Ch. 21 Drużyna Fushi

168 5 0
                                    

Smacznie sobie spałam kiedy do moich uszu dotarł dźwięk mocnego stukania. Leniwie otworzyłam oczy i rozsunęłam wyjście na taras. Zobaczyłam tam Izune, który najwyraźniej ćwiczył.
-Yo braciszku co się wyzywasz na biednym drzewie?
On odwrócił się w moja stronę i po chwili zobaczyłam na jego twarzy soczystego buraka. Szybko odwrócił głowę.
-Fu mogłabyś się ubrać, proszę?
-Co?. - Spojrzałam i dopiero zauważyłam że byłam w samej bieliźnie.- a tak jasne. Weszłam do pokoju i założyłam kimono z herbem klanu na plecach i drewniane sandały, włosy zoatawilam rozpuszczone a maskę nałożyłam tylko na szuje, katanę zaczepiłam do pasa i wyszłam ma podwórko.
-Już a więc wracając co ci zrobiło tę biedne Drzewo?. - zaśmiałam się i wskazałam na roślinę przed nim.
-Nic ale nic lepszego nie mamy tu do trenowania. - podrapał się po karku i uśmiechnął w moja stronę.
-Wychodzę dzisiaj do Ame więc trochę mnie nie będzie i możliwe, że wrócę z trójka dzieci.
-Co? Tylko mi nie mów że są twoje. - zapytał przerażony.
-Nie Bakazuna ale mam pewien plan tylko nie wiem czy mi wyjdzie, głównie po to taki wielki dom.
-Uff ulżyło mi odrazu heh, czyli ten plan miałaś już od ponad pół roku widzę.
-Tak, ale wszystko małymi krokami, dobra trenuj sobie a ja idę zjeść i lecę, a i tak wogole to ty dzisiaj idziesz na zlecenie. - Pościłam mu oczko i zniknęłam za drzwiami.
Kierowałam się do kuchni w której zastałam gotującą Rin.
-A nasza pani domu jak zwykle o miejscu i czasie. - zaśmiałam się a dziewczyna odwróciła się do mnie.
-No tak jestem tu najmłodsza a muszę gotować co z was za dorośli. - zaśmiała się i podała mi kubek z kawą i jajecznicę.
-Przypominam że masz już 20 lat. - zerknęłam na nią i zaczęłam zajadać.
-A ja ci przypominam że wy ponad 100. - powiedziała ze złośliwym uśmiechem i usiadła naprzeciw z herbatą.
-O A jaka wyszczekana się zrobiłaś odkąd cie uratowałam.
-Dobra dobra jedz bo ostygnie.
-Aye, a tak wogole wychodzę zaraz do Ame chcesz coś?
-Nie nie trzeba a po co tam?
-Mam sprawę do załatwienia i może wrócę z trojka dzieciaków.
-Eh.. Ty i te twoje pomysły.
-Co jak co ale moje pomysły zawsze wychodzą na dobre. - uśmiechnęłam się szeroko i wzięłam łyk kawy.
-No w sumie nieraz tak.
-Co masz na myśli mówiąc nie raz?.
-Nic nic długo cię nie będzie?.
-Nie powinno zostawiłam w domu pieczęć do teleportacji więc może do wieczora wrócę.
-Okey, a zapomniałabym jak byś widziała jakieś zwoje medyczne i parę ziół to w sumie możesz mi wziąć.
-Nie ma sprawy mój lekarzu. - ukłoniłam się teatralnie i ruszyłam do wyjścia.
-To ja lecę do później a i zrób duża i zajebistą kolacje.

Byłam już przed brama Amegakure, wszędzie lało jak zwykle dobrze że wzięłam ze sobą płaszcz wodoodporny.
Przekroczyłam tylko próg a moim o za ukazały się latające kartki papieru a chwilę później z nich Konan.
-Yo ja do Yahiko.
-Domyśliliśmy się. - uśmiechnęła się i zaczęła mnie prowadzić.
Po drodze rozglądałam się po mieście i wiedziałam dużo ludzi mimo deszczu i dużo uśmiechniętych dzieci.
Dużo się zmieniło w tym miejscu.
Kiedy tak rozmyślałam nie wiem kiedy dotarliśmy pod wielkie dębowe drzwi. Konan zapukała i po usłyszeniu pozwolenia weszliśmy do środka. Rudzielec siedział przy biurku zawalony sterta papierów i spojrzał na nas.
-Yo rudzielcu jak życie?
-Witaj yy?
-Yuki.
-Tak Yuki, domyślam się że przyszłaś po dług.
-Dokładnie ale wiesz moje usługi nie są tanie. - zaśmiałam się przez maskę.
-Domyślam się, to ile?
-Powiedzmy że nie o pieniądze chodzi tym razem.
Oni spojrzeli na mnie całkiem zbici z tropu.
-Więc co mogę dla ciebie zrobić Yuki.
- potrzebuje 4 opaski shinobi Ame i karty ninja. Poza tym 3 dzieci najlepiej w wieku 6-7 lat i jeszcze lepiej sierot, nie chce zabierać dzieci od rodzin.
Yahiko popatrzył na mnie w szoku.
-W sumie da się zrobić, mogę cię zarejestrowac jako shinobi Ame ale potrzebne mi twoje pełne dane. I tych dzieci.
Powiedział podając mi karty które znalazła Konan.
-Da się zrobić, więc teraz tak ty mi dajesz opaski, ja zabieram trójkę sierot i daje im miejsce do życia inne niż ulica po czym jak wypisze karty przyniosę Ci je a jeszcze pieczęć mogę sobie ustawić tu czy za drzwiami wiesz nie będzie chciało mi się chodzić pół dnia w deszczu do Ame.
-Szczerze możesz nawet i tu. Bardzo mnie cieszy że dasz dzieciakom nowy dom. - Uśmiechnął się do mnie.
Złożyłam znaki i dotknęłam ziemi na której zaraz pojawiła się pieczęć telepotracyjna.
-Masz tu są twoje opaski, tylko dostarcz mi te dokumenty jak najszybciej.
-Dobra dobra a jak tam z Madarą?
-Szczerze nie wiem nim i cała Akatsuki zajmuje się Nagato i zostawili Ame, Konan często tam jest więc powinna ci powiedzieć. - spojrzał na nią a ona tylko kiwnela głową.
-Więc jak tam sytuacja?
-Póki co zbieranie środków i członków, nie mam pojęcia co on ma w głowie. - pokręciła zrezygnowana głową.
-Dobra narazie niech tak zostanie i pod żadnym pozorem macie mu nie zdradzać co tu się dzieje niech się zajmuje sobą póki co w razie jakby zaczęli szukać biju daj mi znać Konan. I dziękuję wam za zaufanie.
-Nie ma sprawy w sumie uratowałaś mnie i oddałaś Ame w nasze ręce. - dodała w uśmiechu.
-Dobra skoro wszystko mam ty zostały jeszcze tylko dzieciaki. Narazie.

Wysłannica Bogów |Naruto FF| (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz