rozdział pierwszy; Jeszcze kilka dni i cała szkoła będzie w nim zakochana.

4.4K 280 945
                                    

– I pięć, sześć, siedem, osiem! – wykrzyczałem jakieś pięć sekund po tym, gdy włączyłem podkład do choreografii mojej i dziewczyn z drużyny, wykonując ustalone dużo wcześniej energiczne ruchy rękoma.

Spędzaliśmy już pół godziny lekcyjnej w sali tanecznej, która była połączona z tą gimnastyczną, gdzie odbywały się mecze, treningi i lekcje wf-u. Nie było tu dużo miejsca, ale sala lustrzana była nam bardzo potrzebna do tańca, więc to musiało być wystarczalne.

Tego dnia szło nam wyjątkowo źle.

Oprócz tego, że cały czas zachowywałem się dosyć nerwowo jak na mnie, dziewczyny również były rozkojarzone i nie mogłem ich zachęcić do tego, by dawały z siebie wszystko. Przedstawiłem im kroki i pokazałem muzykę, a one wciąż zachowywały się jak zagubione i nic nie rozumiały! A ja miałem zły humor nie tylko przez to, przede wszystkim dlatego, że przez cały dzień nie miałem kontaktu z Zaynem, a ten miał mnie o wszystkim poinformować. Nagle jakby przepadł i nie odpisał mi na wiadomości.

– Jezus Maria, skupcie się! – zawołałem poirytowany, zatrzymując się, co one zrobiły zaraz po mnie. – Chcecie zrobić z siebie totalne pośmiewisko przed nowymi graczami? – krzywiłem się.

– Możemy zrobić przerwę? – westchnęła Megan, jednak ja odpowiedziałem jej bardzo krótko i szybko.

– Nie. Do roboty, jeszcze raz!

Podszedłem do odtwarzacza, sięgając po mój telefon, który był do niego podłączony. Wyłączyłem muzykę i zerknąłem na nie.

– No co tak patrzycie się, jak na gówno w trawie? Ustawcie się od nowa. Zaczynamy od kroku w lewo, ty – wskazałem palcen na rudowłosą – przesuwasz się, robisz miejsce tym dwóm na salto, a wy powtarzacie to, co pokazuje wam od jakiejś godziny!

– Ale jesteśmy tu dopiero pół-

– Co to ma do rzeczy?! – prychnąłem, odgarniając swoje włosy. – Jeśli się w tej chwili nie przyłożycie, wybiorę tylko kilka z was, które będą mogły wystąpić. Dziewczyny, proszę.

– Wy myslałyście, że będzie wam dany czas na jakieś podstawy?– Rachel (której nie lubiłem lecz mimo wszystko była jedną z najlepszych cheerleaderek) parsknela. – Ja idąc tutaj musiałam od początku umieć szpagaty w obie strony i robić bezbłędne salta. W naszej drużynie jest poziom utrzymywany, to nie zabawa.

– Dzięki – podniosłem kącik swoich ust, mimo wszystko wymuszając ten gest. – Jeśli wam coś nie pasuje, jest jeszcze czas, by to zmienić – porzuciłem swój telefon, podnosząc się z kucu i stanąłem przed nimi z dłońmi ułożonymi na biodrach.

– Ja mam pewną propozycję – Hailey uniosła rękę do góry zupełnie jakby była na lekcji.

– Mhm? Tylko szybko – ponagliłem ją ruchem dłoni.

– Może... Zmienilibyśmy stroje? Przydałoby się odświeżenie w kilku kwestiach, a można zacząć od tego.

– Zmiana strojów sprawi, że ruszycie tyłki? – zerknąłem na nią z politowaniem. – Bo jeśli to podniesie poziom waszych ambicji, przystanę na to.

– To tylko mała propozycja – zmrużyła oczy, wyraźnie obruszona moimi słowami oraz sposobem, w jaki je wypowiedziałem. – Nie musisz być od razu wredny.

– Och, wzruszyłem się – przetarłem policzki.

– Louis – jedna z moim dwóch najlepszych przyjaciółek, Zoe, spojrzała na mnie w charakterystyczny sposób. Westchnąłem, wypuszczając powietrze przez nos i niemo przeprosiłem dziewczynę robiąc skruszoną minę. Oczywiście.

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz