rozdział piętnasty; Jestem pewien, że właśnie to czyni nas pięknymi

4.8K 226 313
                                    

Kolejne dni minęły błyskawicznie. Biorąc pod uwagę, że były to jedynie dwie doby. Skupiłem się na przygotowaniach do powitania nowego roku, co miałem uczynić w towarzystwie Harry'ego. To takie eskcytujące! Jeszcze dzisiejszego ranka napisałem do niego z pytaniem, czy nasza randka jest aktualna, a kiedy południem dał mi znać, że przyjedzie koło dwudziestej pierwszej, zacząłem przerzucać ubraniami w swojej szafie. Wybiła już umówiona godzina, kiedy byłem gotowy i o dziwo nie stroiłem się zanadto. Chciałem wyglądać elegancko, trochę słodko i seksownie, ale wybrałem minimalizm.

Zdążyłem dodać zdjęcie na Instagramową relację zanim na odgłos dzwonka o mało nie przewróciłem się przez to, jak gwałtownie zerwałem się w kierunku przedpokoju, na którym jednak zwolniłem. Przejrzałem się ostatni raz w lustrze, poprawiając grzywkę, nim nie westchnąłem z błogim uśmiechem, otwierając w końcu drzwi, u których progu stał opatulony jak na Syberię brunet.

– Wchodź szybko – pogoniłem go, krzywiąc się na ogromny mróz, który uderzył w moje dosyć odkryte ciało, przyprawiając mięśnie o dreszcze. Zamknąłem za Harrym drzwi, podczas gdy on ściągał swój kaptur i wyciągnął w moim kierunku podłóżną, czarną torebkę. – Chcesz mnie opić? – uniosłem brew, orientując się, że musi być to butelka jakiegoś alkoholu.

– Wino specjalnie dla ciebie kupiłem, a ty nawet nie raczysz się przywitać? – prychnął, po pozbyciu się także czapki, całkowicie odsłaniając wiśniowe policzki.

– Bo jesteś lodowaty, zamierzałem poczekać, bo wolę aż będziesz już ciepły – odparłem ze śmiechem, zabierając jego kurtce i wcisnąłem ją do komody.

– Sadysta – przewrócił oczami, gdy posłałem mu uśmiech i podziękowałem za podarunek.

– Wejdźmy od razu do kuchni i poczęstujmy się – przegryzłem dolną wargę, czując na sobie bardzo intensywne spojrzenie. Poprawiłam swoją klasyczną, czarną sukienkę jedną dłonią, ruszając już w wyznaczonym kierunku, postanawiając być dzisiaj bardziej psotliwym.

– Macie sporawy dom – zauważył, dyskretnie się rozglądając.

– Wiesz, mieszka tutaj mała brygada – mruknąłem. – Poza tym, przy twoim pałacu mój dom to nic niezwykłego.

– Tak właśnie wygląda dom małej, dorastającej dziewczynki? – jego dłoń prędko znalazła się przy moim pośladku, kiedy położyłem już pakunek przy indeksie kuchennym. Znacznie naparłem na blat, zduszając pisk kiedy uszczypnął mój tyłek.

– Jestem już dorosły! – pogroziłem mu palcem, przypominając o swoich niedawnych urodzinach.

– Pełnoletni, skarbie – pogłaskał z ironią mój policzek, składając na nim niespodziewany, zimny całus.

– Brrr... – jęknąłem obscenicznie, otwierając szufladę, a zaraz po tym kolejną w poszukiwaniu korkociągu. W końcu go znalazłem, przysuwając do dłoni Harry'ego, a sam stanąłem na palcach wyjmując dwa kieliszki z górnej szafki.

– No wiesz? Gościa obarczać otwieraniem butelki? To bardzo niekulturalne – drażnił się ze mną, mimo wszystko jednak zabierając się za użycie korkociągu.

– Od czegoś w końcu są w życiu faceci, hm?

Oboje się zaśmialiśmy.

– Mamy jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – zagaił, z łatwością wyjmując korek, z czym ja bym się dosłownie siłował pół wieczoru.

– Nic specjalnego, nie chciałbym nas krępować czymś wielkim. Więc... Pójdziemy do mojego pokoju i... może jakiś film, kolacja, albo ty pieprzący mnie i adorujący?

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz