Kolejne dni minęły błyskawicznie. Biorąc pod uwagę, że były to jedynie dwie doby. Skupiłem się na przygotowaniach do powitania nowego roku, co miałem uczynić w towarzystwie Harry'ego. To takie eskcytujące! Jeszcze dzisiejszego ranka napisałem do niego z pytaniem, czy nasza randka jest aktualna, a kiedy południem dał mi znać, że przyjedzie koło dwudziestej pierwszej, zacząłem przerzucać ubraniami w swojej szafie. Wybiła już umówiona godzina, kiedy byłem gotowy i o dziwo nie stroiłem się zanadto. Chciałem wyglądać elegancko, trochę słodko i seksownie, ale wybrałem minimalizm.
Zdążyłem dodać zdjęcie na Instagramową relację zanim na odgłos dzwonka o mało nie przewróciłem się przez to, jak gwałtownie zerwałem się w kierunku przedpokoju, na którym jednak zwolniłem. Przejrzałem się ostatni raz w lustrze, poprawiając grzywkę, nim nie westchnąłem z błogim uśmiechem, otwierając w końcu drzwi, u których progu stał opatulony jak na Syberię brunet.
– Wchodź szybko – pogoniłem go, krzywiąc się na ogromny mróz, który uderzył w moje dosyć odkryte ciało, przyprawiając mięśnie o dreszcze. Zamknąłem za Harrym drzwi, podczas gdy on ściągał swój kaptur i wyciągnął w moim kierunku podłóżną, czarną torebkę. – Chcesz mnie opić? – uniosłem brew, orientując się, że musi być to butelka jakiegoś alkoholu.
– Wino specjalnie dla ciebie kupiłem, a ty nawet nie raczysz się przywitać? – prychnął, po pozbyciu się także czapki, całkowicie odsłaniając wiśniowe policzki.
– Bo jesteś lodowaty, zamierzałem poczekać, bo wolę aż będziesz już ciepły – odparłem ze śmiechem, zabierając jego kurtce i wcisnąłem ją do komody.
– Sadysta – przewrócił oczami, gdy posłałem mu uśmiech i podziękowałem za podarunek.
– Wejdźmy od razu do kuchni i poczęstujmy się – przegryzłem dolną wargę, czując na sobie bardzo intensywne spojrzenie. Poprawiłam swoją klasyczną, czarną sukienkę jedną dłonią, ruszając już w wyznaczonym kierunku, postanawiając być dzisiaj bardziej psotliwym.
– Macie sporawy dom – zauważył, dyskretnie się rozglądając.
– Wiesz, mieszka tutaj mała brygada – mruknąłem. – Poza tym, przy twoim pałacu mój dom to nic niezwykłego.
– Tak właśnie wygląda dom małej, dorastającej dziewczynki? – jego dłoń prędko znalazła się przy moim pośladku, kiedy położyłem już pakunek przy indeksie kuchennym. Znacznie naparłem na blat, zduszając pisk kiedy uszczypnął mój tyłek.
– Jestem już dorosły! – pogroziłem mu palcem, przypominając o swoich niedawnych urodzinach.
– Pełnoletni, skarbie – pogłaskał z ironią mój policzek, składając na nim niespodziewany, zimny całus.
– Brrr... – jęknąłem obscenicznie, otwierając szufladę, a zaraz po tym kolejną w poszukiwaniu korkociągu. W końcu go znalazłem, przysuwając do dłoni Harry'ego, a sam stanąłem na palcach wyjmując dwa kieliszki z górnej szafki.
– No wiesz? Gościa obarczać otwieraniem butelki? To bardzo niekulturalne – drażnił się ze mną, mimo wszystko jednak zabierając się za użycie korkociągu.
– Od czegoś w końcu są w życiu faceci, hm?
Oboje się zaśmialiśmy.
– Mamy jakieś plany na dzisiejszy wieczór? – zagaił, z łatwością wyjmując korek, z czym ja bym się dosłownie siłował pół wieczoru.
– Nic specjalnego, nie chciałbym nas krępować czymś wielkim. Więc... Pójdziemy do mojego pokoju i... może jakiś film, kolacja, albo ty pieprzący mnie i adorujący?
CZYTASZ
King Of The School • ls; zm
FanfictionLouis jest niezwykle pstrokatym nastolatkiem, który nie boi się głośno obnosić ze swoim sposobem bycia. Pozornie posiada wszystko: dwoje przyjaciół, kochającą rodzinę, kolekcję torebek Chanel, a nawet drużynę cheerleaderek, której jest kapitanem. W...