rozdział dwudziesty pierwszy; A ty tak na poważnie ze Stylesem?

2.8K 192 395
                                    

– Jesteś cudowny...

– Wiem – uśmiechnąłem się szeroko, po tym zauważając, w jaki sposób Harry spuszcza wzrok na moje napęczniałe od rzeźkiego powietrza usta. Dobrze wiedząc, co to zwiastuje znacząco zbliżyłem się do niego, a Harry wziął resztę w swoje ręce, kciukiem podnosząc moją brodę, nachylając się nade mną aż w końcu złączył nasze usta we właściwym pocałunku. Czułem dosłownie mrowienie w żołądku, podczas gdy namiętność i uczucia jakie temu towarzyszyły rozsadzały mnie. W dodatku fizycznie było to po prostu wspaniałe, takie dobre i... tylko jedna osoba mogła to zepsuć.

Oderwaliśmy się od siebie z mlasknięciem i następującym po tym jękiem wyrażającym niechęć do kończenia tego.

Zobaczyłem wiadomość od Lottie.

Od: Siostra🤮

„Rodzice wpadli w szał, lepiej uważaj. Gadają o tobie i Harrym. Tata powiedział, że chciałby zaprosić go do domu....;)”

Przeczytałem wiadomość na głos, krzywiąc się.

– Moi rodzice są tacy stereotypowi! – machnąłem ramionami w oburzeniu. – Pewnie zrobią jakąś kolację na cześć tego, że mam chłopaka.

– Cholera, jak ja przekonam ich do siebie po tym wszystkim?

– Lepiej coś wymyśl – spojrzałem na bruneta z powagą, a gdy ujrzałem na jego twarzy ogrom paniki, nie mogłem powstrzymać parsknięcia śmiechem. – Żartuję, pokochają cię, przecież nie może być inaczej!

– To, co napisała twoja siostra, świadczy o czymś innym – mruknął marudnie.

– Ona sama pewnie przesadza, bo ma do tego tendencję – wywróciłem oczami.

– Narazie to mnie wciąż przeraża – wydusił z cierpkim śmiechem.

– Myślę, że najpierw możemy zająć się tym, żebyś czuł się lepiej fizycznie i psychicznie, a poznanie mojego przewrażliwionego ojca wcale nie jest najważniejsze – powiedziałem z opanowaniem, przyciągając do siebie jego twarz w taki sposób, przez który znacznie naparł na mnie, prawie lądując swoim ciałem na moim. – A teraz wróćmy do czegoś przyjemniejszego.

***

Byłem przy tym, gdy Harry wrócił do domu. Osobiście widziałem jak Gemma przyciąga go w swoje ramiona i było w tym coś naprawdę miłego, gdy zauważyłem, że szczerze przejmowała się jego stanem. Teraz zarzekała, że będzie się bardziej troszczyć o swojego brata i starać się do niego dotrzeć. Nie czułem się już im potrzebny, więc razem z Zaynem pojechaliśmy do mnie, robiąc sobie przyjacielski wieczór. Zaza przy okazji wykazywał wobec mnie ogromne wsparcie, nazywając naukochańszym braciszkiem.

Kochałem go i mocno przytulałem dopóki nie stwierdził „że śmierdzę" (chociaż to nie była prawda) - wtedy go uderzyłem...

W każdym razie!

Następnego dnia wciąż byłem przy Harrym. Mój chłopak przyjechał po mnie i udaliśmy się do szkoły, ale niestety moje pierwsze dwie lekcje to był trening cheerlederski, więc nie mogłem podczas tego nawet do niego napisać.

Rachel wyjątkowo denerwowała mnie przez te godziny, które okropnie się dłużyły. Czułem jak ciągle gada za moimi plecami, oczywiście wiadomo o czym.

Mimo wszystko, świadomość tego, iż widziała mnie z Harrym przytulających się do siebie z ogromnymi uśmiechami na twarzach, dawała mi olbrzymią satysfakcję. Z tego też powodu niemalże z dumą prezentowałem moje świeże malinki na obojczykach oraz karku.

Zoe odkąd wczoraj wieczorem przez telefon streściłem jej wszystko, co miało miejsce podczas spotkania z Harrym, nie dawała mi żyć, co chwilę dopytując się o kolejne szczegóły.

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz