rozdział trzydziesty piąty; Jestem jego chłopakiem, mam na imię Louis.

2.5K 164 174
                                    

Nawet nie wiedziałem, że jestem śpiący, kiedy wróciłem do domu, ale stało się tak, że zasnąłem, gdy tylko znalazłem się w swoim pokoju, w dodatku lądując na łóżku w momencie, którego nie pamiętam, ale biorąc pod uwagę moją nagość musiałem być w trakcie przebierania się.

Z drzemki wybudziły mnie drobne pocałunki rozmieszczane między moimi łopatkami i ciężar napierający delikatnie na dolne części mojego ciała. Jowialny szept rozprzestrzeniał się na powierzchni mojej skóry wprawiając w dreszcze odczuwane na tylnej części moich ud.

– Wstawaj kochanie. Moja mama będzie niedługo, zapomniałeś? – teraz słyszałem słowa Harry'ego już całkiem wyraźnie.

– Jaki mamy dzień? – wychrypiałem, leżąc na brzuchu z dłońmi nad moją głową i twarzą między nimi.

– Sobotę, słońce – odparł, całując mnie po praktycznie po całych ramionach. – Poza tym, co cię to obchodzi skoro mamy wakacje i każdy dzień jest wolny dla nas obu?

Jęknąłem, przecierając oczy, a następnie ziewnąłem, wtulając się mocniej w pierś swojego wspaniałego chłopaka. – Jeszcze pięć minut, tatusiu – ostatnie słowo wyszeptałem z chichotem

– Skarbie, jesteś nagi i nawet nie zamknąłeś swoich drzwi, były uchylone, gdy tu wszedłem – wydawał się ze mnie drwić, na rozbudzenie szczypiąc mnie w pośladek, za co wgniotłem swoje kolano w jego podbrzusze. – Twój tyłek dosłownie odstaje nad łóżkiem i każdy domownik mógł to zobaczyć, mój bezwstydny chłopczyku.

– Jest lato. Dziwne, żebym spał we własnym łóżku w ciuchach tylko po to, by ludzie nie widzieli mojej boskiej dupy – mruknąłem, podnosząc się ociężale do siadu. – Niech się wstydzi ten, co widzi.

Harry parsknął nieposkromionym śmiechem, czochrając moją grzywkę.

– Nie jesteś ciekawy, jak mi poszło na terapii? – to, w jaki dumny sposób się uśmiechał, mogło świadczyć tylko o tym, że było naprawdę dobrze. Spojrzałem na jego pierś, obserwując ptaki poruszające się wraz z oddechem mężczyzny. Widziałem wszystkie tatuaże bardzo dobrze dzięki temu, że kędzierzawy miał na sobie tylko biały tank top w stylu Shawna Mendesa. Ziewnąłem przy jego srebrnym wisiorku, przecierając oczy.

– Opowiadaj więc, może uda mi się rozbudzić nim zdobędę jakiekolwiek chęci do podniesienia się z łóżka – mruknąłem z uśmiechem, wplatając palce w gęste loki swojego skarba.

– Była naprawdę bardzo zaskoczona tym, że przyszedłem sam z własnej woli, aczkolwiek nie kryła też przy tym zadowolenia – powiedział. – Uważa, że robię ogromne postępy i to jest tego dowodem.

– Na pewno ma rację, to duży krok Hazz. Mało tego, nam wrażenie, że już w ogóle się nie cofasz tylko idziesz w przód – mrugałem ciężko, żeby odpędzić sen z powiek. Harry pocałował moje czoło i postanowiłem zejść z łóżka w poszukiwaniu jakiś ubrań. – Najchętniej zostałbym nago cały dzień, ale ludzie z zewnątrz mogą nie przyjąć tego za dobrze.

– Przede wszystkim to ja byłbym zazdrosny i obawiam się, że widzenie cię tak długi czas nago nie służyłoby mi – uśmiechnął się jednoznacznie, szczypiąc mnie w pośladek na co pisnąłem, śmiejąc się. – Zakładaj coś zwiewnego i chodźmy. Troszkę się denerwuję...

Ty się denerwujesz? – zmarszczyłem brwi, szukając w szafie mojego kompletu składającego się z rozkloszowanej spódniczki w kratkę i topu w tym samym kolorze, który właściwie wyglądał jak stanik. Przez to mogłem eksponować swój zgrabny brzuszek. Zgarnąłem ubrania, sięgając również po parę majtek. – Ja nawet nie wiem, jak ona zareaguję... na mnie i moje... fanaberie, jak to nazywają ludzie w wieku twojej mamy – przewróciłem oczami i nagle podskoczyłem w miejscu, kiedy coś wpadło przez moje okno i był to... banan. Spojrzałem w kierunku okna i zobaczyłem, że w swoim pokoju naprzeciw stoi Zayn, obserwujący mnie.

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz