– Harry, dlaczego grzebierz mi w szafie? – zapytałem zmieszany, kładąc się na boku, w dalszym ciągu bez żadnych ubrań na sobie. Przykryłem jedynie swój pas miękkim, szarym kocem.
On nawet nie spojrzał w moją stronę, kiedy odziany w samą bieliznę przeszukiwał moją szufladę, mówiąc: – Szukam jakiegoś grubego szalika, czapki i rękawiczek, żebyś nie zmarzł.
– Powinieneś je znaleźć na tej najwyższej półce – westchnąłem, sięgając po poduszkę, na której jeszcze chwilę temu leżał nastolatek. Przyciągnąłem ją do uścisku, mrużąc oczy. Może gdybym potrafił się odezwać, poprosiłbym go, żeby wrócił do łóżka i mnie przytulił.
– Będziesz wyglądał jak taki opatulony bałwanek gdy się wezmę za ubranie cię – uznał, uśmiechając się, gdy odnalazł moje zdecydowanie najgrubsze dodatki zimowe. – Poważnie, zastanawiam się jakim cudem ty nie chorujesz odsłaniając na tym wietrze cpraktycznie całe nogi.
– Nie bądź wredny – zgarnąłem jedną z tych mniejszych, ozdobnych poduszek, trafiając prosto w pośladek Stylesa. Przykryłem usta poduszką, kryjąc chichot. – To za bycie dupkiem i naruszanie mojej przestrzeni osobistej – wyjaśniłem, gdy wyjął z szafy poliestrowy sweter. – I za zrujnowanie mi tyłka.
– Za to ostatnie akurat powinieneś być wdzięczny zacmokał, zaraz po tym schylając głowę jakby myślał, że ponownie otrzyma cios poduszką. Widząc to zaśmiałem się głośno.
– Ha! Już zaczynasz się mnie bać. Evelyn miała rację, chłopaka trzeba sobie wychować.
Harry spojrzał na mnie nieodgadnionym wzrokiem, a w następnej kolejności zdarzeń moja twarz została przysłonięta czarnym swetrem. Jęknąłem obsenicznie, zaraz po tym zdejmując materiał z twarzy, bo co kurwa, czy Harry właśnie zachichotał?
– Nieładnie tak mówić – skarcił mnie, ciągle się uśmiechając w rozbawieniu.
– Ja mogę, bo jestem w końcu twoją piękną księżniczką, prawda? – zamrugałem kokieteryjnie oczami, bawiąc się rękawem swetra.
– Pozwalam ci na zdecydowanie zbyt wiele – ściągnął brwi w górę, podając mi również grube spodnie dresowe. – Owijasz mnie sobie wokół palca, dziewczynko, i to nie powinno być dla mnie dobre.
– Nie widzę, żebyś był specjalnie nieszczęśliwy – zauważyłem, ciągle się uśmiechając, gdy postanowiłem w końcu sięgnąć po majtki. – Kochasz to, że musisz się o mnie troszczyć i mnie uszczęśliwiać.
– Dobra, już dobra. Ubieraj się.
Przewróciłem oczami, krzyżując ramiona na piersi.
– Nie zacznę zanim ty się nie ubierzesz pierwszy.
Harry skrzywił się, automatycznie zerkając w dół na swoje gołe, sprężyste uda.
– A co jest nie tak w mojej nagości? – przegryzł policzek.
– To, że ciągle mam erekcję, głupolu. Ubierz się, albo mój penis odpadnie
Harry nie odpowiedział, ledwo powstrzymując śmiech. Jego usta dosłownie drżały tak jak policzki, kiedy sięgał po swoje spodnie, prędko wkładając w nogawkę lewą nogę.
Sipnąłem z rumieńcem, kręcąc głową, kiedy po tym, gdy już chciałem wsunąć na siebie majtki pod warstwą pierzyny, Harry zerwał ze mnie pościel, uśmiechając się głupio.
A ja wciąż, mimo że robił mi specjalnie na złość, nie mogłem być mniej zakochany w tym naturalnym, szerokim uśmiechu.
***
CZYTASZ
King Of The School • ls; zm
FanfictionLouis jest niezwykle pstrokatym nastolatkiem, który nie boi się głośno obnosić ze swoim sposobem bycia. Pozornie posiada wszystko: dwoje przyjaciół, kochającą rodzinę, kolekcję torebek Chanel, a nawet drużynę cheerleaderek, której jest kapitanem. W...