rozdział trzydziesty trzeci; Może zatańczymy?

2.1K 141 105
                                    

– Mam pełny brzuszek – mruknąłem rozleniwionym tonem głosu, gdy z Harrym wracaliśmy już jego samochodem z restauracji, kierując się do domu Stylesów. – Gdybym nie miał w miarę umięśnionego brzucha, byłbym w wyraźnej ciąży spożywczej.

– Byłbyś uroczym ciążowym chłopcem – zagruchał, zupełnie nic sobie nie robiąc z tego, że wpakowałem swoje stopy na jego uda. Miałem już dość szpilek i musiałem trochę odpocząć, w dodatku czułem się przejedzony.

– Nic nie mów – sapnąłem, zerkając na chłopaka spode łba. – Wyglądałbym jak słoń, a i tak wiele wysiłku kosztowało mnie, by mieć w miarę dobrą sylwetkę jaką dał mi właśnie taniec.

– Zdecydowanie za mało dla mnie tańczysz – uznał. – Powinieneś to nadrobić. Zwłaszcza, gdy jesteśmy sami, w sypialni.

– Pewnego razu spróbuję stworzyć coś specjalnie dla ciebie – pomimo piekących policzków zachowałem normalny ton głosu, wewnątrz siebie będąc naprawdę podekscytowanym faktem, iż mam chłopaka, któremu tak bardzo się podobam. – Dzisiaj będziemy mieć dużo czasu – westchnąłem błogo, czując się nagle dosyć osowiale.

– I to bez Gemmy w domu – poruszył przy tym figlarnie brwiami, łaskocząc subtelnie moją prawą łydkę, gdy skręcił w odpowiednią uliczkę. Ujrzałem już z niewielkiej odległości spory dom Stylesów, który nawet po takim czasie robił na mnie duże wrażenie.

Dojechaliśmy na miejsce i chwilę zajęło mi zebranie swoich rzeczy i ciała z pachnącego siedzenia. Rozleniwiłem się i trochę zmęczyłem dzisiejszymi wrażeniami, ponieważ bądź co bądź, ten dzień był cholernie długi i chociaż wieczór wciąż trwał, marzyłem o ciepłej pościeli.
Równocześnie także, przez tak miło spędzony czas z chłopakiem, którego kocham, to sprawiło, że chwilę myślałem naprawdę głęboko nad pewną rzeczą. Mianowicie była to piosenka, którą napisałem jak i skomponowałem do niej melodię jakiś czas temu, jednak krępowałem się przed przedstawieniem jej komukolwiek. Tekst był dla mnie bardzo intymny i skierowany do tej jednej, konkretnej osoby.

Harry zasługiwał, by dowiedzieć się, co czułem głęboko w swoim sercu, czego nie byłbym w stanie powiedzieć, natomiast śpiewanie szło mi dużo łatwiej.

– Hej, żyjesz? – wzdrygnąłem się, gdy z tych rozmyślań wyciągnął mnie Harry, który jak się okazało już zdążył opuścić auto i otworzył mi drzwi, aby w ten sposób zwrócić na siebie uwagę. – Mogę cię tu zostawić jak chcesz, ale sądzę, że łóżko jest jednak wygodniejsze.

– W porządku – uśmiechnąłem się delikatnie, gdy wystawił dłoń w moim kierunku. Cały czas utrzymywałem pod nosem maślany uśmiech, widząc, że on również to robi. Stanęliśmy w końcu pod drzwiami. Harry szukał w mojej torebce klucza, zgrabnie go wyciągając i otwierając mieszkanie. – Zaplanowałeś coś dla nas? – zapytałem, rozglądając się po wnętrzu, chociaż ostatnio bywałem tu naprawdę często, dlatego wszystkie pomieszczenia były mi obeznane. Oswoiłem się nawet z dużą ilością wolnej przestrzeni w korytarzu i rozmiarem pokoi. Postanowiłem nawet, że pewnego dnia powinienem skorzystać z domowej siłowni, którą Harry tutaj urządził. W moim pokoju zawsze brakowało miejsca, aby zrobić porządne ćwiczenia.

– Myślałem o zwykłym leżeniu na łóżku i przytulaniu się, oglądając coś na Netflixie... – mruknął, ściągając od razu buty, a następnie płaszcz.

– Już ja wiem, co ty masz na myśli przez relaksowania się z Netflixem – ścisnąłem jego nos między palcem wskazującym a środkowym. – Zboczeniec mój.

– Gemma wraca rano, więc nie możemy zostawić wszędzie chusteczek z naszymi glutami. To jej słowa, tak w ogóle – chwycił moją dłoń, z jakże finezją całując ją w grzbiet. Przewróciłem oczami na jego głupstwa, przy jego pomocy pozbywając się wierzchniego okrycia. – Nie musisz nawet martwić się o jakieś ubrania, bo został tu twój dresowy komplet i jakaś bielizna.

King Of The School • ls; zmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz