Z autobusu wybiegł zdyszany nastolatek. Co się dziwić skoro wstał osiem minut przed lekcją.– Pierwszy dzień szkoły, super – mruknął pesymistycznie. To nie jego wina a telefonu. Raczej ładowarki, która w tajemniczy sposób przestała działać.
Wszedł prędko do budynku i się zlekka załamał. Nie miał pojęcia do jakiej sali ma się udać. Szybko wziął do ręki ten nieszczęsny telefon i napisał do Aethera, jego przyjaciela. Plusy blondyna były znikome, aczkolwiek rudzielec kochał w nim to, że szybko odpisywał. Gdy przeczytał, że ma wspinać się po wszystkich schodach na samą górę, westchnął teatralnie. Wyłączył komórkę i ruszył pędem.
Wpadł do klasy z roztrzepanymi włosami, a czując wzrok każdego na sobie poczuł się niepewnie.– Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie – mruknął w stronę nauczyciela. Szybko usiadł do ławki koło przyjaciela i modlił się w duchu, by mężczyzna zaczął prowadzić lekcje. Nadzieja matką głupich.
– Ajax, racja? – mruknął brunet – Miło cię u nas widzieć. Przyjdź proszę po lekcjach, dzisiaj kończycie po trzynastej. Musisz podpisać jeszcze kilka dokumentów.
– Jasne – odparł niebieskooki i wrócił do cichej rozmowy z chłopakiem z ławki.
Całe lekcje spędził bardziej na poznawaniu szkoły, nauczycieli i poziomu nauczania niż na samej edukacji. Aether dużo mu opowiedział, oprowadził i pomógł. Wiedział, że Tartaglii nie jest łatwo, chciał dla niego jak najlepiej.
Gdy rozbrzmiał dzwonek cała sala opustoszała z prędkością światła. Rudzielec jednak wyszedł z niej powolnym krokiem, nie miał ochoty i siły na konfrontacje z nauczycielem, w dodatku wychowawcą. Lecz musiał. I uświadomił to sobie wchodząc do tej samej sali, do której trafił z rana.– Dzień dobry, znowu – mruknął przekraczając próg.
– Ajax, miło cię znów widzieć – powiedział nauczyciel wskazując chłopakowi, że ma usiąść w ławce przed nim. Wyciągnął różne papiery i tłumacząc co gdzie i jak dawał je po kolei drugiemu – Tutaj musisz się podpisać tylko nazwiskiem a tam pełne imię i nazwisko. Pod spodem rok.
Tartaglie trafiał szlag. Gubił się już powoli, miał ochotę wstać i wyjść.
Po dłuższym czasie, gdy nareszcie udało mu się skończyć podpisywać wszystko co musiał, chciał wyjść jednak nauczyciel mu w tym przeszkodził.– Już słyszałem co ci się przytrafiło. Nie chcę tutaj zaczynać tematu, ale jeśli potrzebujesz rozmowy to śmiało przychodź do mnie, mamy tu w szkole również psycholog i pedagog.
Nastolatek tylko kiwnął głową i chwycił torbę.
– Ajax, lubisz mój przedmiot? – zapytał nagle Zhongli.
– Historię? Tak, bardzo – odpowiedział szczerze.
– A okres wojenny? – bursztynooki widząc, że chłopak kiwa głową kontynuował – Bo jest konkurs międzyszkolny z okolic i czy nie chciałbyś wziąć udziału? Nikt z klasy nie przepada za historią, prócz Aethera ale on natomiast nie cierpi konkursów.
Ajax zniżył wzrok na swoje buty i zacisnął mocniej dłoń na pasku torby. Też nie lubił konkursów. Bał się cichej sali, gdzie w każdej ławce siedzi ktoś osobno i mentalnie rywalizują z całym światem. Już chciał pytać o to, jednak jakby Lapis czytał mu w głowie. Wytłumaczył, że wystarczy jak rudzielec za tydzień przyjdzie do tej samej sali, sam, wypełni kartę konkursową i to tyle. Nikogo innego w sali, nikogo innego ze szkoły. Oczy mu się zaświeciły.
– Jeszcze pomyślę, ale raczej tak – odparł pełniejszy energii. Widział jak mężczyzna sięga po kolejną kartę. Teraz to była zgoda, zgoda którą miał dać rodzicom do podpisania.
– Spokojnie – powiedział Zhongli, widząc wzrok i minę drugiego – Ja to wypełnię, i będę jako opiekun przy jakimś rozdawaniu nagród czy innych tego typu akcjach.
Ajax faktycznie się uspokoił. Nie wiedział jak nauczyciel to robi, ale pomógł mu przed dostaniem kolejnego ataku. Mina pełna strachu zmieniła się w minę szczęścia wymieszanego z niepewnością. Typowe.
Gdy odbierał kartę od mężczyzny, by podpisać się w rogu jego dłoń delikatnie dotknęła tej ciepłej, większej. Szybko się podpisał i pożegnał z brunetem. Wyszedł z sali i ruszył do domu.Zhongli natomiast zaczął szukać w internecie więcej informacji na temat tego, co doświadczył jego nowy uczeń. Po krótkiej chwili znalazł to czego szukał. Jednak nie spodziewał się przeczytać, iż rodzice jego wychowanka zginęli z rąk nijakiego Scaramouche Wan. Jak doczytał później, był to adoptowany brat Ajaxa.
– Japierdole – szepnął, czytając coraz to gorsze fakty na temat śmierci Państwa Tartaglia. Co linijkę bardziej współczuł nastolatkowi.
[...] mordercą jest Scaramouche Wan (24 L.) - najstarszy, adoptowany syn państwa Tartaglia. Jak dowodzi śledztwo, ofiary zostały zamordowane około godziny 14:00 [...] Ajax Tartaglia był obecny. Gdyby nie jego zeznania - Scaramouche zostałby na wolności. Młodszy syn, jak sam tłumaczył, siedział w pokoju i odrabiał lekcje [...] usłyszał krzyk matki. Poszedł do salonu, gdzie zobaczył "istne piekło". Jego brat dźgał matkę i ojca nożem w szyję, brzuch oraz ramiona.
"Tam wszędzie bruzgała krew. Nie mogłem nic zrobić jedynie stałem w progu i płakałem" - mówi szesnastolatek.
– To artykuł sprzed dwóch lat – stwierdził – Dwa lata temu spotkało go coś takiego. Ten cały Scaramouche ma aktualnie dwadzieścia sześć lat. Gdyby rozmyślać, pewnie dostał dożywocie – zaczął mamrotać.
Mężczyzna wyłączył sprzęt i wstał. Zbierając swój telefon wyszedł z sali. Zakluczywszy drzwi zszedł z brukowych schodów i poszedł do swojego ciemnego samochodu.– Czemu stałeś i nic nie zrobiłeś, co? – zapytał sam siebie, jakby chciał zapytać o to Ajaxa – I co się wydarzyło, że ich zabił?
Bez odpowiedzi ruszył do domu.
CZYTASZ
Amber Eyes - zhongli • childe
RomancePRZEDZIAŁ WIEKOWY: +16 Po dwóch latach od pewnego wypadku, Ajax Tartaglia staje na nogi i wraca do nauki. Jednak w nowej szkole, bliżej domu. Już pierwszego dnia poznaje bliżej swojego wychowawcę, nauczyciela historii - Zhongliego Lapisa. Również w...