PROLOG

382 35 2
                                    

TURCJA – KILKA MIESIĘCY WCZEŚNIEJ

ARTUR

Idę razem z panią Semą i Mirą do gabinetu. Zastanawiam się, co kobieta chce mi powiedzieć. Kiedy przyszła się z nami przywitać, jej wzrok dosłownie mnie paraliżował. Jeszcze nigdy się tak nie czułem. Wchodzimy do pomieszczenia. Seniorka wskazuje mi miejsce, na które mam usiąść. Obok mnie siada Mira, a pani Sema zajmuje miejsce naprzeciwko nas za masywnym biurkiem. Znowu bacznie mi się przygląda, co powoduje, że automatycznie cały się spinam. Mówi coś do mnie po turecku, więc zwracam głowę w kierunku żony Wasima.

— Nie denerwuj się tak, chcę ci pomóc — tłumaczy słowa pani Semy i w tym momencie spoglądam na starszą kobietę pytająco.

 Po chwili milczenia otwiera szufladę biurka i wyciąga z niej... karty, a dokładniej karty do tarota. Zamurowało mnie. Czy ona oszalała? Chce mi wróżyć? Co to ma w ogóle znaczyć? Czuję, jak coraz bardziej zaczynam się irytować, bo nie mam zamiaru brać udziału w tej całej szopce. Kobieta jakby czytała w moich myślach, a może zauważyła zniecierpliwienie na mojej twarzy, bo od razu odzywa się do mnie.

— Powiem ci, co mam do powiedzenia, a ty sam zdecydujesz, czy w to wierzyć, czy nie — słyszę tłumaczenie z ust Miry. 

Nie wiem dlaczego, ale przytakuję głową na znak, że się zgadzam na to wszystko. Każe mi przełożyć karty, a po wykonaniu przeze mnie jej polecenia zaczyna je rozkładać. Gdy tylko kończy to robić, spogląda na nie, a po chwili przenosi swój wzrok na mnie.

— Wyjedzie — padają słowa z jej ust po dłuższej chwili. Marszczę czoło, bo kompletnie nie wiem, o co chodzi.

— Margaret wyjedzie... Pojedzie za innym. Nie zatrzymasz jej — kiedy wypowiada te słowa, czuję, jak robi mi się gorąco. 

Gdzie wyjedzie? Za kim? Za Freitagiem? To niemożliwe, nie może tego zrobić. W mojej głowie zaczynają kłębić się tysiące myśli.

— Teraz się jeszcze waha, ale jedno twoje kłamstwo zniszczy wszystko — kontynuuje, a ja mocno przełykam ślinę.

— Zobaczysz ją jeszcze, ale nie będzie już sobą. Kiedy ją spotkasz, przyjrzyj się jej uważnie... — mówi seniorka, błądząc swoimi dłońmi po kartach. — Patrz w jej oczy. Pamiętaj, że one są odzwierciedleniem duszy — zostają wypowiedziane w moim kierunku słowa, które jeszcze bardziej mieszają w mojej głowie. 

 W tym momencie dostrzegam, że seniorka ze strapieniem spogląda na jedną z kart. Widać, że długo coś analizuje, jej dłonie wędrują po poszczególnych kartach, jakby łączyła je w całość.

— Prawdopodobnie podejmie przerażającą decyzję, najgorszą w swoim życiu, ale według niej najbardziej słuszną — przemawia po chwili. — Przeanalizuj wszystkie słowa, które skieruje w twoim kierunku, w nich odnajdziesz klucz — dodaje i ze strapieniem spogląda w moim kierunku, jakby widziała tam coś jeszcze, ale nie chciała mi powiedzieć.

Jezu, serio? Artur, czy ty zaczynasz wierzyć w to, co przed chwilą usłyszałeś? — myślę sobie.

Jestem twardo stąpającym po Ziemi facetem, który ma gdzieś takie brednie. Przecież to niemożliwe, żeby Gosia wyjechała, nie może tego zrobić, przecież ja ją kocham. W końcu się przełamałem i wyznałem jej swoje uczucia. Musi dać mi szansę... Dać nam szansę. Na pewno uda mi się ją zatrzymać.

Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz