38. PRZEPRASZAM, BARCISZKU

259 34 8
                                    

ARTUR

Otwieram oczy, gdy słyszę dźwięk dzwonka. Spoglądam na zegar w komórce i ze zdziwieniem zauważam, że jest 2:17. Po chwili znowu rozlega się hałas dzwonka. Siadam na łóżku, żeby dojść do siebie i przecieram twarz dłońmi.

- Kto do cholery, dobija się do mojego domu o tej godzinie? – mówię do siebie zły.

Ubieram t-shirt, po czym nabuzowany negatywnymi emocjami schodzę na dół. Otwieram drzwi i zastygam w bezruchu. W progu mojego domu stoi Gosia. Nie wiedziałem, kogo się spodziewać , ale nawet przez ułamek sekundy nie przeszło mi przez myśl, że ujrzę właśnie ją. Stoję i wpatruję się w nią, a ona spogląda na mnie niepewnie. Wygląda inaczej niż w poniedziałek, kiedy widziałem ją ostatni raz. Na jej twarzy jest delikatny uśmiech, ale oczy pozostają smutne. Są wypełnione bólem. Na dodatek jest ubrana cała na czarno, jakby miała żałobę. Nie wiem, co się stało i zastanawiam się, czy jeśli ją o to zapytam, to powie mi prawdę.

- Cześć – odzywa się. W tym samym momencie zauważam zwątpienie na jej twarzy – Przepraszam, jestem idiotką, że tu przyszłam. Nie wiem czemu to zrobiłam – dodaje łamiącym się głosem, po czym odwraca się, żeby odejść.

- Zostań – zatrzymuję ją. – Wejdź – mówię, szerzej otwierając drzwi, kiedy spogląda w moim kierunku.

Skoro przyszła do mnie o tej porze, to musiała mieć ważny powód. Wiem, że coś się z nią dzieje i nie mogę zostawić jej teraz samej. Niepewnym krokiem kieruje się w stronę pokoju dziennego i siada na kanapie, a ja zajmuję miejsce obok. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, że jestem w samych bokserkach i koszulce, ale jakoś nie dbam już o to.

- Przepraszam, za moje ostatnie zachowanie – odzywa się po chwili. – I przepraszam, że nachodzę cię o tej porze. Obiecuję, że to pierwszy i ostatni raz. Rano mam jeszcze coś ważnego do dokończenia, a potem znikam – dodaje, uśmiechając się nieśmiało. Szkoda tylko, że każdy jej uśmiech jest wymuszony.

- Wracasz do Niemiec? – dopytuję.

- Powiedzmy – odpowiada zamyślona. Jej wzrok staje się nieobecny, ale potem ponownie na mnie spogląda.

- Chcesz jakiegoś soku albo herbaty? – pytam. Alkoholu nie proponuję, bo w tym tygodniu wypiła już wystarczającą ilość.

- Nie, dziękuję.

- Powiesz mi, co się stało? – dopytuję, bacznie przyglądając się jej.

- Nic się nie stało – odpowiada, unikając mojego wzroku.

Przysuwam się do niej bliżej i chwytam za dłoń. Blondynka spogląda na nasze splecione ręce, a po chwili przenosi wzrok na mnie. Tak bardzo chciałbym, żeby od teraz codziennie na mnie patrzyła. Może to egoistyczne z mojej strony, bo widzę, że ona przeżywa rozstanie z Freitagiem, ale przecież czas leczy rany i prędzej, czy później zapomni o nim. Czuję, że to dla mnie szansa, żeby z nią być.

- Gosia, zostań ze mną – szepczę, zbliżając swoje usta do jej ucha, po czym składam delikatny pocałunek na jej szyi.

-Artur, jednak pójdę już – odzywa się, odsuwając się ode mnie.

- Nie rób tego – mówię cicho, opierając swoje czoło o jej. Chwytam jej twarz w swoje dłonie i zaczynam całować.

- Nie mogę – znowu mi ucieka, a ja cicho wzdycham.

- Dlaczego?

- Artur, nie kocham cię – mówi smutno, a ja rozpadam się w środku.

To niemożliwe. Przecież wiem, jak na nią działam, jak rozpływa się pod wpływem mojego dotyku. Do dzisiaj pamiętam tą noc z Finlandii, jak wiła się pode mną, gdy szczytowała. Żeby nie pobudzić ludzi w hotelu krzykiem, przyciągnęła mnie do swoich ust, zrywając jednocześnie z mojej szyi łańcuszek. Byliśmy wtedy jak jedność, a ona teraz twierdzi, że nic do mnie nie czuje.

Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz