31. PRZEJRZYJ W KOŃCU NA OCZY

261 35 6
                                    

Większość mówi, że nienawidzi poniedziałków, a ja je po prostu kocham. W końcu dzisiaj wraca Richard. Już nie mogę się doczekać, jak przekroczy próg mieszkania. Biorę torebkę do ręki i wychodzę do sklepu na małe zakupy. Mam ogromną ochotę na coś słodkiego, a w szafkach pusto. Nawet połówki herbatnika nie ma. Kilka minut później jestem już w sklepie. Wkładam do koszyka słodkości, ale też trochę zdrowej żywności. W końcu nie powinnam teraz jeść śmieciowego jedzenia. Płacę za zakupy i wracam do mieszkania. Po drodze zaglądam jeszcze do skrzynki na listy i wyciągam z niej korespondencję. Chwilę później siadam w pokoju dziennym na kanapie i otwieram batonika, po czym pochłaniam go w kilka sekund.

- Tego potrzebowałam – mówię do siebie, odchylając głowę na zagłówek. – Teraz czas przygotować obiad – dodaję, wstając z kanapy i kierując swoje kroki w kierunku kuchni. 

Spoglądam na zegar i mam wrażenie, że czas niemiłosiernie się wlecze. Została jeszcze godzina do powrotu Richarda, a wolałabym, żeby już był w domu. Kilkadziesiąt minut później kończę przygotowywać jedzenie. Kroję jeszcze warzywa, które nakładam na półmiski i polewam sosem, a następnie przenoszę wszystko na stół. W tym samym momencie słyszę dźwięk przekręcanego klucza w zamku, przez co uśmiecham się od ucha do ucha i idę w kierunku drzwi, przez które do mieszkania wchodzi Freitag.

- Dzień dobry, kochanie – mówię do bruneta i wtulam się w niego.

- Dzień dobry. Jak się czujesz? – pyta szeptem.

- Dobrze – odpowiadam, spoglądając na niego. Patrzymy sobie w oczy, a Richard zgarnia mi kosmyk włosów za ucho, po czym namiętnie całuje. Chwile później przechodzimy do kuchni, żeby zjeść obiad.

- Adam mi mówił, że miałaś bardzo silne zawroty głowy – zwraca się do mnie Freitag, gdy siada na krześle.

 Wiedziałam, że mój braciszek zadzwoni do niego i o wszystkim mu powie. Mam wrażenie, że teraz już nic się nie ukryje, bo ciągle wymieniają się informacjami, ale w sumie cieszę się, że tak się polubili.

- Już jest lepiej – uśmiecham się nieśmiało.

- Na środę wieczór zaprosiłem moją rodzinę. Powiemy im o wszystkim – informuje mnie, a ja cicho wzdycham.

 Chyba wolałabym, żeby powiedział mi o tym kilka godzin przed faktem, bo teraz będę się cały czas stresowała. Na pewno muszę przygotować coś ekstra, może wtedy przekonam jakoś do siebie jego mamuśkę. Nurtuje mnie tylko jedna myśl, dlaczego ona mnie tak nie znosi? Nic jej nie zrobiłam, a od samego początku nie darzy mnie sympatią.

- Świetnie – odzywam się po chwili.

- Będzie dobrze, zobaczysz – brunet się do mnie uśmiecha, chwytając mnie za dłoń.

RICHARD

Cieszę, się, że widzę Gosię w dobrej kondycji i, co najważniejsze w dobrym humorze. Może nie ucieszył jej zbytnio fakt środowego spotkania z moją rodziną, ale myślę, że kiedy moja matka dowie się, że spodziewamy się dziecka, to zmieni nastawienie do blondynki. Po obiedzie idę wypakować swoją walizkę i uruchamiam pralkę, a następnie zgarniam z komody leżące listy.

- Widzę, że wyciągnęłaś pocztę ze skrzynki – zwracam się do Gosi, po czym siadam obok niej na kanapie.

- Coś ciekawego jest? – pyta, zerkając w laptopa.

- Nie większość to reklamówki – mówię obojętnie.

 W tym momencie przed moje oczy trafia koperta bez jakiegokolwiek podpisu. Zerkam kątem oka na Gosię i oddycham z ulgą, gdy zauważam, że nie widziała tego, bo jest zaczytana w jakimś artykule. Już się boję, co może być w środku. Nie chcę otwierać tego w jej obecności. Ona musi mieć teraz zapewniony spokój, a z przeszłości wiem, że w takich kopertach znajdowały się zawsze jakieś zdjęcia. – Idę się przebrać w coś wygodniejszego – odzywam się po chwili. Wstaję z miejsca, a korespondencję zostawiam na stole w kuchni. Oczywiście oprócz tej jednej koperty. Ją zabieram ze sobą do sypialni. Kiedy zamykam drzwi od pokoju od razu otwieram list i wyciągam zawartość. Czuję, jak krew zaczyna się we mnie gotować, gdy okazuje się, że ktoś znowu zrobił mi zdjęcia w towarzystwie Lisy. No tak, ona znowu pojawiła się w weekend na konkursie. Podobno dostała przepustkę ze szpitala, co mnie trochę zdziwiło, bo ostatnio, gdy spotkaliśmy się, to mówiła, że będzie przebywała miesiąc w zamkniętym ośrodku. Ujęcia, jak zwykle są z momentu, kiedy zaszła mnie od tyłu i zaskoczyła swoją obecnością. Wtuliła się we mnie, jak gdyby nigdy nic. Na odwrocie każdej fotografii jest napis "Przejrzyj w końcu na oczy". Całe szczęście, że Gosia od razu nie posortowała tej poczty. Nie wyobrażam sobie, co by się teraz działo, gdyby to zobaczyła. Boję się pomyśleć, jakby jej reakcja wpłynęła na dziecko. Ciągle zastanawiam się, kto za tym wszystkim stoi? Komu zależy na tym, żeby nas rozdzielić? Drę to wszystko na drobne kawałki, a potem przebieram się. Wychodzę z sypialni i kieruję swoje kroki do kuchni, gdzie do kosza wyrzucam podarte fotografie.

Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz