20. UWOLNIJ MNIE OD SIEBIE

268 34 5
                                    

WARSZAWA

Po kilku godzinach jazdy w końcu docieram z Adamem do Warszawy. Dochodzi godzina dwudziesta pierwsza. Po drodze wpadliśmy jeszcze na szybkie zakupy do sklepu, żeby nie musieć zrywać się jutro od samego rana. Mój brat wraca do naszego rodzinnego domu, po dwunastu latach nieobecności. Ciekawe, jak się z tym czuje? Chciałabym go o to zapytać, ale jednak w ostatniej chwili się powstrzymuję. Przecież to przeze mnie się wyprowadził. Obserwuję go i widzę, że jest zamyślony. Przechodzimy przez próg domu, po czym kierujemy się do salonu.

— Niewiele pozmieniałaś — odzywa się, rozglądając się po otoczeniu.

— Nie czułam potrzeby, żeby cokolwiek zmieniać. Tylko trochę odświeżyłam kolor ścian i wymieniłam kilka mebli. — Gdzie ja będę spał? — zadaje pytanie, spoglądając na mnie.

— Przecież masz tutaj swój pokój — odpowiadam i zaciskam usta. Jestem ciekawa, jaka będzie jego reakcja, gdy do niego wejdzie. Kiedy się wyprowadzał, powiedział, że mogę sobie z nim zrobić, co tylko chcę. Wchodzimy do pomieszczenia i widzę zdziwienie na jego twarzy. Spogląda na mnie, a ja po prostu wzruszam ramionami.

— Tutaj jest tak, jak w dniu, kiedy widziałem go po raz ostatni — mówi. W tym samym momencie wybucham niekontrolowanym płaczem. Nawet nie wiem dlaczego. To wszystko jest dla mnie takie emocjonalne. Adam od razu mnie przytula, a ja po chwili się uspokajam.

— Przepraszam, że wtedy tak to wszystko spieprzyłam — cicho łkam.

— To nie twoja wina — spogląda na mnie z troską. — Chyba pora ogarnąć się do snu. Nie wiem, jak ty, ale ja jestem wykończony po podróży.

— Ja też — odpowiadam, po czym przechodzę do swojego pokoju. Chwytam telefon w dłonie i opadam na łóżko.

— Już na miejscu, skarbie? — zadaje pytanie Richard, kiedy odbiera połączenie ode mnie.

— Tak, przed chwilą dotarliśmy — odpowiadam, lekko pociągając nosem.

— Coś się stało? Płakałaś?

— Jakoś tak, samo wyszło. Mój brat jest w tym domu po dwunastu latach. Gdybyś widział jego minę, jak wszedł do swojego pokoju i zobaczył, że nic się w nim nie zmieniło.

— Domyślam się, że był w lekkim szoku.

— Dokładnie tak. Lepiej powiedz, co u ciebie? Gotowy na jutrzejszy dzień?

— Oczywiście, jak zawsze — śmieje się. Cieszy mnie to, że jest tak pozytywnie nastawiony. — Mam nadzieję, że będziesz trzymała za mnie kciuki.

— Nie musisz się o to martwić — mówię, tłumiąc ziewanie.

— Oho, słyszę, że ktoś tu jest bardzo śpiący.

— Tylko troszkę. Jestem zmęczona po podróży.

— To połóż się już. Jutro z rana porozmawiamy.

— Dobrze. Kocham cię.

— Kocham cię — mówi brunet i kończymy połączenie.

Zabieram piżamę i idę do łazienki pod prysznic. Po niecałej godzinie leżę w łóżku i próbuję zasnąć. Niestety, sen przychodzi mi z dużą trudnością. W moich myślach ciągle mam wczorajszą kolację biznesową, którą spędziłam w towarzystwie Meiera. Chociaż nie wiem, czy w tym przypadku tak można ją nazwać, bo o biznesach nie było mowy nawet przez minutę. Zastanawiam się, czy wziął mnie na nią tylko dlatego, żebym zobaczyła jego drugie oblicze. To lepsze. Naprawdę byłam zaskoczona tym, co tam usłyszałam. Może boi się, że będę naciskała Karola, żebyśmy zakończyli z nim współpracę? Tylko dlaczego wcześniej zachował się tak brutalnie? Myślałam, że po dziesięciu latach rozgryzłam tego faceta, ale niestety nadal jest dla mnie jedną wielką zagadką. Przewracam się od dłuższego czasu z boku na bok, próbując odgonić wszystkie myśli i w końcu zasypiam.

Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz