Środa, wieczór. Czuję, że to będzie jeden z najbardziej stresujących momentów w moim dwudziestoośmioletnim życiu. Stoję przed lustrem w łazience i próbuję ukryć pod makijażem sińce pod oczami, które powstały w wyniku nieprzespanej nocy. Na dodatek przez cały dzień nie zniknęły. Nagle słyszę dzwonek do drzwi, przez co od razu cała się spinam. Richard idzie otworzyć i słyszę, jak wita się z rodziną. Mam ochotę zaszyć się w tej łazience do jutra. Tak byłoby najlepiej.
- Mój syn, jak zawsze zabiegany, a jaśnie pani pewnie się obija? – słyszę słowa wypowiedziane przez jego matkę.
Właśnie w tym momencie, została mi zabrana moja ostatnia cząstka radości, która jeszcze się gdzieś we mnie skrywała i pozwoliłaby mi wyjść z tego pomieszczenia, z uśmiechem na twarzy. Teraz wiem, że to nierealne. Wejdę po pokoju dziennego z przygaszoną miną, bo nie mam siły na uśmiechy.
- Mamo, nie mów tak. Gosia przygotowała tą całą kolację. Naprawdę się napracowała – broni mnie Richard.
- Gdybyś był z Lisą, to jedlibyśmy teraz w jakiejś wykwintnej restauracji. Ona zawsze wiedziała, jak się zaprezentować. – Ale jest ze mną, więc się z tym wreszcie pogódź kobieto – myślę sobie.
- Mamo, skończ ten temat. Richard jest szczęśliwy z Gosią – odzywa się jego brat.
- Przecież ta dziewczyna jest nikim – gdy padają te słowa, robię wielkie oczy. To już szczyt bezczelności, żeby tak mnie nazywać. – Ojciec Lisy jest wpływowy, bylibyśmy poważani w całym mieście. Gdybyś powiedział, że jesteś jego zięciem, wszystkie drzwi otwierałyby się przed tobą.
- Kochanie, chyba się zapędziłaś – do dyskusji włączył się ojciec Freitaga.
- Taka prawda. Co ona sobą reprezentuje? Jakaś podrzędna dziennikarka z Polski – słyszę wyraźnie, gdy wychodzę z łazienki.
- Dobry wieczór – odzywam się, wchodząc do pomieszczenia. – Czego się napijecie? – dodaję po chwili.
- Kochanie, usiądź. Ja już się tym zająłem – odpowiada Richard, po czym sam odchodzi do kuchni, a ja zostaję z jego rodziną.
Świetnie, właśnie tego chciałam uniknąć. Czuję, że moje serce zaraz wyskoczy mi z piersi, a na dodatek mam wrażenie, że jego bicie roznosi się echem po całym mieszkaniu. Siedzę spięta w fotelu i patrzę na stolik, bo boję się spojrzeć przed siebie, tym bardziej, że naprzeciwko mnie siedzi matka Freitaga. Mam wrażenie, że właśnie przewierca mnie swoim wzrokiem na wylot. Zaczynam się coraz bardziej denerwować i nie wiem dlaczego, ale zbiera mi się na wymioty. Czyżby ze stresu mój żołądek zaczął się buntować? Po chwili wiem, że dłużej nie wytrzymam.
- Przepraszam – mówię krótko, po czym szybkim krokiem przechodzę do łazienki, gdzie zwracam to, co dzisiaj zjadłam. Chwilę później szybko myję zęby, a następnie siadam na podłodze, opierając się o ścianę i chowam twarz w dłoniach. Nagle słyszę pukanie do drzwi i do środka wchodzi Richard.
- Co się dzieje? – pyta, a ja spoglądam na niego.
- I to ma być dziewczyna dla niego? Odstawia teraz jakieś cyrki – gdy słyszę podniesiony ton głosu jego matki, głęboko wzdycham. Następnie słychać przytłumione głosy pozostałych członków jego rodziny, którzy pewnie ją strofują.
- Richard, przepraszam, ale ja nie dam rady – kręcę głową z bezsilności.
- Proszę cię, nie denerwuj się. Pamiętaj o dziecku – mówi do mnie, ujmując moją twarz w dłonie. Potem przytula mnie mocno i wstaje na nogi. – Chodź – odzywa się, wyciągając ręce w moim kierunku, żeby pomóc mi wstać.
CZYTASZ
Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONE
FanfictionMałgorzata postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała do Niemiec, do Richarda. Czy tym razem może liczyć na sielankowe życie u boku ukochanego? Kim okaże się mężczyzna, który odezwie się do dziennikarki po latach? Druga część "Pożyczonej kurtki"...