ARTUR
- Arturze, obudź się.
- Artur? Słyszysz mnie? Już czas!
- Proszę cię, obudź się, bo nie zdążysz!
- ARTUR!
Ze snu wyrywa mnie krzyk kobiety, który należy do seniorki tureckiego rodu Korkmaz, pani Semy. Nie wiem, dlaczego ona mi się przyśniła. Stała nad moim łóżkiem i kazała mi się obudzić, bo nie zdążę. Ale na co? Przecież jest sobota. Nigdzie mi się nie spieszy, to na co nie zdążę?
- Popieprzony sen – mruczę pod nosem, przecierając twarz.
Biorę w dłoń telefon, żeby sprawdzić, która jest godzina. Klnę pod nosem, gdy zauważam, że jest dopiero kilka minut po szóstej. Kręcę głową, żeby wyrwać się z zamyślenia i spoglądam na drugą stronę łóżka, gdzie powinna spać Gosia, ale jej już nie ma przy moim boku.
- A co, jeśli to też był tylko sen? Jeśli Gosia też mi się przyśniła? – mówię do siebie.
Jednak wtedy czuję jej perfumy. Zapach nadal jest obecny na pościeli. Nie rozumiem, dlaczego wyszła? Uciekła bez pożegnania, a było nam przecież tak dobrze. Myślałem, że rano znowu poczuję jej usta na swoich, że będę mógł ją przytulić. Mimo wszystko mam nadzieję, że da mi szansę na związek. Skoro nie jest już z Freitagiem, to nic nie stoi nam na przeszkodzie. Tylko dlaczego nie są już razem? Co się stało, że zerwali zaręczyny?
Siadam na brzegu łóżka i zakładam koszulkę, a następnie idę do łazienki ogarnąć się, bo i tak już nie zasnę. Potem, wolnym krokiem przechodzę do kuchni, żeby zrobić sobie kawę i coś do jedzenia. Mam wrażenie, że cały dom wypełniony jest zapachem blondynki. Wszędzie unosi się woń delikatnych perfum. Po śniadaniu, przechodzę do pokoju dziennego, aby zobaczyć, co ciekawego jest od rana w telewizji. Kiedy podchodzę do stolika zauważam na wpół złożoną kartkę. Biorę ją w dłonie i otwieram.
- ŻEGNAJ – czytam na głos, wyraz napisany przez Gosię.
Pożegnała się ze mną w taki sposób. Po wspólnie spędzonej nocy, zostawiła tylko kartę z jednym słowem. Poczułem ukłucie w sercu. Siadam na kanapie i beznamiętnie wpatruję się w ten napis. Chwilę później biorę telefon do ręki, żeby do niej zadzwonić. Chcę zapytać, dlaczego wyszła bez słowa. Wybieram jej numer, ale od razu uruchamia się poczta głosowa.
- Cześć. Jeśli chcesz, to nagraj się po usłyszeniu sygnału, ale wiedz, że i tak nie odsłucham tej wiadomości.
- Bez przesady, nie mam zamiaru gadać do automatu. Poczekam, aż sama odbierze – mówię naburmuszony do siebie.
W końcu włączam telewizor i bez celu przełączam kanały jeden po drugim. Niestety nie ma nic ciekawego. Po chwili odchylam głowę na zagłówek kanapy i zamykam oczy, żeby przypomnieć sobie minioną noc.
- Dlaczego przyszła do mnie o takiej porze? Co takiego dzieje się teraz w jej życiu, że kompletnie nie przypomina siebie? Czy naprawdę mnie nie kocha? Czy tylko tak powiedziała? Przecież doskonale wiem, że coś do mnie czuła – zastanawiam się głośno.
Myślę nad tym wszystkim i nagle spoglądam jeszcze raz na napis, na kartce - ŻEGNAJ.
W głowie powtarzam sobie jej powitanie z poczty głosowej: Cześć. Jeśli chcesz, to nagraj się po usłyszeniu sygnału, ale wiedz, że i tak nie odsłucham tej wiadomości.
- Nie, to nie to. Artur, idioto! Jak ty w ogóle mogłeś pomyśleć o czymś takim?– karcę się za swoje myśli.
"Ona wróci, ale nie będzie już sobą. Będzie potrzebować pomocy. Przyjrzyj się jej uważnie, patrz w jej oczy. Pamiętaj, że one są odzwierciedleniem duszy. Prawdopodobnie podejmie przerażającą decyzję, najgorszą w swoim życiu, ale według niej najbardziej słuszną. Przeanalizuj wszystkie słowa, które skieruje w twoim kierunku, w nich odnajdziesz klucz" – w moim umyśle nagle pojawiają się słowa pani Semy. To część wróżby, którą wyczytała dla mnie w kartach, kiedy byłem z Gosią w Turcji.

CZYTASZ
Druga szansa [Richard Freitag] ZAKOŃCZONE
FanfictionMałgorzata postawiła wszystko na jedną kartę i wyjechała do Niemiec, do Richarda. Czy tym razem może liczyć na sielankowe życie u boku ukochanego? Kim okaże się mężczyzna, który odezwie się do dziennikarki po latach? Druga część "Pożyczonej kurtki"...