𝗻𝗶𝗼

194 18 10
                                    

Pomoże mi ktoś? Błagam
Jeśli ktoś pamięta
Mógłby ktoś mi streścić
Historię Eda
Od czasu, w którym dzieje się ten rozdział?
Proszę o szczegółowe streszczenie!

Bo szczerze powiedziawszy
Jestem w połowie 4 sezonu
I nie wiem co działo się w 2 tak po kolei

Błagam, pomocy, nie chcę strzelić żadnej gafy
Czy coś

" ⚔ "

W ciągu następnych dni, para przyjaciół zdążyła trochę zaprzyjaźnić się z Oswaldem.

W międzyczasie, Edward sprowadził jednego z ludzi, odpowiedzialnych za fakt, że Pingwin mieszkał w kamperze. Człowiek ten trzymany był w składziku na miotły.

- hej Oswald, chodź, mamy dla ciebie niespodziankę - powiedział z uśmiechem Ed, po czym Zaprowadził go do związanego.

- trudno było nam go zdobyć, dlatego mamy nadzieję, że ci się spodoba. - powiedziała z wymuszonym uśmiechem kobieta. Jeśli miałaby być szczera, choćby przed samą sobą, to powiedziałaby, że nie może spać przez dręczące ją wyrzuty sumienia.

Bała się, tak cholernie się bała.

Wiedziała, że Ed tylko udaje, że nic im się nie stanie, bo czuła, że prędzej czy później okularnik poczuje się pewniej, a wtedy nie będzie już dla nich odwrotu. Wizja spędzenia reszty życia w Arkham przytłaczała ją, i sprawiała, że każda kość była jak z waty.

" nie jestem chora, nie chcę tam trafiać " - wypominała sobie.

Jednak miała wrażenie, że nie jest asertywna, nawet w najmniejszym stopniu.

Otworzyli przed niższym szatynem drzwi. Drżący i miotające ciało nieznanej kobiecie osoby przyprawiało ja o dreszcze.

- możesz zrobić z nim co chcesz - wyszeptał mu do ucha Ed.

Oswald tylko wbił w niego wzrok w stylu " czy ty jesteś poważny? " i westchnął.

- nie chcę już zabijać ludzi. Spójrz do czego to doprowadziło. - mruknął niemrawo.

- tak czy siak, jak się zdenerwujesz, on jest do twojej dyspozycji - posłał mu zadziorny uśmiech i poszedł do kuchni.

Kobieta stała jeszcze chwilę przy związanym człowieku. Została tam nawet, gdy Pingwin odszedł do siebie.

- cześć, jak się czujesz? Pokaż na palcach, jeden palec oznacza tragicznie a dziesięć palców - wyśmienicie - usiadła na podłodze przed więźniem.

Mężczyzna tylko coś jęknął przez materiał. Pokazał dwa palce.

- cóż, dobrze wiesz, nie mogę cię wypuścić, ale możemy przynajmniej pogadać? W sensie tego worka też nie mogę zdjąć, ale mogę ci zadawać pytania typu " tak bądź nie ", prawda? - powiedziała bardzo przyjaznym i delikatnym tonem.

Ten jedynie kiwnął głową, i uciszył się.

- tylko wiesz, musisz być cicho, żeby się nie zorientowali. Bo wiesz, ten który cię uwięził, to mój przyjaciel... No nic, wracając do tematu. Wierzysz w duchy? - spojrzała na niego.

Mężczyzna chwilę myślał. W jego głowie był totalny chaos. Jego porywaczka pytała go właśnie o jakieś cholerne duchy.

Pokręcił głową, na znak, że nie wierzył.

- panno Nox? - Edward zakradł się od tyłu. Bo jak to on, lubił chodzić bardzo cicho. Sprawiało mu to dziwną przyjemność.

Kobieta wzdrygnęła się, a na jej skórze pojawiła się gęsia skórka.

- matko, Ed, nie strasz mnie - położyła sobie dłoń, na mocno bijącym sercu.

- co robisz? - wbił w nią ciekawy wzrok.

Skrępowany mężczyzna zaczął się szarpać, słysząc głos swojego porywacza.

- oh no weź, zepsułeś. chciałam trochę uspokoić tego biedaka, bo jest bliski załamania nerwowego - odparła szeptem.

- daj sobie spokój. To urocze, ale ten człowiek jest winny, i musi ponieść karę. - mówiąc to wziął jej dłoń i pomógł jej wstać, po czym zamknął drzwi do schowka, zostawiając więźnia samego wśród ciemności.

Ruszyli razem do kuchni, gdzie czekało na nich świeżo upieczone ciasto.

- masz ochotę? sam upiekłem - powiedział z uśmiechem

- to miłe, tak, chętnie spróbuję - odpowiedziała kobieta z lekko wymuszonym uśmiechem.

- dalej przejmujesz się tym człowiekiem? Oj daj spokój, nie warto - powiedział miło, przy okazji stawiając przed nią kawałek ciasta na talerzyku.

- wiem, po prostu ostatnio dużo się działo, nie jestem przyzwyczajona do takiej ilości przemocy - westchnęła. Jej głos był pełen goryczy.

Zabrała się za ciasto. Wzięła pierwszy kęs a na jej twarz wpłynął uśmiech

- jest pyszne - spojrzała na twórcę słodkiego dzieła.

- dziękuję. a tak przy okazji, jutro idziemy do pracy, wiesz o tym? - poprawił okulary, które zaczęły powoli zsuwać się z jego nosa.

- ja nie, mam wolne przez następne dwa dni - zaśmiała się cicho.
- będę pilnować tego, co się będzie tu działo. Nie dam zniszczyć twojego mieszkania, no chyba, że mnie zastrzelą - uśmiech nie znikał z jej twarzy.

Ed jedynie przewrócił oczami.
- nie mów tak, nikt cię nie zastrzeli. Dopilnuję tego. - westchnął.
- a! Tylko najgorszy wróg przyrządza mnie i daje. Nie zna mocy mej ten kto mnie dostaje i nie weźmie mnie ten, kto rozpoznaje... Czym jestem? - powiedział tajemniczym tonem.

Kolejna zagadka, nie żeby dziewczynie przeszkadzały, ale bała się, że stają się one obsesją okularnika.

Zastanowiła się chwilę.

- trucizna? jesteś trucizną? - wbiła w niego zaciekawiony wzrok.

- dobrze, znowu. Brawo panno Nox, znowi się pani udało. - powiedział dumny z faktu, że ma taką inteligentną przyjaciółkę.

Słońce zaczęło zachodzić.

" ⚔ "

pineapples in my head » edward nygma «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz