𝘁𝗷𝘂𝗴𝗼

163 11 23
                                    

ha ha!

jest idealnie
perfekcyjnie
dwudziesty rozdział
i wymiana śliny!

to brzmi jak niebo
perfekcjonosty?

?

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ start ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*


𝔩𝔞𝔲𝔯𝔞  odsunęła się pierwsza. Westchnęła cicho i spojrzała w oczy okularnika.

Ten jedynie odwzajemnił spojrzenie. Jego wzrok był pełen niezadowolenia i żalu. Nie był szczęśliwy z faktu, że tak szybko się to skończyło, bo mimo, że trwali w uścisku dobre kilka minut, to dla Eda były to sekundy.

— to co teraz? — zaczęła rozmowę dziewczyna, przy okazji siadając na łóżku.

— hej, hej, zniknęłaś na kilka dni, i teraz cię tak po prostu nie puszczę — usiadł obok niej i położył swoją głowę na jej włosach. Dyskretnie zaciągnął się ich zapachem, rozkoszując się przyjemną słodką wonią kokosa.

— no dobrze, dobrze. — pogłaskała go delikatnie po plecach, przez co przez całe ciało Nygmy przeszedł przyjemny dreszcz. 

— wiesz, że cię lubię, prawda? — powiedział trochę niepewnie. Dlaczego właśnie teraz wzięło go na takie wyznania? Nie wiedział.

— wiem, w końcu mogę nazwać cię przyjacielem — odparła z uśmiechem.

— w sensie, lubię cię tak, bardziej, tak na trochę wyższym poziomie zainteresowania. — wyszeptał nerwowo.

— czekaj, co masz na myśli? — wysunęła się spod jego brody i spojrzała na niego, przy okazji marszcząc brwi.

“ albo teraz, albo nigdy ” krzyknął do siebie w myślach.

Zwrócił wzrok na nią. Jego spojrzenie kierował to na jej oczy, to na drobne, różowe usta.

— przecież dobrze wiesz co mam na myśli — wyszeptał przy okazji przysuwając się do niej.
— dwa słowa mówione za często, mające w sobie dużo uczuć, a przy okazji często nie mając ich wcale?

Dziewczyna trochę się stresowała, taką bliskością. Ciężko było jej myśleć nad zagadką, jednak mimo wszystko, po chwili powiedziała.

— hm. . . “ kocham cię? ” — odpowiedziała cicho.

— ja ciebie też — uśmiechnął się.

Niespodziewanie, zaraz po tym, gdy to powiedział, skrócił dzielącą ich odległość do zera, i zaczął delikatnie całować jej suche wargi.
Dziewczyna była zbyt zaskoczona by odpowiedzieć na ten miłosny akt, dlatego po chwili Ed przestał.

Odsunął się od niej i popatrzył na nią chwilę.

— uh, wybacz, to było tak niespodziewane, naprawdę — wyszeptała, spuszczając wzrok.

— mogę zrobić to jeszcze raz, jeśli chcesz — zaproponował z uśmiechem.

Nie czekając na odpowiedź, znów delikatnie ją pocałował. Gdy poczuł, że dziewczyna odwzajemnia, od razu zaczął pogłębiać. Robił to coraz bardziej namiętnie, aż z czasem Laura przewróciła się na plecy, a on za nią. Zawisł nad kobietą. Wolną dłoń delikatnie przesuwał po jej ciele, starając się, zapamiętać strukturę ciepłej skóry drobnej dziewczyny.

Oderwali się od siebie, gdy obojgu zaczęło braknąć tchu. Gdy spojrzeli na to, jak bardzo oboje są zarumienieni, od razu zaśmiali się.

— czyli teraz chyba jesteśmy parą, co? — dalej nie wiedziała, jakim cudem, to wszystko stało się tak szybko.

W odpowiedzi mężczyzna jedynie kiwnął głową, przy okazji z uśmiechem zdejmując okulary, i zakładając je na nos dziewczyny.

Laura wyglądała w szkłach Eda bardzo ładnie. Można powiedzieć, że uroczo.

— ślicznie ci tak — wyszeptał jej do ucha, po czym położył się na plecy, obok niej. 

Leżeli tak przez dłuższy czas, po prostu patrząc w sufit. Jednak mimo wszystko, do szczęścia potrzebowali tylko siebie nawzajem, i gdy byli obok siebie, nie musieli robić nic więcej, oprócz samego istnienia.

❃.✮:▹ też was kocham ◃:✮.❃

W całym półświatku Gotham panował mały chaos, spowodowany zaginięciem jednej z niewielu bliskich osób Pingwina.

Edward był poszukiwany, bo Oswald jak zwykle trochę za bardzo się zapędził.

Para była w szoku, gdy do ich pokoju wszedł Victor Zsasz. Od razu wstali, i spojrzeli zdziwieni na ubranego na czarno mężczyznę, który również nie krył wstydu.

— ups, wybaczcie. Ed, Pingwin szuka cię w całym mieście. Lepiej wróć do niego, bo jeszcze trochę a z twojego powodu zacznie płynąć krew — w tym momencie spojrzał na Laurę.
— a ciebie to nie znam, w sumie — schował swoje pistolety, nie chcąc celować z nich w stronę osób, które powinny żyć

— jestem Laura, od niedawna dziewczyna Eda. Nie chcieliśmy niepokoić Oswalda, i za niedługo postaramy się przyjechać, dobrze? — przedstawiła się kulturalnie i wstała z łóżka, chcąc jak najszybciej się spakować.

Victor jedynie wzruszuł ramionami i wyszedł z pokoju, zamykając za sobą drzwi.

— chyba Oswald faktycznie mnie kocha — powiedział raczej do siebie, niż do panującej się kobiety

— cóż, chciałabym zaprzeczyć, ale nie zwykłam kłamać. — odparła.
— a jak jest z tobą? czujesz coś do niego? bo mimo wszystko, wiesz, ja zrozumiem, jeśli wolisz jego, ale jakbym miała wybór, to chcę to wiedzieć teraz, niż za miesiąc — spytała zerkając na niego, doskonale znając odpowiedź.

— coś ty. Nie kocham go. Oswald to dobry znajomy, ale daleko mu do ideału. Poza tym, znamy się o wiele za krótko. Uwierz mi na słowo, że wolę ciebie. — odpowiedział pewnie, chcąc brzmieć jak najbardziej poważnie.

— wierzę ci, spokojnie, mi nie musisz nic udowadniać — założyła na ramiona już spakowany plecak. Mężczyzna wstał z łóżka, i podszedł do kobiety.

— dziękuję. Idziemy już? Lepiej teraz, niż jakby Oswald miał zacząć zabijać. — zabrał dziewczynie okulary, i założył je z powrotem na swój nos.

Laura w odpowiedzi kiwnęła jedynie głową. Złapali się za ręce i wspólnie wyszli z motelu. Wyglądali na szczęśliwych, bo czuli, że tacy są.

**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ end ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*

pineapples in my head » edward nygma «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz