𝘀𝗲𝘅𝘁𝗼𝗻

163 14 21
                                    

tym razem media przedstawiają czystą prawdę

przepraszam
kocham was
a wy mnie możecie nie

czy coś?
?




**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ start ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*



𝔬𝔩𝔤𝔞 nie pracowała u Pingwina od dwóch dni, i wiele rzeczy widziała, jednak naprawdę ciężko było jej rozumieć relacje całej tej trójki. Próbowała o nich rozmawiać z innymi, ale przez dłuższy czas nikt nie interesował się tym, kim jest Nygma i Nox.

Popularność przyjaciół jednak wzrosła, gdy Oswald zaplanował sobie, że zostanie burmistrzem. Ludzie go kochali, a z niewielką pomocą Eda, oraz nieco większą ze strony Laury, jego kampania była cudowna. Czarnowłosy pociągnął za sobą tłumy.

W międzyczasie okularnik i, w sumie śmiało można powiedzieć, że najbliższa mu osoba, siedzieli w domu Cobblepota, dzień w dzień, zajmując się głównie tym samym.  Papierkowa robota, czytanie książek, rozmowy. Niektóre z takich konwersacji przybierały dziwny obrót. Często kończyło się na tym, że Edward załamany wtulał się w ramię drobnej przyjaciółki, i nie puszczał. Nie był w stanie. Była dla niego sposobem na ukojeniem emocji.

Ona zawsze glaskała go wtedy po głowie, mówiła jakieś pocieszające słowa, które spokojnie możnaby podciągnąć pod białe kłamstewka.

Kwiatowy zapach jej ulubionych perfum również potrafiły sprawić, że Ed odpływał.

Ta sama zasada tyczyła się jej pięknych oczu. Zawsze błyszczące, wesoło iskrzące się tęczówki, miały w sobie głębię, w której szatyn często tonął.

Dalej jednak żadna z jego osobowości nie potrafiłaby przyznać, że to cokolwiek więcej niż przyjaźń.


❃.✮:▹ u know what is it ♡ ◃:✮.❃

To stało się tak niespodziewanie. Szczerze powiedziawszy niewiele osób z otoczenia Oswalda wierzyło, że uda mu się wygrać wybory. W końcu kim był Pingwin?
Pracował w restauracji, potem poprzez dziwny zbieg zdarzeń został królem Gotham. Nikt nie znał go przed, i niewiele osób znało jego przeszłość. Pojawił się tak szybko.

— dalej nie mogę uwierzyć, że to wygrałem — powiedział ze łzami szczęścia w kącikach jasnych oczu.

— my w ciebie wierzyliśmy, zawsze — powiedziała dziewczyna, wskazując palcem to na siebie, to na zamyślonego Eda, który siedział akurat na kanapie przed kominkiem.

— wiem, i jestem wam za to tak bardzo wdzięczny. — wyszeptał, po czym wyszedł do swojej sypialni, chcąc poradzić sobie z tym wszystkim w samotności.

— spójrz, jesteś teraz prawą ręką burmistrza, nie cieszysz się? — wbiła w niego zmartwiony wzrok. Na twarzy okularnika nie widziała ani szczypta radości, którą tak w końcu promieniał Oswald, tą radością, którą Laura od razu się zaraziła.

— nie. Nie zasługuję na to. Tyle zrobiłaś, nie przespałaś kilku nocy, to ty powinnaś zająć to miejsce. — powiedział poważnie.

— oh daj spokój. Nie nadaję się do tego. Spójrz na mnie. — usiadła na kanapie, obok niego.
— wyglądam jak szczurek. Mały, szary, cichy. A ty? Jesteś przynajmiej wysoki, i jeszcze trochę i będziesz budzić prawdziwy majestat.

— skoro tak mówisz. Chociaż uważam, że jeśli ubrałabyś piękną suknię, to również wyglądałabyś cudownie, i budziłabyś większy szacunek niż Oswald i Barbara razem wzięci — odparł z uśmiechem, na którego widok Laura od razu w duchu przybiła sobie piątkę.

— dziękuję — speszyła się na ten komplement, tak jak na każdy inny. Odwróciła wzrok.

— oh, nie bądź taka wstydliwa — uniósł delikatnie jej podbródek. 

— każdy ma wady — zaśmiała się nerwowo i “ zdjeła ” swoją twarz z jego dłoni. 

“ czasem te jej są nawet urocze ” pomyślał z uśmiechem.

Rozejrzał się po pokoju, i zauważył radio. Od razu w jego głowie pojawił się plan. Wstał z kanapy i podszedł z gracją do urządzenia. Włączył je i ustawił na swoje ulubione radio.

Tak się złożyło, że leciała jakaś przyjemna piosenka. Romantyczna, idealna do tańca.

Mężczyzna podszedł do przyjaciółki, która jeszcze nie wiedziała co się święci.

— czy mogę prosić do tańca? — spytał szarmancko, wyciągając w jej stronę swoją chłodną dłoń.

Dziewczyna trochę bała się, w końcu nie do końca umiała tańczyć.

— jesteś pewien, że tego chcesz? w końcu mogę ci złamać jedną, czy dwie kończyny. Nie mam talentu do tańca — uśmiechnęła się niepewnie.

— tak, z tobą nawet złamana kość udowa będzie przyjemna. — złapał ją za rękę. Poczuł jej ciepło, na swojej skórze.  Pociągnął ją na prowizoryczny parkiet, nie czekając na zgodę.

To Edward prowadził taniec, to on ciągnął, obkręcał dziewczynę. Widok jej wirującej pod jego przedramieniem był dla niego jak coś, na co mógł patrzeć bez końca.

Dziewczyna po dłuższej chwili jednak rozluźniła się nieco, i taniec stał się dla obojga bardziej naturalny. 

Piosenka skończyła się o wiele za szybko. Oboje westchnęli z żalem.

Mieli ochotę przetańczyć jeszcze z kilka godzin. To była tak przyjemnie spędzona chwila. 

— pójdę po coś do picia — powiedziała cicho, po czym poszła do kuchni, zostawiając Eda na pastwę Riddlera.

Nie trzeba było czekać długo, by pan Zagadka pojawił się w rogu pokoju, wywołując szum w uszach u Nygmy.

— tylko idioci się zakochują, a przecież miałeś być takim geniuszem — powiedział z wyraźną szyderą.

— jeśli szczęście ma być oznaką głupoty, to nie chcę być mądry. — uciął szybko i wyszedł z pokoju, nie chcąc rozmawiać ze swoim alter ego już ani chwili dłużej.





**•̩̩͙✩•̩̩͙*˚ end ˚*•̩̩͙✩•̩̩͙*˚*



pineapples in my head » edward nygma «Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz